-To co sprawia, że chętnie przyjeżdżamy do sanktuarium w Kałkowie to wielkie ciepło tego miejsca i ludzi tu pracujących, na czele z księdzem prałatem Czesławem Walą, kustoszem sanktuarium - poinformował Bogumił Zaczyk z Chorzowa, który wraz z żoną Jolantą prowadzi tam pogotowie rodzin zastępczych. Mają pod opieką sześcioro społecznych sierot i jedno dziecko własne. Też z Chorzowa przyjechała rodzina Wioletty i Mieczysława Urbańskich, którzy opiekują się sześciorgiem takich samych dzieci.
Z sierocińca w Rudniku nad Sanem, wybudowanego przez księdza kustosza na rodzinnej działce i sąsiedniej ofiarowanej przez tamtejszego notariusza Andrzeja Ubę, przyjechało 18 dzieci i troje opiekunów, na czele z siostrą Beatą. Bo Dom Sierot w rodzinnym mieście księdza Wali jest prowadzony przez siostry zakonne. Podobnie jak dzieci z Chorzowa, te dzieci są bardzo częstymi gośćmi w kałkowskim sanktuarium. Chętnie tu wypoczywają.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?