MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Alfabet Marcina Brosza: - Cieszę się, że mogę godzić pracę w Koronie z rolą radnego

Dorota Kułaga
-Korona jest teraz w moim życiu bardzo ważna. Można powiedzieć, że życie mojej rodziny kręci się wokół kieleckiego klubu - mówi trener Marcin Brosz. Ciekawostką jest to, że 43-letni szkoleniowiec swoją pracę w Koronie godzi z rolą radnego w powiecie gliwickim.
-Korona jest teraz w moim życiu bardzo ważna. Można powiedzieć, że życie mojej rodziny kręci się wokół kieleckiego klubu - mówi trener Marcin Brosz. Ciekawostką jest to, że 43-letni szkoleniowiec swoją pracę w Koronie godzi z rolą radnego w powiecie gliwickim. Łukasz Zarzycki
Wyjątkowy alfabet Marcina Brosza. Trener kieleckiej drużyny opowiedział nam o rodzinie - żonie Izie, która trenowała piłkę ręczną, i trójce dzieci. Dużo zawdzięcza rodzicom, którzy są jego wiernymi kibicami i bardzo przeżywają występy prowadzonego przez niego zespołu. Przyznał, że ważną rolę w jego wychowaniu odegrała też babcia. Interesuje się historią, uważa, że bez niej nie da się zbudować przyszłości.

A jak arytmia. To jest coś, nad czym dużo pracujemy. Ostatnio dostaliśmy dane z systemu, który analizuję grę wszystkich zespołów w ekstraklasie. I muszę się pochwalić, że jesteśmy zespołem, który jest w stanie nawet po dwóch podaniach stworzyć sytuację bramkową. A sześć sekund potrzebujemy na zdobycie bramki. Jesteśmy pod tym względem na pierwszym miejscu w ekstraklasie. Jeśli chodzi o szybki atak, to jest OK. Arytmia, ponieważ nie zawsze da się szybko grać, trzeba zmieniać tempo gry. Nieraz trzeba piłkę przytrzymać w środku pola. Nad tym musimy pracować.

B jak babcia. Kluczowa postać w moim życiu. Moi rodzice pracowali, ciężar wychowania spadał częściowo na moją babcię. Ona swoje życie poświęciła nie tylko mnie, ale i mojemu rodzeństwu. Poświęciła się, żeby nas wychować.

C jak ciekawostki. Usłyszałem ostatnio, że Kubańczycy darzą nas ogromną sympatią. Szukałem w głowie, co nas takiego połączyło z Hawaną, czy Fidelem Castro, że jest ta sympatia. Okazało się, że sprawili to Jurek Dudek i Robert Lewandowski. Kubańczycy są zakochani w piłce nożnej, teraz w Lewandowskim, kiedyś w Dudku. Przez to znają naszą tradycję, historię, wiedzą, gdzie leży Polska. I mówią, jaki to musi być wspaniały kraj, skoro wypuścił w świat tak znakomitego piłkarza jak Lewandowski. To jest coś niesamowitego. A teraz druga ciekawostka. Mój nie żyjący już wujek, brat mojej babci, był oddelegowany z Politechniki Gliwickiej do budowania Nigru. Miał taką sytuację mrożącą krew w żyłach. Zostali napadnięci przez jedno z ugrupowań tubylców. Szukali wtedy Amerykanów. Zapytali wujka skąd jest, powiedział że z Polski. Jak usłyszeli „Polska”, to od razu powiedzieli” „a...to Boniek i papież Jan Paweł II”. Wujek przytaknął. Dzięki temu on i koledzy zostali wypuszczeni i byli traktowani bardzo dobrze. Proszę zobaczyć jaka jest magia piłki, tu chodzi o Zbigniewa Bońka, i w tym przypadku również o naszego papieża, który był znany na całym świecie.

D jak dom. Nie tylko jako budynek, ale i miejsce, do którego wracamy, gdzie się wszyscy spotykamy. Jak wychodzimy z tego domu, to zawsze wiemy, gdzie mamy i gdzie chcemy wrócić. Wieczorem, po różnych obowiązkach, spotykamy się, podsumowujemy ten dzień. Wiemy, że jesteśmy tam bezpieczni i jesteśmy wśród bliskich, kochanych osób.

D jak dzieci. Mamy trójkę dzieci - Pawła, Kacpra i Zosię. To nasze wielkie szczęście.

E jak ekstraklasa. W naszym zawodowym sporcie ekstraklasa jest czymś, do czego dążymy. To marzenie większość chłopców biegających po małych boiskach, nawet w tych najmniejszych miejscowościach, czy wsiach. Każdy mówi, jakim chce być piłkarzem, w jakim klubie chce grać, a wszystkich łączy ekstraklasa. Jest to rewelacyjny produkt, z którym utożsamiają się miliony ludzi. Sławi miasta, które grają w tej ekstraklasie, nie tylko w naszym kraju, ale również poza jego granicami, w Europie i na świecie. Nie jest sztuką docenić dopiero po czasie, co się traci. Sztuką jest zauważyć teraz, jaki to jest ważny potencjał. I trzeba zrobić wszystko, żeby zostać w tym produkcie i na plus się w nim rozwijać. Pamiętajmy o tym, bo często o tym zapominamy. Raz na dwa tygodnie przyjeżdżają najlepsze zespoły z kraju, możemy z nimi rywalizować na boisku, kibice mogą się utożsamiać ze swoimi zespołami. Rewelacyjna sprawa.

G jak gwara. Śląsk to jest region, który w swojej historii przeżył potężne wstrząsy. To specyficzny region przez swoją historię, powstania, czy przez okres wojenny, czy powojenny. Z punktu widzenia historii jest to bardzo ciekawe. Gwara to jedna z tych rzeczy, która nas wyróżnia na tle innych regionów. Można powiedzieć, że to jest część historii nie tylko Śląska, ale i całego naszego narodu. Dla mnie ważne jest to, żeby dzieci znały gwarę._Nie muszą nią operować na co dzień, ale powinny ją znać. Podobnie jak swoich przodków.

H jak historia. Jest bardzo ważna w naszym życiu, musi być przekazywana z pokolenia na pokolenie. Często, zwłaszcza przy okazji świąt, siadamy w szerszym rodzinnym gronie i babcia wspomina dawne czasy. To jak się wcześniej żyło, pracowało. Babcia pamięta okres wojny, czas powojenny, wiele ciekawych rzeczy może przekazać. Warto posłuchać, co maja do powiedzenia ludzie, którzy żyli w tamtych czasach. Na czymś musimy opierać nasze wychowanie. Historia, przywiązanie do ziemi, tradycje, to są rzeczy niezwykle istotne. Te sprawy jeszcze kilkadziesiąt lat temu, szczególnie w moim rejonie, były napiętnowane. Dzisiaj jest odwrotnie. To dobrze. Taką mieliśmy historię w poszczególnych regionach i na niej musimy budować swoją przyszłość. Żeby cokolwiek zrobić, trzeba znać historię swojego kraju, narodu.

K jak Korona. Ona teraz jest w moim życiu bardzo ważna. Moje życie kręci się wokół tego klubu. Jestem z tego bardzo zadowolony.

L jak lokalne działanie. Jest ono bardzo ważne, ale w moim przypadku nie ma nic wspólnego z polityką. Musimy się angażować w pewne rzeczy. Nie jest sztuką szukanie minusów, tylko rozwiązywanie problemów. Staram się pomóc tam, gdzie mieszkam. Wiadomo, że kultura, sport, edukacja, to są tematy, o których dużo się dziś mówi i pisze. Doświadczenie, które mam dzięki pracy szkoleniowej, w tej kwestii też pomaga. To nas pcha do przodu. Jesteśmy w stanie więcej zrobić ciekawych rzeczy, podjąć więcej inicjatyw w krótszym czasie.

M jak Mazury. Ostatnio byłem tam z rodzinką. Jestem pod wrażeniem, jak się zmieniły. Często jest tak, że wyjeżdżamy w odległe kraje, a nie zdajemy sobie sprawy z tego, jaki piękny jest nasz kraj, ile jest ciekawych miejsc. Tak jak w przysłowiu - cudze chwalicie, swego nie znacie.

P jak piłka ręczna. Z powodzeniem uprawiała ją moja żona. Iza grała w pierwszej lidze. Skończyła występy na parkiecie, jak się ożeniliśmy. Grała między innymi w Unii Knurów. Musiała poświęcić się pracy i wychowaniu dzieci.

R jak radny. To jest ogromne wyróżnienie lokalne. Świadczy o tym, że ludzie obdarzają mnie zaufaniem. Powierzyli mi ważną rzecz, jaką jest reprezentowanie ich w powiecie. To jest dla mnie powód do dumy. Z grona znakomitych osób, z którymi konkurowałem, wybrali akurat mnie. Jestem w stanie pogodzić rolę radnego powiatu gliwickiego z pracą w Koronie i bardzo się z tego cieszę.

R jak religia. Staramy się z żoną wpajać te wartości naszym dzieciom. Jeżeli samemu się w pewnych rzeczach nie uczestniczy, to trudno wymagać później tego od dzieci. Moja mama z tatą i babcią wychowali mnie w tych chrześcijańskich, polskich wartościach i staram się je przekazywać swoim dzieciom. Chcielibyśmy z żoną je tak wychować, jak my zostaliśmy wychowani.

R jak rodzice. Kochane osoby. Mama i tata bardzo interesują się tym, co się u mnie dzieje. Minus jest taki, że za bardzo to przeżywają. Musimy sobie dawać radę, bo ten stres jest nieunikniony. Jak gramy w soboty, to w niedzielę po tacie i mamie już widać, jaki był wynik. Jeżeli tata jest uśmiechnięty, rozluźniony, to wiadomo, że wygraliśmy. A jeżeli biega po całym domu, nie potrafi sobie znaleźć miejsca, wszystko go irytuje, to znaczy, że nam nie poszło.

T jak Tokarnia. Jak jadę do domu, to zawsze przejeżdżam koło Muzeum Wsi Kieleckiej w Tokarni. To jedno z ciekawszych miejsc, jakie widziałem na Kielecczyźnie. Chcę je pokazać swoim dzieciakom.
W jak Włoszczowa. Żona mojego brata jest z Włoszczowy. Często tam przyjeżdżamy, rozmawiamy, między innymi o zwyczajach i tradycji - tych na Śląsku i Kielecczyźnie.

W jak wybory. Mamy trójkę dzieci. Czy idą w moje ślady? Jest na to za wcześnie. Uczą się i trenują, ale będą musiały dokonać wyborów. My z żoną pokazujemy im drogi, które mogą wybrać, a one będą dokonywać wyborów. To jest ich życie. Chcemy wspierać nasze pociechy, pomagać im, ale wybierać za nich pewnych rozwiązań nie chcemy, ani nie mamy takich ambicji. To one muszą wykreować swoje życie.

Z jak zespół. Staramy się zbudować zespół, bo on jest bardzo ważny. Ale wiemy też, że zespół powinien wykreować indywidualności. Jeśli nie ma indywidualności, to nie ma tego, co najważniejsze. Te indywidualności powodują z kolei, że zespół cały czas idzie do przodu, że team jest coraz lepszy. Jedno z drugim jest ściśle powiązane.

Ż jak żona. Z powodzeniem uprawiała piłkę ręczną. Któreś z nas musiało się poświęcić i zrezygnować ze sportu. To Iza poświęciła swoje ambicje sportowe i dzięki temu ja mogłem się realizować. Jest osoba bardzo ambitną. Stara się mnie wspierać w każdym momencie. Wszystkie te panie, które mają mężów sportowców, czy trenerów wiedzą, że to nie jest wcale takie proste. Nie dość, że osoby, które zawodowo uprawiają sport są bardzo rzadko w domu, to poza tym, jak przychodzą, to świat się nadal wokół nich kręci. Naprawdę trzeba być osobą niezwykle wyrozumiałą, żeby podporządkowywać się naszym zachowaniom. Ja zdaję sobie sprawę z tego i jeszcze bardziej cenię moją żonę za to, że potrafi patrzeć na to z ogromnym dystansem, a zarazem zawsze przy mnie jest. Na nią spada też poważny obowiązek, czyli wychowanie naszych dzieci. Wszystkie splendory spadają na mnie, a taka mozolna, codzienna praca jest wykonywana przez moją żonę. Można powiedzieć, że jest ona synonimem wszystkich żon sportowców.

Marcin Brosz
Urodził się 11 kwietnia 1973 roku. Ma żonę Izę, która wcześniej uprawiała piłkę ręczną i troje dzieci - Pawła, Kacpra i Zosię. Ma licencję trenerską UEFA Pro. Przebieg kariery trenerskiej: Polonia Bytom (2005 – 2006), Koszarawa Żywiec (2006 – 2007), Podbeskidzie Bielsko-Biała (2007 – 2009), Odra Wodzisław Śląski (2009 – 2010), Piast Gliwice (2010 – 2014), od 25 czerwca 2015 roku Korona Kielce. Sukcesy: awans z Polonią Bytom do II ligi (2006), awans z Koszarawą Żywiec do III ligi (2007), awans z Piastem Gliwice do ekstraklasy (2012), awans z Piastem Gliwice do kwalifikacji Ligi Europy (2013). Pracę szkoleniową godzi z rolą radnego w powiecie gliwickim. Jak mówi, ma satysfakcję z tego, że ludzie obdarzyli go zaufaniem i dzięki temu może sprawować funkcję radnego i pomagać lokalnej społeczności. Jeśli jest w domu, każdą wolną chwilę stara się poświęcić rodzinie. Interesuje się historią, bez której - jak mówi - nie można budować przyszłości. Dzieci razem z żoną stara się wychowywać zgodnie z polską, katolicką tradycją. -Moja mama z tatą i babcią wychowali mnie w tych chrześcijańskich, polskich wartościach i staram się je przekazywać swoim dzieciom. Dlatego chcielibyśmy z żoną wychować dzieci tak, jak my zostaliśmy wychowani - podkreśla szkoleniowiec.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie