Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oberwało się autorom egzaminu z języka polskiego. Gromy sypią się zarówno na część pisemną, jak i ustną

Paweł WIĘCEK
Krytycy obecnej formuły tego egzaminu uważają, że uczy myślenia jedynie pod kątem tak zwanego klucza i ogranicza inwencję twórczą.

Ganią też ideę prezentacji ustnych, które można kupić lub ściągnąć z sieci. Obrońcy zaś mówią nie o kryzysie matury, lecz młodego pokolenia.

Nową maturę z języka polskiego uczniowie zdają od pięciu lat. Część pisemną egzaminu tegoroczni abiturienci mają już za sobą. Właśnie rozpoczął się etap ustny, który zbiera najwięcej gorzkich słów krytyki. Uczniowie przedstawiają przed szkolnymi komisjami przygotowywane od września prezentacje maturalne. My natomiast pytamy nauczycieli i ekspertów, gdzie leży prawda o egzaminie, a co jest mitem.

PREZENTACJA ZA STO ZŁOTYCH

Nasi rozmówcy w przeważającej większości są zgodni, co do tego, że idea prezentacji ustnej w teorii jest słuszna, natomiast w praktyce zawodzi. - Założenie było takie, żeby uczeń mógł się wykazać, pokazać swoje spojrzenie, oczytanie, odsłonić głębszy kontekst omawianego dzieła czy tematu. To się nie udało - przyznaje Lidia Pasich, doradca metodyczny języka polskiego ze Świętokrzyskiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli w Kielcach.

Powodów jest kilka. - Nauczyciel nie ma czasu uczyć pisania prezentacji, bo ma dużo materiału do zrealizowania - mówi Lidia Pasich. Efekt? Uczniowie ściągają gotowce z Internetu lub kupują je i wkuwają. Na czarnym rynku cena takiej prezentacji wynosi około 100 złotych.

- Część ustna nie jest brana pod uwagę przez żadną uczelnię przy rekrutacji na studia. To jest bez sensu, coś z tym trzeba zrobić - zauważa z kolei Elżbieta Sobierajska, polonistka z kieleckiego "Śniadka".

Adam Majerowski, nauczyciel polskiego w VI Liceum Ogólnokształcącym imienia Juliusza Słowackiego w Kielcach, ma inne zdanie. - Polskie realia zweryfikowały ideę prezentacji, bo okazało się, że 90 procent młodych ludzi nic nie interesuje. Ale nie można powiedzieć, że ta część egzaminu jest niepotrzebna. To nie jest naprawianie rur, że ja muszę mieć klucz, by usunąć usterkę. To jest wiedza. W istocie problem sprowadza się do pytania, po co jest szkoła - zauważa. - To nie kryzys matury tylko pokolenia, które nie wie, po co jest szkoła - dodaje.

CO TO TEN KLUCZ?

Niemniejsze emocje wzbudza pisemna część egzaminu z okrytym niechlubną sławą kluczem odpowiedzi na czele. Według krytyków rozwiązywanie testu i pisanie wypracowania sprowadza się nie do twórczej analizy tekstów, ale do pytania, co miał na myśli autor klucza…

- Matura to sztuka pisania testów. Trzeba je przerabiać jak na taśmie produkcyjnej, by wyrobić sobie wprawę. Test nie daje przestrzeni ludziom zdolnym, którzy chcą zabłysnąć - uważa Lidia Pasich.

Z tym twierdzeniem nie zgadza się Adam Majerowski. - Ideą egzaminu jest to, by prace były weryfikowalne. To nie polega na tym, że uczeń ma się wstrzelić w model odpowiedzi. Egzaminator ma prawo przyznać punkty, jeśli informacje są poprawne - mówi. - Ten egzamin ma sens, bo uczeń musi umieć czytać i rozumieć tekst - dodaje.

Entuzjastką testów nie jest również Elżbieta Sobierajska, ale polonistka podkreśla, że na szczęście modele odpowiedzi z roku na rok poprawiają się. - Wszystko idzie w lepszą stronę. Nie jest źle, szczególnie w części rozszerzonej. Uczę swoich uczniów, że trzeba zrozumieć temat i dobrze go ugryźć, bo wtedy można napisać sensowną pracę - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie