Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak zdrowo żyć?

Beata ALUKIEWICZ
Doktor Katarzyna Krekora-Wollny prowadzi Specjalistyczną Poradnię Leczenia Nadwagi i Otyłości.
Doktor Katarzyna Krekora-Wollny prowadzi Specjalistyczną Poradnię Leczenia Nadwagi i Otyłości. D. Łukasik
O tym, jak ważny jest dla naszego zdrowia sposób codziennego życia, rozmawiamy z doktor Katarzyną Krekorą-Wollny.

Beata Alukiewicz: * Pani doktor, nadwaga oficjalnie została uznana za epidemię XX i XXI wieku. Zbędne kilogramy na pewno nie dodają urody. Ale chyba znacznie większy wpływ mają na nasze zdrowie.

Doktor Katarzyna Krekora-Wollny: - I niestety, niewiele osób zdaje sobie z tego sprawę. Trochę się mówi o nadciśnieniu, o miażdżycy, o cukrzycy. Ale już na przykład pacjent, który przychodzi do lekarza i żali się na bolący kręgosłup, rzadko kiedy ma świadomość, że w dużej mierze odpowiada za to jego nadwaga. Albo że gdyby nie zbędne kilogramy, nie musiałby cierpieć z powodu żylaków. Nie narzekałby na stawy. A kłopoty z zajściem w ciążę? A zaburzenia miesiączkowania? Problemy z potencją? To wszystko wina zbędnego tłuszczu. Bo tłuszcz zaburza naszą gospodarkę hormonalną. I powoduje - paradoksalnie - że u pań wzrasta ilość hormonów męskich, a u panów żeńskich. Dalej: dochodzi do tak zwanego stłuszczenia wątroby. A wątroba to organ odpowiedzialny za usuwanie z organizmu wszelkich toksyn. Gdy nie pracuje normalnie, jesteśmy systematycznie zatruwani. Więc wysiada nam wszystko.

* Podobno tłuszcz to także rak...

- Zgadza się, potwierdziło to wiele medycznych badań. Udowodnione jest, że nadmiar tłuszczu sprzyja zachorowaniom na raka jelita grubego, trzonu macicy, piersi, prostaty, przełyku, żołądka. A wszystko dzieje się dlatego, że tłuszcz nie jest tylko materiałem zapasowym czy tkanką, ale narządem wydzielającym mnóstwo substancji, które mają wpływ na działanie całego organizmu. Innymi słowy: jest niewiele chorób, do których jeżeli nie od razu, to później te zbędne kilogramy się nie przyczyniają. I dlatego, moim zdaniem, trzeba zmienić całkowicie nasze podejście do odchudzania, naszą świadomość. Bo nie wystarczy, że spojrzę w lustro, stwierdzę "jak ja wyglądam" i nagle przestaję jeść czy zastosuję drakońskie diety. To nic nie pomoże, a efekt jo-jo gwarantowany. Tu chodzi o to, by odmienić siebie. Wizualnie, ale i mentalnie.

* To znaczy?

- Przede wszystkim odpowiednio się zmotywować. Sama chęć zrzucenia kilogramów, by schudnąć nie wystarczy. Trzeba przede wszystkim podejść do siebie globalnie. Za dużo ważę, a to sprawia, że gorzej się czuję. Psychicznie i fizycznie. Że gorzej sypiam, mam trudności w koncentracji. Że wchodząc na małą górkę, dostaję zadyszki. Wreszcie, że za kilka lat czekają mnie naprawdę poważne problemy zdrowotne. Więc chcę się zmienić nie tylko dla kupienia bluzki rozmiar 36, ale dla radości życia, dla spokojniejszej przyszłości.

* A jeżeli już się zmotywowałam?

- To zaczyna się długotrwały proces odmiany. Przede wszystkim zmieniamy nawyki żywieniowe. Proszę zauważyć, jaki jest nasz standard żywienia. Zawiesiste zupy, tłuste mięso, tłusta wędlina. Do tego wszelkiego rodzaju przegryzki: batoniki, chipsy albo fast foody. I to nie dotyczy wyłącznie dorosłych. Wiele matek, zamiast zrobić dziecku kanapkę, daje dwa złote na pączka i coś do popicia. A ono oczywiście wybiera colę. Czy pani wie, że w litrze tego napoju jest... 36 łyżek cukru? Idziemy na zakupy do marketu. I tam, oprócz tego, co potrzebne, oczywiście kupujemy batoniki, bo te nęcą już nie tylko dzieci. Inny przykład: wybieramy się całą rodziną gdzieś w trasę samochodem. Nic nie przygotowujemy, bo po co? Tyle po drodze McDonaldów. I tłuszczyk sobie rośnie, rośnie...

* Czyli jednak dieta?

- Ale w żadnym przypadku nie taka, polegająca na jakimś drastycznym ograniczaniu jedzenia czy wykluczaniu określonych grup produktów z posiłków. Nie tędy wiedzie droga do odchudzania. Powiem więcej: czasami może to tylko zaszkodzić, a efektów żadnych. Bo na przykład nie jedząc w ogóle mięsa, pozbawiamy się żelaza i witaminy B12. Rezygnując zupełnie ze spożywania tłuszczów, będziemy mieć problemy z hormonami.

* Więc jak schudnąć?

- Problem z nadwagą i z odchudzaniem jest podobny jak z... alkoholizmem. Nie można go wyleczyć jakąś krótką terapią. Jeżeli już podejmie się tę decyzję, trzeba w niej wytrwać do końca życia. Poza tym zasada ograniczania kalorii musi mieć sens. To znaczy faktycznie to jest podstawą odchudzania. Ale trzeba wiedzieć, jak te kalorie dobrać. Mało tego, trzeba mieć świadomość, że tak zwaną dietę trzeba modyfikować, często dobierać bardzo indywidualnie. To nie jest tak, że wezmę sobie przepis z gazety i go zastosuję. Kolejna zasada. Na nic ograniczanie kalorii, jeżeli nie będziemy przyjmować posiłków systematycznie. Nasz organizm może bardzo długo wytrzymać bez jedzenia, ale kiedy je już dostanie po dłuższej przerwie, to robi sobie zapasy. Czyli odkłada tłuszcz. A jak mu damy pożywienie co cztery godziny, to nie ma powodu, by coś chomikował. Ale by to wszystko zrozumieć, często potrzebna jest pomoc fachowca, a nawet całego sztabu fachowców.

* Czy to nie lekka przesada? Nie wystarczy, jeżeli po prostu zmienię sposób żywienia: więcej warzyw i owoców, mniej zwierzęcych tłuszczów, produktów mącznych? W regularnych odstępach, a nie raz dziennie?

- Dla niektórych, zwłaszcza z mniejszą nadwagą, mających w sobie dużo samozaparcia, w dodatku lubiących ruch, powinno wystarczyć. Ale dla większości nie. Z kilku powodów. Jak już wspomniałam, sposób ograniczania kalorii należy indywidualnie dostosować do pacjenta. Zadbać o urozmaicenie tego, co je. Nie może przez całe życie opierać się na sałatkach czy zupkach warzywnych. To stałoby się dosłownie niesmaczne. Po drugie, bardzo trudno jest wytrwać samemu w decyzji: tego nie, tamtego nie. Jeżeli natomiast takie odchudzanie przeprowadza się pod kontrolą, ma się świadomość, że trzeba się będzie przyznać do popełnionych błędów, to już jest inaczej. Często potrzebne jest wsparcie nie tylko lekarza czy dietetyka, ale także psychologa. Ba, powiem więcej - łatwiej odchudza się w grupie. Terapia zbiorowa w tym przypadku działa mobilizująco - człowiek jest zwierzęciem stadnym i najlepiej funkcjonuje, jeżeli może z kimś porozmawiać, wygadać się, poradzić czy wyżalić.

* I tak już do końca życia?

- Bez przesady. Chodzi o to, by wpaść w pewien rytm, pokochać nowe życie, przekonać się, że ono jest lepsze. Moim zdaniem, pół roku na to wystarczy. Później wzrasta motywacja i już jest z górki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie