Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Róża Thun bez tajemnic. Po raz pierwszy - także o rodzinie

Iza BEDNARZ [email protected]
Róża Thun przyjechała z mężem Franzem Graf von Thun und Hohenstein i najmłodszą córką Jadwigą, by świętować w Kielcach swój sukces i podziękować wyborcom.
Róża Thun przyjechała z mężem Franzem Graf von Thun und Hohenstein i najmłodszą córką Jadwigą, by świętować w Kielcach swój sukces i podziękować wyborcom. Łukasz Zarzycki
Róża Thun, posłanka do Parlamentu Europejskiego zdobyła najwięcej głosów w naszym okręgi. Po raz pierwszy przyjechała do Kielc z mężem i córką. Rozmawiamy o tym, kto jest kim w domu i w życiu, kto sobie strzela w stopę i dlaczego warto być dobrze wychowanym

Wyniki Eurowyborów 2014 w Świętokrzyskiem

Wyniki Eurowyborów 2014 w Świętokrzyskiem

25 maja 2014 roku w wyborach do Parlamentu Europejskiego w okręgu obejmującym województwa małopolskie i świętokrzyskie Róża Thun z Platformy Obywatelskiej uzyskała 125 738 głosów. Drugi wynik wyborczy w tym okręgu uzyskał Andrzej Duda z Prawa i Sprawiedliwości - 97 996 głosów. Kolejne miejsca zdobyli - Ryszard Legutko z Prawa i Sprawiedliwości - 81 201; Zbigniew Ziobro z Solidarnej Polski - 60 763; Beata Gosiewska z Prawa i Sprawiedliwości - 50 332; Jarosław Gowin z Polski Razem - 40 699; Bogdan Wenta z Platformy Obywatelskiej - 38 960; Joanna Senyszyn z Sojuszu Lewicy Demokratycznej - 34 588. Jeśli chodzi o partie w naszym okręgu wygrało Prawo i Sprawiedliwość - 32,42 procent przed Platformą Obywatelską - 24,48, Solidarną Polską 9,01; Kongresem Nowej Prawicy - 7,63; Sojuszem Lewicy Demokratycznej - 6,61 i Polskim Stronnictwem Ludowym - 6,17.

Czym pani przekonała do siebie wyborców? Głosowało na panią 125 tysięcy osób, to najwyższy wynik w okręgu małopolsko - świętokrzyskim i piąty w Polsce.

- Nie lubię patrzeć na czubek własnego nosa. Co z tego, że ja mam najwyższy wynik, skoro nasza lista ma tu słabsze notowania. I to mnie martwi, bo to niedobrze dla Małopolskiego i Świętokrzyskiego i w ogóle niedobrze dla Polski. Ja nie po to jestem w Platformie Obywatelskiej, żebym coś wygrywała dla siebie, bo jest mi to niepotrzebne, mówiąc nieskromnie, ale dlatego, że polityka, którą prowadzi Platforma Obywatelska dla Polski w Unii Europejskiej, w strukturach silnej wspólnoty, jest najlepszą rzeczą, jaką w tej chwili możemy zrobić dla naszego kraju. I ta drużyna nie wygrała w Małopolsce i Świętokrzyskim, a w Polsce wygrała o włos i to jest bardzo niedobrze, bo znaczy, że kierunek proeuropejski jest za słaby, a uczestnictwo w wyborach za niskie. Wśród siedmiu osób wybranych do Parlamentu Europejskiego z tego regionu, kilka jest kompletnie nieprzygotowanych do tego zawodu, już nie wspominając, że nie wszystkie idą tam z wolą budowania silnej Europy, bezpiecznej dla nas wszystkich. Więc te wyniki raczej mnie niepokoją niż cieszą.

Ale z drugiej strony świadczą o tym, że ludzie pani zaufali, mimo, że w większości głosowali na Prawo i Sprawiedliwość. Przedziwne rozdwojenie jaźni wyborców małopolsko - świętokrzyskich?
- Tak często bywa, że jak jest silny, rozpoznawalny lider, to zbiera większość głosów. Mój dobry wynik jest dla mnie znakiem zaufania, który jest bardzo zobowiązujący i motywujący do dalszej pracy. Dużo głosów dostałam w Krakowie, gdzie moja rodzina jest znana od pokoleń. Oprócz tego starałam się, żeby przez te pięć lat ludzie mnie kojarzyli, więc komunikowałam co się udało załatwić, bo zależy mi na tym, żeby ludzie poznali czym jest Unia Europejska i jak jest dla nas ważne, żebyśmy odgrywali w niej konstruktywną rolę. W tej chwili to nieistotne jaki kto ma wynik. Ale widzę, że moja pięcioletnia praca przyniosła też efekty tu, w Świętokrzyskim. Teraz bardzo ważne jest, żeby pan Bogdan Wenta i Róża Thun tworzyli w Parlamencie Europejskim mały, ale dobry zespół z okręgu małopolsko - świętokrzyskiego wewnątrz większego 19 -osobowego zespołu Platformy albo 23 - osobowego zespołu Platformy Obywatelskie i Polskiego Stronnictwa Ludowego i jeszcze większego ponad 200-osobowego zespołu frakcji Europejskiej Partii Ludowej, do której należymy. Ważne żebyśmy zdecydowanie, pilnie pracowali i odnosili sukcesy w konkretnych rozwiązaniach dla mieszkańców naszego regionu i nie tylko.

Jak się zostaje praktycznym arystokratą? Parlament Europejski przyznał pani nagrodę za propagowanie rozwiązań prokonsumenckich, ułatwiających bardzo przyziemne sprawy, takie jak obniżenie opłat za roaming, podniesienie bezpieczeństwa zakupów w internecie.

Róża Maria Grafin von Thun und Hohenstein

Róża Maria Grafin von Thun und Hohenstein

Urodziła się w 1954 roku w Krakowie. Córka hrabianki Marii Karoliny Plater - Zyberk ,krewnej Emilii Plater i profesora Jacka Woźniakowskiego, historyka sztuki, dyrektora wydawnictwa Znak i pierwszego po upadku komunizmu prezydenta Krakowa. Absolwentka filologii angielskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim, zna angielski, niemiecki, francuski. Od czasów studenckich związana z opozycją demokratyczną, rzeczniczka Studenckiego Komitetu Solidarności, w czasie pielgrzymki Jana Pawła II do Polski w 1979 roku zorganizowała niezależne biuro prasowe, w którym informowała dziennikarzy zachodnich o sytuacji opozycji i Kościoła w Polsce. W latach 1981-1991 mieszkała za granicą, głównie w Niemczech i przez dwa lata w Nepalu, pracowała jako tłumacz, współorganizowała transporty humanitarne do Polski, informowała zagraniczne media o sytuacji w Polsce po ogłoszeniu stanu wojennego. W 1981 roku poślubiła Franza Grafa von Thun und Hohenstein. Mają czworo dzieci. W latach 1992-2005 kierowała Fundacją imienia Roberta Schumana, organizowała szkolne kluby europejskie, działała w Narodowej Radzie Integracji Europejskiej, organizowała Inicjatywę Obywatelską na rzecz referendum w sprawie wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. W latach 1998-2000 była radną Gminy Warszawa Centrum. W 2005 roku została dyrektorem przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce. W 2009 roku została posłem do Parlamentu Europejskiego z listy Platformy Obywatelskiej.

- Jak wskazuje znaczna część historii, Europą rządzili arystokraci, królowie, monarchowie, którzy byli bardzo praktyczni, chrzcili ojczyzny, dbali o ich rozwój, prowadzili wojny, zawierali sojusze, ustanawiali prawa, wysokość podatków… więc arystokraci mają rządzenie we krwi (śmiech). Ale mówiąc poważnie, każdy kimś jest. Ja mam pochodzenie takie, jakie mam, wyszłam za mąż jak wyszłam, wydałam książkę "Róża", tam wszystko jest opisane. A zajmuję się pracą, do której zostałam wybrana przez mieszkańców Świętokrzyskiego i Małopolski. Ponieważ jestem osobą praktyczną, dbam o to, żeby nie traktować Parlamentu Europejskiego jak klubu dyskusyjnego tylko, ale wykonywać swój mandat tak, żeby moja praca służyła konkretnym osobom w bardzo konkretny sposób. W ciągu tych pięciu lat odbyłam bardzo wiele spotkań na terenie obu województw, więc wiem, jakie są priorytety, co można zrobić w ramach działalności posła europejskiego, a jak się przyczepię do konkretnego tematu, drążę do skutku. Do tego bardzo ważne jest, żeby umieć pracować w zespole, i to nie może być tylko zespół polski, bo choćbyśmy się nie wiem jak bardzo trzymali razem, jesteśmy mniejszością, więc trzeba dobrze pracować w zespole międzynarodowym, żeby nas popierali posłowie z innych krajów i z innych frakcji. Do tego trzeba mówić językami, interesować się tematami ich, żeby oni interesowali się tematami naszymi. I można osiągnąć bardzo wiele.

Z jakich praktycznych rozwiązań najbardziej się pani cieszy?
- Udało się nam ujednolicić prawo w zakresie zamówień publicznych, dzięki czemu polskim małym i średnim przedsiębiorcom będzie łatwiej startować do przetargów rozpisywanych w innych krajach, na równych prawach. Polskie przedsiębiorstwa bardzo rzadko startują w przetargach w innych krajach, bo musiałyby poznać 28 różnych legislacji z różnych państw, co dla małego przedsiębiorcy jest niewykonalne, bo musiałby zatrudnić prawników, a wielkie przedsiębiorstwa z innych krajów bez problemu stratują w przetargach u nas, bo stać ich na tych prawników. Więc zrobiliśmy wspólne prawo o zamówieniach publicznych dla wszystkich krajów, znieśliśmy z niego najniższą cenę i doprowadziliśmy do tego, że można je będzie dzielić na kawałki, żeby małe i średnie przedsiębiorstwa z Polski mogły łatwiej uczestniczyć w przetargach do zamówień publicznych. Jak zostałam europosłem, przesył 1 MB w roamingu kosztował ok 20 zł, od 1 lipca będzie kosztował złotówkę, a w grudniu 2015 w ogóle nie będzie odczuwalnych opłat roamingowych. Kolejną rzeczą jest legitymacja zawodowa, żeby nasi obywatele nie musieli nostryfikować dyplomów jak chcą pracować za granicą, bo wystarczy im elektroniczna legitymacja zawodowa, która niemal z automatu zapewnia uznawanie kwalifikacji zawodowych w innych krajach europejskich. My musimy znosić bariery, ułatwiać życie i przedsiębiorcom, i konsumentom. Jak coś kupujemy przez internet, w każdym kraju jest inny czas na złożenie reklamacji, więc teraz wprowadziliśmy jeden: 14 dni. Dziś musimy praktycznie walczyć z bezrobociem, szczególnie wśród młodych ludzi. 85 procent nowych miejsc pracy to są małe i średnie przedsiębiorstwa, więc musimy tworzyć takie prawa, żeby one mogły się rozwijać, nakręcać koniunkturę i dawać zatrudnienie.
Kto panią uczył takiej praktycznej polityki? Czy to ojciec, działacz Klubu Inteligencji Katolickiej, uczestnik obrad Okrągłego Stołu?
- Tata nas nie uczył polityki, bo nie był politykiem. Nauczył nas tego, że człowiek musi być odpowiedzialny za siebie i za otoczenie. Że to nie jest obojętne, jak się zachowujemy, bo każdy zostawia jakiś ślad na ziemi i w związku z tym trzeba żyć odpowiedzialnie. A jak jesteśmy w takim momencie historycznym, który się nie powtórzy, to możemy tę szansę zaprzepaścić, albo umocnić. Jeżeli człowiek siebie samego traktuje na serio, bierze udział w tym procesie.

Jak znajduje pani w tym czas na rodzinę: czwórka dzieci, mąż.
- Dzieci są już dorosłe. Do Parlamentu Europejskiego weszłam w 2009 roku, moja najmłodsza córka miała wtedy 18 lat. A wcześniejsza praca w Fundacji imienia Roberta Schumana, potem w Przedstawicielstwie Komisji Europejskiej nie wymagała ode mnie mieszkania za granicą. Na noc wracałam do domu.

Kto się wtedy zajmował dziećmi?
Jadwiga Thun: - Przychodziliśmy z mamą do pracy. Ja trzy czwarte swojego dzieciństwa spędziłam u mamy w Fundacji Schumana. Mieli tam taką tablicę, na której można było pisać flamastrami i zmazywać, to mi się najbardziej podobało. Byli tam bardzo fajni ludzie, którzy się nami zajmowali. Nie mówiłam do nich ciociu, wuju, żeby mi się mylili z moją rzeczywistą rodziną, która jest bardzo duża, ale byli nam bliscy. Bardzo dobrze wspominam tę grupę i jakoś nie mam traumy, że siedziałam u mamy w pracy.

Róża Thun: - W Fundacji Schumana była rodzinna atmosfera, wszyscy tam pracowali społecznie, było mnóstwo entuzjazmu i pozytywnej energii, angażowały się całe rodziny. To było takie środowisko zażartych społeczników. Jak moje dzieci przyprowadziły psa z ulicy, to nie zostawiałam go z nimi w domu, bo nie wiedzieliśmy, czy nie jest jakiś wariat, tylko brałam go z sobą do Fundacji, aż poznaliśmy się wzajemnie.

Jadwiga Thun: - W Fundacji nazwali go SAPARD, był taki europejski fundusz pomocowy.
A kim pani jest w domu? Mamą, czy politykiem?

Jadwiga Thun: - Jest człowiekiem z telefonem. Mimo, że jestem najmłodsza, bardzo mnie denerwuje, jak mama w kółko odbiera telefony. To jest wkurzające, że nawet w domu cały czas jest w pracy. Nie da się tak powiedzieć, kim jest. Chyba jest moją mamą, która zajmuje się polityką.
Jak pan to odbiera? Jak pani poseł wraca z Brukseli, to jest bardziej żoną, czy politykiem?
- Franz Graf von Thun und Hohenstein: - Powiedziałbym to samo: jest moją żoną, która zajmuje się polityką.

Kłócicie się o politykę?
Franz Thun: - Nie. Jesteśmy zgodni.
I akceptuje pan wszystkie decyzje żony w Parlamencie Europejskim ?

Franz Thun: - Oczywiście.
Mąż jest ekonomistą, specjalistą w dziedzinie rozwoju gospodarczego, czy radzi się go pani, omawiacie przygotowywane przez Parlament Europejski rozwiązania dotyczące gospodarki? Pyta pani: co ty o tym sądzisz?
- Franz mi często robi rodzaj przeglądu artykułów z prasy międzynarodowej z całej Unii Europejskiej, dotyczących tematów, które nas interesują. Wertuje miesięczniki specjalistyczne, podsuwa ciekawe wywiady z ludźmi mającymi wizję gospodarki europejskiej. Albo mi opowiada, co oni powiedzieli, jak nie mam już siły czytać. Robi znakomity serwis debaty europejskiej. A poza tym jest encyklopedią who is who, zna wszystkich ważnych ludzi na świecie, więc często się pytam, kto jest najlepszym specjalistą w danej dziedzinie, albo kto jest kim. Franz jest dla mnie dużym wsparciem w tematach etycznych i teologicznych. Ja się nie zajmuję w Parlamencie Europejskim sprawami religii, ale każdy człowiek musi czasem porozmawiać o tym, co jest najważniejsze, a Franz jest bardzo dobrze wykształcony teologicznie, jest wychowankiem jezuitów, bardzo poważnie traktuje swoją wiarę i często rozmawiamy, bo rozwój duchowy jest dla nas bardzo istotny. Jest naprawdę moim ogromnym wsparciem.

Poznaliście się, kiedy Unia Europejska dopiero się zaczynała.
- Nie wiem, czy to, że ja się tak zaangażowałam w sprawy europejskie, nie jest właśnie efektem naszego małżeństwa, bo kiedy się poznaliśmy, on umacniał Unię Europejską. Dla nas obojga ona jest najważniejsza ze wszystkiego. Rodzina mojego męża pochodzi z Czech, ale on już wychowywał się w Niemczech. Jesteśmy świadomi tego, że wspólna Europa to najlepszy gwarant pokoju. Zresztą ten kurs na Europę był też w moim rodzinnym domu. Mój ojciec uczył nas bliskości wszystkich Europejczyków. Jak chodziliśmy jako dzieci z tatą po Krakowie, pokazywał nam budynki i mówił: zobacz, jaka to jest wspólna kultura, tutaj mamy kościół Świętej Anny zbudowany przez Holendra, który uczył się we Włoszech, a potem budował w Polsce, a ojciec Matejki był Czechem, a ołtarz w kościele Mariackim zrobił Wit Stwosz, który pochodził z Norymbergi. Od dziecka wyrastałam w przekonaniu, że to jest jedna wielka kulturowa rodzina. Ojciec uczył mnie dostrzegać to, co jest wspólne i że rzeczy wspólnych jest więcej niż tych, które nas różnią.

