Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pijany mieszkaniec Masłowa okrutnie zamordował sześć małych kotów

MINOS
policja
Włożył małe koty do reklamówki, a potem zaczął bić nią w ścianę budynku - o takie okrucieństwo policjanci podejrzewają 62-latka z gminy Masłów w powiecie kieleckim. Świadkami zajścia byli dwaj mali chłopcy.

Zobacz także: Wyprał kota w pralce, sąd złagodził wyrok. "Może to będzie ostrzeżeniem dla innych"

(Dostawca: x-news)

Tuż po godzinie 14 w ostatnią niedzielę do mieszkanki jednej z podkieleckich miejscowości przebiegli dwaj chłopcy, zbulwersowani tym, co zobaczyli na podwórku sąsiada kobiety.

- 9- i 11-latek relacjonowali, iż mężczyzna uśmierca małe koty. Opowiadali, że włożył do foliowej torby sześć małych kociąt, a później zaczął uderzać reklamówką w ścianę budynku gospodarczego. Gdy chłopcy zaczęli krzyczeć, by tego nie robił, mężczyzna nie przestał” - opowiadał sierżant Damian Janus z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach.

Kobieta, do której przybiegli chłopcy, poszła na podwórko 62-letniego sąsiada i znalazła tu reklamówkę w martwymi zwierzętami. Na miejsce wezwani zostali policjanci.

- Stróże prawa sprawdzili trzeźwość 62-latka. Mężczyzna miał ponad dwa promile alkoholu w organizmie. Został zatrzymany. Za uśmiercenie zwierzęcia ze szczególnym okrucieństwem można trafić do więzienia nawet na trzy lata - mówił Damian Janus.

To w ostatnich tygodniach kolejny opisywany przez nas przypadek okrucieństwa wobec zwierząt. W początkach kwietnia donosiliśmy o 50-latku z powiatu ostrowieckiego podejrzewanym o to, że wyprowadził psa sąsiadki na pobliskie pole, przywiązał do drzewa, a potem zaczął okładać prętem. Zauważyła to grupka kilkulatków, w tym synowie właścicielki psa. Gdy dzieci zaczęły krzyczeć, mężczyzna zostawił konające zwierzę i uciekł. Psa nie udało się uratować. 50-latek w chwili zatrzymania miał 0,7 promila alkoholu w organizmie.

Pod koniec kwietnia fundacja zajmująca się pomocą zwierzętom dostała sygnał, że mieszkaniec gminy Mirzec w powiecie starachowickim siekierą obciął ogon swemu pięciomiesięcznemu psu. Gdy zwierzę trafiło do weterynarza okazało się iż ten kto je okaleczył, obciął ogon dopiero za drugim razem. Jedna rana była wcześniejsza. Około centymetrową końcówkę ogona trzeba było amputować. Na drugą ranę po oczyszczeniu nałożono szwy. 55-letnim właścicielem psa zainteresowali się policjanci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie