Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zalane ulice i podwórka w Radomiu. Potrzebne zbiorniki retencyjne, co najmniej cztery. Jeden wybudują przy wiadukcie na Grzecznarowskiego

Izabela Kozakiewicz
Izabela Kozakiewicz
Zalany tunel przy ulicy Grzecznarowskiego w czwartek 13 lipca. Takie obrazki, w tym miejscu oglądamy po każdej nawałnicy nad Radomiem.
Zalany tunel przy ulicy Grzecznarowskiego w czwartek 13 lipca. Takie obrazki, w tym miejscu oglądamy po każdej nawałnicy nad Radomiem. Patryk Samborski, Sebastian Pawłowski/Facebook
W ciągu kilkudziesięciu minut w Radomiu spadło tyle deszczu, co normalnie w ciągu miesiąca. Kanalizacja nie poradziła sobie z odbiorem takich ilości wody, efekt to zalane ulice i place. Czy już zawsze po ulewnych deszczach miasto będzie tonąć? Rozwiązaniem jest budowa zbiorników retencyjnych, Wodociągi Miejskie mają na nie plan. Kiedy zamienią je w czyny?

Zalane ulice i podwórka w Radomiu. Potrzebne zbiorniki retencyjne, co najmniej cztery

W czwartek 13 lipca nad Radomiem przeszła potężna ulewa. Po kilkudziesięciu minutach śródmieście było zalane wodą. Potężne rozlewiska tworzyły się w zasadzie w całym mieście. Pokazywaliśmy obrazki z podtopionych ulic, samochody, które utknęły w wodzie. Zalane były także między innymi Planty, Kaptur, Gołębiów. I oczywiście tunel w ulicy Grzecznarowskiego. Sytuacja była dramatyczna. Kolektory deszczowe nie nadążały odbierać wody i tworzyły się potężne rozlewiska.

Jak się okazuje w czwartek, w Radomiu, tylko w ciągu kilkudziesięciu minut spadło tyle wody, co normalnie w miesiąc.

- Nie mamy wodomierzy we wszystkich dzielnicach Radomia, a te które mamy wskazały, ze spadło 69 milimetrów na metr kwadratowy. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej podawał, że nawet 160 milimetrów. To potężna ilość deszczówki, kolektory były wypełnione w stu procentach. Nie ma takiej kanalizacji, która byłaby w stanie przyjąć tyle wody w tak krótkim czasie - mówi Leszek Trzeciak, prezes spółki Wodociągi Miejskie w Radomiu.

Zobacz też:

Zalane ulice w Radomiu - powodów dramatu jest kilka

Ale Leszek Trzeciak przyznaje, że powodów zalania ulic jest kilka. Jeden z nich to "betonowanie" miasta. Jest coraz mniej terenów zielonych, które mogłyby przyjąć wodę. Budowane są nowe osiedla, centra handlowe, ulice, chodniki. Woda nie ma, gdzie wsiąkać i spływa na ulice i place. Płacimy więc cenę za urbanizację kolejnych terenów.

Kierowcy i piesi zwracali uwagę na pozatykane kratki odpływowe. - To tak, z deszczówką wszystko spłynęło z trawników i chodników, ale kolektory i tak były całkowicie wypełnione więc woda po prostu stała - dodaje Leszek Trzeciak.

Prezes przyznaje, że w mieście potrzeba zbiorników, które przyjmowałyby nadmiar wody opadowej właśnie po tak intensywnych opadach, jak w czwartek. Wodociągi Miejskie dysponują modelami matematycznymi, które wskazują, gdzie należałoby je budować. Potrzeba ich czterech, pięciu.

Zalany wiadukt na Grzecznarowskiego - od lat jest problem po każdej ulewie

- Chcemy budować dwa zbiorniki, podziemny i naziemny, na placu Ołdakowskiego, właśnie w pobliżu wiaduktu na ulicy Grzecznarowskiego. Mamy koncepcję, właśnie jest przygotowywana dokumentacja projektowa, będziemy składać wniosek o dofinansowanie unijne. Jeśli dostaniemy pieniądze to zaczniemy budowę w przyszłym roku - mówi Leszek Trzeciak.

Te zbiorniki mogłyby rozwiązać problem podtapiania na przykład Plant i części Śródmieścia. Natury nie oszukasz, w miejscu alei Grzecznarowskiego i przez część Plant płynął kiedyś potok. Został zabetonowany, ale woda spływa tam po nawałnicach.

- To był tak zwany rów Mariacki, został zlikwidowany jeszcze przed wojną. Zakłady metalowe były budowane na podmokłym kiedyś terenie - przypomina Leszek Trzeciak.

Modele matematyczne, którymi dysponują Wodociągi Miejskie wskazują, że niezbędne jest między innymi powiększenie stawu w Starym Ogrodzie. Konieczna jest także budowa zbiornika na Dzierzkowie.

Zdaniem Leszka Trzeciaka zdała egzamin infrastruktura wybudowana w ramach programu Life. Zbiornik na osiedlu nad Potokiem nie był wypełniony nawet w połowie.

- Poldery zalewowe na Pacynce też zdały egzamin. Tam nie było problemów - mówi Leszek Trzeciak.

Zobacz też:

Ulewa nad Radomiem - sprzątanie pod podtopieniach

Po czwartkowej nawałnicy pełne ręce roboty mieli strażacy. Konieczne było pompowanie wody w wielu miejscach. Ale, jak się okazuje nie było większych szkód w infrastrukturze miejskiej. Woda opadła i nie doszło do uszkodzenia jezdni czy chodników. Od rana w piątek trwało za to sprzątanie i zamiatanie w parkach, skwerach i na chodnikach.

- Na szczęście nie było wichury i połamanych drzew czy gałęzi, które mogłyby wyrządzić większe szkody. Nasi pracownicy sprzątają alejki w parkach i na skwerach, ale to raczej zamiatanie i usuwanie śmieci - mówi Łukasz Kasprzycki, dyrektor Zakładu Usług Komunalnych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na radom.naszemiasto.pl Nasze Miasto