Korona Kielce - Zagłębie Lubin. Relacja live
Choć Korona gra na własnym stadionie, to wcale nie jest faworytem meczu. W tym sezonie kielczanie na Kolporter Arenie wygrali tylko raz, w lipcu, gdy pokonali Jagiellonię Białystok 3:2. Potem były już tylko remisy i porażki.
Wiara Małkowskiego
- Chcemy przerwać w końcu tę kiepską passę u siebie i gorąco wierzę, że się uda – mówi Zbigniew Małkowski, bramkarz Korony, który chce w piątkowym pojedynku zachować czyste konto.
Dobry moment na zmiany
Trener Marcin Brosz zapowiada, że po pierwszym przegranym na wyjeździe meczu w sezonie – z Jagiellonią Białystok (0:1) będą zmiany w zespole. Nie wynikają one jednak z tego, że drużyna doznała porażki.
- W piątek gramy z Zagłębiem, we wtorek z Ruchem w Chorzowie, w następną sobotę z Lechem Poznań w Kielcach, więc grania jest sporo i będą to kluczowe mecze przed wiosenną częścią sezonu. Dlatego jest to odpowiedni moment, by dać szansę tym, którzy dobijają się do pierwszego składu, a inni, którzy ostatnio grali dużo - odpoczną. Oczywiście nie chcemy robić rewolucji w składzie, bo ona nie jest potrzebna. Niektórzy zawodnicy, którzy ostatnio grali mniej, dostaną szansę z Zagłębiem i mam nadzieję, że ją wykorzystają – tłumaczy Brosz.
A tymi zawodnikami mogą być Marcin Cebula, który wraca po pauzie za kartki, ale ostatnio grał mało, Siergiej Pilipczuk, który dobrze prezentował się w pierwszym meczu w Lubinie i strzelił nawet gola, chęć do gry zgłaszają też Tomasz Zając, Paweł Sobolewski, Michał Przybyła czy Przemek Trytko. Tyle zmian w wyjściowym składzie na pewno trener nie zrobi, ale ktoś musi w środku pola zastąpić pauzującego za kartki Rafa Grzelaka, mogą być też zmiany na skrzydłach za Łukasza Sierpinę i Bartłomieja Pawłowskiego.
Mniej mówić, więcej zrobić
Trener Brosz ma nadzieję, że jego drużyna w końcu przełamie się w Kielcach i wygra po raz drugi w tym sezonie.
- Deklaracji składać nie chcę, bo wszystko zweryfikuje boisko. Ale tak, to jest ten moment, by zagrać dobre spotkanie na Kolporter Arenie, stwarzać sytuacje, strzelać gole i w konsekwencji wygrać. Chcemy mniej mówić, a więcej zrobić – twierdzi Brosz.
Więcej skuteczności
Grający do tej pory we wszystkich meczach Vlastimir Jovanović też wierzy , że w końcu Korona przełamie się i wygra u siebie po raz pierwszy od lipca. Docenia jednak klasę beniaminka, prowadzonego przez kieleckiego trenera Piotra Stokowca.
- Zrobimy wszystko, abyśmy w końcu wygrali u siebie. Musimy zachować więcej spokoju w konstruowaniu akcji, ale też stwarzać więcej szans pod bramką przeciwnika. No i je wykorzystywać. Mecz będzie jednak trudny, jak zawsze z tą drużyną – mówi Jovanović.
Licznik Przybyły stanął na czterech
Michał Przybyła w wygranym 2:0 meczu w lipcu w Lubinie strzelił jedną z bramek i przyczynił się do historycznego zwycięstwa kielczan na stadionie Zagłębia. Chciałby oczywiście zagrać w piątek od początku.
- To będzie na pewno ciężkie spotkanie, ale mam nadzieję, ze po tej porażce w Białymstoku uda nam się w końcu przełamać na własnym stadionie. Z Zagłębiem zawsze grało nam się trudno, także u siebie, ale nie patrzymy na statystyki. Mój licznik zaciął się na czterech bramkach, więc jeśli dostanę szanse, to będę chciał wpisać się na listę strzelców. Najważniejsze jest jednak to, by wygrała Korona – stwierdził Przybyła.
Spadek temperatury sprawił, że kielczanie nie mają za bardzo gdzie trenować, gdyż boiska są zmrożone. Jedynie główna płyta Kolporter Areny nadaje się do treningu, ale nie można jej nadmiernie eksploatować.
- Musimy sobie jakoś radzić – twierdzi Brosz. Ma nadzieję, że w piątek wieczorem, po meczu z Zagłębiem, on i jego piłkarze będą w dobrych nastrojach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?