A w czym pani doradza mężowi?
Róża Thun: - W niczym. Franz, czy ja ci w czymś doradzam?

Franz Thun: - W wielu rzeczach. We wszystkich ważniejszych decyzjach. Rozmawiamy o wszystkim.

Jadwiga Thun: - Rodzice są takim małżeństwem, które wszystko robi razem, wszystkie decyzje podejmuje razem, więc trudno określić, w którym momencie kto komu doradza. To jakoś wspólnie się odbywa, oni razem coś postanawiają.

Franz Thun: - Niedawno temu miałem w supermarkecie pełny wózek i pani kasjerka powiedziała: jak można wysłać mężczyznę samego na takie zakupy? Powiedziałem, że akurat sam się wysłałem.

Róża Thun: - No tak, bo to nie do pomyślenia, żeby mężczyzna w Polsce sam z siebie poszedł na zakupy (śmiech).
Wróćmy jeszcze do wyborów i bardzo niskiej frekwencji. W 2004 glosowało 20 procent uprawnionych Polaków, w 2009 - 24 procent, w tym ledwo 23 proc. Dlaczego, pani zdaniem ludzie nie poszli głosować?
- Coś chyba niedobrze z naszym wychowaniem. Jakby ludzie nie chcieli uwierzyć, że sobie sami urządzają ten świat, i ciągle jeszcze nie chcą wziąć odpowiedzialności na siebie. A potem będziemy narzekać, bo to lubimy najbardziej. Przeraża mnie ten brak wiary, że ja swoim głosem mogę decydować.
A może Kowalski z Napierstkowa wcale nie odczuwa tych dobrodziejstw płynących z Unii? Bo u niego jak pójdzie deszcz, rzeka podtapia wieś, przystanek przy drodze zdewastowany, pracy jak nie było, tak nie ma, a ceny coraz wyższe. To gdzie jest ta Unia Europejska dla Kowalskiego? I myśli sobie: po co ja będę głosował, jak oni uchwalają prawa dla jakiejś tam Europy?
- Ale jak nie głosuje, to pozwala innym zdecydować kto będzie uchwalał, prawo, które będzie i jego obowiązywało, kto będzie zarządzał funduszami i jakie one będą.

A może ludzie nie czują, że te prawa są dla nich?
- Ale co ja mam zrobić, żeby im to wytłumaczyć? Już więcej spotkań wyborczych nie mogę organizować. Wszyscy razem ponosimy odpowiedzialność za jakość demokracji w Polsce. Niech każdy popatrzy na siebie. Ja w każdy weekend pracuję w swoim okręgu wyborczym spotykając się z ludźmi. A powinnam też przygotować się do pracy w Parlamencie Europejskim, w samolocie czytam dokumenty, komisje w parlamencie czasem trwają do godziny 22.

Jakie wnioski na przyszłość pani wyciągnie z tej porażki frekwencyjnej?
- Myślę, że wszyscy siedmioro europosłowie z tego okręgu powinniśmy jednakowo pracować, żeby ludziom uświadamiać, że to są wybory dla nich. Nie tylko nasza trójka, czyli pan Siekierski, ja i pan Wenta, bo choćbyśmy nie wiem co robili, nie zdążymy się spotkać ze wszystkimi. Musi być współpraca i współodpowiedzialność mediów, szkół, polityków lokalnych. W Polsce brak edukacji obywatelskiej. My nawet w wyborach samorządowych mamy za niską frekwencję. A skutki takiej postawy są namacalne dla każdego. Ja nie rozumiem, że w kraju, który pierwszy wyzwolił się z komunizmu, który jest tak bardzo przywiązany do wartości chrześcijańskich my tak nie bardzo poważnie siebie traktujemy. Kościół powinien namawiać ludzi, żeby aktywnie uczestniczyli w demokracji, przyglądali się kandydatom i głosowali, powinien uczyć miłości bliźniego i odpowiedzialności za wspólną przestrzeń, w której wszyscy żyjemy.

Może w ten sposób wyborcy pokazują politykom czerwoną kartkę? Według badania CBOS 32 procent młodych ludzi w Polsce deklarowało, że poszłoby na wybory, gdyby mogli głosować na nowe partie i nowych ludzi.
- Ale jakie nowe partie? W przypadku młodych zadziałał chyba mechanizm: na złość mamie odmrożę sobie uszy.
Bo ta mama nie daje pracy, perspektyw, tylko kolejkę do pośredniaka, albo pracę na umowach śmieciowych.
- To jest ucieczka od odpowiedzialności. Pewnie, my możemy być rozczarowani, że ten proces nie przebiega tak jakbyśmy sobie to wymarzyli, ale nie zastanawiamy się, dlaczego tak jest, co możemy wspólnie poprawić, tylko na złość mamie wybieramy ludzi, którzy chcą rozwalać Unię Europejską.
Ale oni kontestują tę rzeczywistość.
- I strzelają sobie w stopę. Powinni zrozumieć, że tą kontestacją dają sobie mniejsze szanse na zatrudnienie, na lepsze kształcenie, budowanie infrastruktury. Głupim głosowaniem na Korwina - Mikke zamykają sobie szanse na lepszą przyszłość.

A co im da tę przyszłość? W 2012 roku wystosowała pani zapytanie do Komisji Europejskiej w sprawie pakietu gwarancji zatrudnienia dla młodych, jakie są dalsze losy tego dokumentu?
- My jesteśmy od tego w Parlamencie Europejskim, żeby wynegocjować pieniądze na pakiet gwarancji zatrudnienia dla młodych. Potem on przechodzi do krajów członkowskich, a tu już na miejscu do 10 województw, które będą się ubiegały o te fundusze i będą musiały decydować, co zrobić, żeby pakiet dał młodym ludziom bodziec do zatrudnienia i do tworzenia nowych miejsc pracy. O tym, które regiony dostaną te pieniądze, decyduje wskaźnik bezrobocia wśród młodych. Świętokrzyskie jest wśród nich. Ale pakiet to jedno, oprócz niego potrzebne jest ujednolicenie prawa gospodarczego, które usprawni rynek europejski.

I te rozwiązania upraszczające procedury prawne w biznesie dadzą w efekcie pracę młodym?
- Tak, bo 85 procent miejsc pracy tworzą małe i średnie przedsiębiorstwa. Ale one muszą mieć 500 milionów odbiorców, a nie 38 milionów. Dlatego Unia jest nam potrzebna.

Pani dzieci są zadowolone z tej Polski?

- Przede wszystkim na razie chcą tu mieszkać. Christoph kończy stosunki międzynarodowe na Uniwersytecie Warszawskim, gra na perkusji i pracuje w Domu Kereta, Jadwiga studiuje amerykanistykę na Uniwersytecie Warszawskim, Sophie studiowała na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, teraz kontynuuje studia w Wiedniu, ale przyjeżdża regularnie do Polski. Nasza najstarsza córka Marynia przez pięć lat mieszkała w Nowej Zelandii, miała świetną pracę, odwiedziliśmy ją tam, byliśmy urzeczeni tym krajem, ale ona nie chciała tam żyć, bo potwornie tęskniła za Polską. Wróciła, znalazła pracę w korporacji w Warszawie, nie pracuje w swoim zawodzie. I nie żałuje żadnej sekundy, że tu wróciła. Polska bardzo jej się podoba i nie chce stąd wyjeżdżać. Z zawodu jest kryminologiem, więc jest przygotowana na wszelkie trudności. A generalnie rodzina wciąż jest w rozjazdach. Franz pracuje w Urzędzie Miasta Stołecznego Warszawy, więc wpadam do niego, jak wracam z Brukseli. Na święta spotykamy się wszyscy w naszym domu rodzinnym w Zakopanem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie