MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Augustyna Nowacka, szefowa Kieleckiego Centrum Kultury: Narodziny córki zmieniły wszystko

Iwona Rojek
archiwum
Augustyna Nowacka, dyrektor Kieleckiego Centrum Kultury mówi o swojej miłości do córki, o tym, że jest pracoholiczką, o pracy w kulturze i swoim codziennym życiu. Augustyna ma 45 lat, skończyła Liceum Sztuk Plastycznych oraz Akademię Sztuk Pięknych w Łodzi. Ma 7 letnią córkę Basię.

Kto wybrał Pani takie oryginalne imię Augustyna?

Moja mama. Mówiła mi, że bardzo jej się to imię spodobało, gdy tyko zobaczyła je w kalendarzu. Chociaż zdarzyło się to 45 lat temu, to do tej pory budzi ono duże zainteresowanie, a mamy 2020 rok. Moja koleżanka w podstawówce miała na imię Estera. Zarówno jej, jak moje imię znali prawie wszyscy w szkole, były zapamiętane przez koleżanki i kolegów. Pozostali mieli dość zwyczajne imiona.

Była Pani i jest niego zadowolona, ja się je zdrabnia?

Gdy byłam dzieckiem, bardzo złe czułam się z tym imieniem, kiedyś nauczycielka od geografii zapytała mnie: Augustyna, a co to za imię? Zawsze wszyscy mówili do mnie Gusia, potem kiedy już wyrosłam z Gusi, została Augustyna. Teraz bardzo lubię to imię, przynajmniej wiem, że nie ma takiego drugiego w tym mieście. Imię budzi duże zainteresowanie, nawet kiedy jestem za granicą. Dziś jestem wdzięczna mojej mamie za nie.

Kiedy odkryła Pani w sobie talenty do projektowania i szycia sukienek, kostiumów, od początku współpracuje Pani z grupą taneczną „Rewanż”

Od dziecka malowałam i rysowałam, w zasadzie nic innego nie robiłam. Kiedy dostałam się do Liceum Sztuk Plastycznych w Kielcach, zaczęłam projektować ubrania i kostiumy, pomimo że byłam na kierunku tkactwa artystycznego. Już jako 17-latka współpracowałam z grupami i formacjami tanecznymi w całej Polsce. Projektowałam wtedy setki kostiumów dla solistów, duetów, miniformacji, formacji, zespołów.

Potem studia zgodne z kierunkiem zainteresowań??

Tak właśnie było. Jako 20 latka zaczęłam pracę jako projektant w Spółdzielni Dziewiarskiej „Twórczość” w Kielcach, jednoczenie dostałam się na projektowanie ubioru na Akademię Sztuk Pięknych w Łodzi. Wygrałam kilka konkursów na przykład na projekt kożuchów dla Zakładów Futrzarskich w Kurowie. Obroniłam dwa egzaminy Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, uzyskując uprawnienia w zakresie projektowania ubioru i wzornictwa, jako artysta, projektant ubioru i magister sztuki. Potem przez 10 lat uczyłam projektowania ubioru i rysunku żurnalowego w Studium Artystycznego Projektowania Ubioru w Wyższej Szkole Handlowej czy Instytucie Sztuk Pięknych na Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.

Wymyślanie przez lata oryginalnych strojów dla tancerzy wymaga niesamowitej kreatywności, fantazji, polotu, cierpliwości, nie miała Pani nigdy dość takich zajęć?

Rok temu zaprojektowałam dedykowany dres dla szkoły tańca Kamili Drezno, tak się spodobał w Polsce, że zgłosiły się do mnie szkoły między innymi z Bydgoszczy, Szczecina, Małogoszczy. W zeszłym roku Szkoła Tańca Kleks dostała nagrodę za moje kostiumy na Międzynarodowy Festiwal „Orfeo in Italia” organizowany we włoskim Lido di Jesolo.

Kto kogo motywował do pracy, Tomasz Rowiński, Pani były mąż, a jednocześnie założyciel „Rewanżu”, czy Pani jego?

Tomek był miłością mojego życia, znamy się od dziecka, zawsze byłam nim zafascynowana, razem tworzyliśmy wszystko, on we mnie zawsze wierzył, a ja zawsze motywowałam go do pracy. Tak jest do dnia dzisiejszego. Wspieramy się, możemy na siebie liczyć.

Miała Pani dylemat, kim zostać w życiu, czy od razu sprecyzowane zainteresowania i wybraną drogę zawodową?

Dzieci, które są uzdolnione artystycznie, czy to w zakresie muzyki, plastyki, tańca, teatru od dziecka wiedzą, że chcą swoje życie związać z działalnością artystyczną. Idąc do Liceum Sztuk Plastycznych, miałam 16 lat, kończąc je, wiedziałam, że dalszy etap nauki to studia artystyczne, a wydział projektowania był moim marzeniem. Ukończenie Akademii Sztuk Pięknych i uzyskanie uprawnień dało mi możliwość pracy w każdej galerii, czy instytucji kultury w Polsce.

Jak była Pani wychowywana przez rodziców, miała dużo wolności, czy raczej wyznaczone granice?

Wychowywałam się w normalnym, zwyczajnym domu, mama pracowała w biurze projektowym, a tata jest budowlańcem, rodzice zawsze nas wspierali w naszych marzeniach, planach i realizacjach. Rodzice chcieli żebyśmy robili to, co sprawia nam przyjemności i to, co kochamy. Mój brat Kamil jest lekarzem w Stanach Zjednoczonych, ja zostałam w Kielcach.

Pani rodzice mieszkali w Ameryce, nie chciała Pani tam żyć ?

Moi rodzice mieszkali w Stanach Zjednoczonych, 24 lata pół roku temu wrócili do Polski, mają zielone karty. W Ameryce mieszka mój brat, który ma obywatelstwo, myślę, że moi rodzice są w miłym tego słowa znaczeniu „skazani” na podróżowanie między Polską a Stanami Zjednoczonymi . Kiedy moi rodzice wyjechali do Stanów Zjednoczonych, miałam 20 lat, rozpoczęłam studia na Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi, wiedziałam, że w USA nigdy nie będę mieć możliwości ukończenia takiej uczelni. Byłam za oceanem kilkanaście razy, ale wiedziałam, że to w Kielcach jest moje życie i mój dom.

Ameryka się Pani podoba, czy raczej dostrzega Pani w niej więcej minusów?

Ameryka jak każdy kraj na świecie jest dla ludzi wykształconych, mówiących biegle w języku angielskim, z obywatelstwem, z uregulowanym statusem prawnym, jednoczenie ten kraj przez wiele lat dawał milionom Polaków olbrzymie szanse na życie i realizacje marzeń ich i ich rodzin o lepszym życiu.

Pracowała Pani na różnych stanowiskach, na którym czuje się najlepiej?

Od zawsze pracowałam w placówkach związanych z działalnością artystyczną i kulturalną. Każde moje stanowisko było naturalnym następstwem kolejnego etapu rozwoju zawodowego oraz podnoszeniem swoich kwalifikacji i kompetencji. Mam ciągły niedosyt poznawania czegoś nowego, ale wszystkie moje kolejne doświadczenia operują w dziedzinie kultury i działalności artystycznej. Jestem niespokojnym duchem, kultura pasjonuje mnie od zawsze, kocham ludzi kultury, artystów, animatorów, edukatorów, to wyjątkowi, wspaniali ludzie.

Przez lata kończyła pani studia, dokształcała się, pracowała, teraz wydaje się Pani, że macierzyństwo jest ważniejsze niż kariera?

Chcę wypowiadać się tylko za siebie, ponieważ każdy ma inne potrzeby, inne priorytety w życiu, u każdego życie inaczej się układa. Urodziłam córkę w wieku 38 lat. To był najważniejszy moment w moim życiu, macierzyństwo zmieniło mnie wewnętrznie, doceniłam kobiety i to, jaki ciężar niesie za sobą bycie matką. Przekonałam się, ile to wymaga pracy, poświęcenia, jednocześnie zmienia nasz obraz pojmowania świata , już nie jesteśmy tylko my, doświadczamy tego, że dotychczasowe problemy nie były aż tak ważne. Córkę wychowałam sama, kiedy miała 6 miesięcy, wróciłam do pracy. Moi rodzice byli w Stanach, zostałam sama ze wszystkim, musiałam stanąć na wysokości zadania, żeby to wszystko ogarnąć. To była olbrzymia lekcja życia, po tym czasie nic nie jest w stanie mnie przerazić, żadne życiowe zmiany i wyzwania.

Swojej córce dała Pani tradycyjne imię Basia, dlaczego?

Kiedy byłam w ciąży, mój brat powiedział mi, daj jej takie imię, żeby było czytelne i rozpoznawalne na całym świecie, na przykład Barbara. To również imię mojej mamy, a Basia to jedyna i pierwsza wnuczka w naszej rodzinie. Było oczywiste, że będzie miała tak na imię.

Myśli Pani, że kobiety, które nie mają dzieci, mogą być szczęśliwe?

Znam dużo kobiet, które nie maja dzieci i są bardzo szczęśliwymi osobami. Dobrze jest, kiedy decyzja o chęci posiadania dziecka jest świadomą decyzją, pragnieniem, a nie obowiązkiem. Znam kilka kobiet, które mają, a nigdy nie powinny mieć dzieci.

Basia też ma talenty artystyczne?

Basia od niemowlęcia przebywała ze mną w pracy, siedząc w foteliku, uczestniczyła w kursach choreograficznych, które organizowałam. Bywała na koncertach, uczestniczyła w obozach tanecznych, chodziła ze mną na wystawy, nie mogło być inaczej, bo ja pracowałam. Dzięki temu jest dzieckiem otwartym, niczego się nie boi, jak większość dzieci bardzo lubi uczestniczyć w zajęciach plastycznych, śpiewa, jest bardzo wrażliwa, jeździ na obozy taneczne z ciocią Kamilą Drezno i wujkiem Tomkiem.

Uważa Pani, że kobiety mają trudniejsze życie od mężczyzn?

Kiedy byłam studentką i jeździłam na wakacje do Stanów, zazdrościłam Amerykankom modelu ich funkcjonowania w tamtym kraju, model amerykański: polska niania, pracujący mąż, pani do sprzątania, a kobieta jeżdżąca na zakupy, do kosmetyczki, na fitness, na masaż… Realia … polskie: polska kobieta biegnąca do pracy, zatrudniona na 2 etatach, zmęczona codziennymi obowiązkami, borykająca się z wieloma problemami całego domu i rodziny.

Nie zazdrości Pani takim paniom, które zajmują się wyłącznie rodziną, a mężowie biorą na siebie utrzymanie domu?

Ja mam charakter osoby niezależnej, taka jestem, cenię sobie swoją niezależność, lubię mieć poczucie ze zarządzam swoim życiem na swoich warunkach, ale doceniam styl życia kobiet, które zajmują się tylko domem i rodziną, jeżeli lubią to, są szczęśliwe, to dlaczego nie.

Trudno jest utrzymać związek z jedną osobą przez całe życie?

Myślę, że kiedy jesteśmy młodzi, to każdy z nas wchodząc w związek wierzy, że jest to związek na całe życie, wtedy planujemy wspólną przyszłość, razem tworzymy swoje otoczenie, dom, rodzinę. Fajnie bywa, kiedy uda się spotkać w swoim życiu człowieka, z którym taki związek jesteśmy w stanie stworzyć. Ale z doświadczenia wiemy, że potem życie różnie się układa, my się zmieniamy, nasze potrzeby się zmieniają, to, co dziś wydaje nam się niemożliwe, za kilkanaście lat staje się realne i oczywiste. Dla mnie ważne jest to, żeby każdy żył w zgodzie z samym sobą, walczył o własne szczęście i nie tkwił w toksycznych związkach czy relacjach krzywdząc siebie i ludzi wokół.

Z byłymi partnerami da się żyć w przyjaźni?

Mnie się udało. Żyję w bardzo dobrych relacjach z moim byłym mężem oraz byłym partnerem, który jest tatą Basi, bardzo ich szanuję, mamy bardzo dobre relacje. Pomagamy sobie.

Jaki jest Pani wymarzony mąż?

Ten, który jest dla kobiety najlepszym przyjacielem. Traktuję związek jako partnerstwo dwóch stron.

Od roku zarządza Pani Kieleckim Centrum Kultury, co uważa Pani za swoje największe sukcesy w tej pracy?

To, że w tak krótkim czasie zrealizowałam większość swoich zamierzeń, które były zaplanowane w mojej koncepcji organizacyjnej tej instytucji na okres trzech lat, w zakresie merytorycznym, organizacyjnym i finansowym. Cieszę się, że zmiany w Kieleckim Centrum Kultury są zauważalne, otrzymuję bardzo dużo wiadomości, gratulacji z Polski i z zagranicy. Moje pierwsze 12 miesięcy przyniosło mi mnóstwo radości, zadowolenia i satysfakcji. To ogromne szczęście zarządzać takim zespołem, zdyscyplinowanym, otwartym, merytorycznym i dzięki niemu w całości wszystko zrealizować.

Lubi Pani być na świeczniku, uroda pomaga w życiu?

Nie lubię być na świeczniku, to zostawiam politykom, lubię pracować, lubię widzieć efekty swojej pracy, jestem typem pracoholika. Uroda sprawia ze jesteśmy odbierani lepiej, cieplej, ale sama w sobie w niczym nie pomaga w pracy zawodowej, w której liczą się kompetencje, wiedza oraz doświadczenie. W życiu pomaga dobre nastawienie, umiejętność słuchania, ciepło naszego charakteru, to jak traktujemy ludzi, jakimi jesteśmy ludźmi.

Sprawia Pani wrażenie osoby świetnie zorganizowanej, przedsiębiorczej, miewa Pani jakieś obawy, lęki?
Bardzo źle znoszę obecną sytuację związaną z pandemią, zamknięcie instytucji kultury, odwoływanie wydarzeń kulturalnych przekładanie ich z miesiąca na miesiąc, upadek branży artystycznej, brak wsparcia dla domów i centrów kultury to bardzo trudny czas dla nas wszystkich.

Spodziewała się Pani kiedyś pandemii, jak zmieniło się Pani życie przez nią?

Nikt z nas tego nie spodziewał się, to raczej scenariusz z filmu science fiction, kto mógł pomyśleć, że w czasach tak zaawansowanej technologii, badań naukowych, specjalistycznej diagnostyki nagle okazuje się, że zostajemy całkowicie sparaliżowani, bezsilni, bezradni, zamknięci, ludzie wokół nas umierają, a my nie umiemy im pomóc. W czasach kiedy można było wykupić sobie lot w komos, nagle wybucha wirus, który sprawia, że cały świat stanął przez 8 miesięcy w miejscu.

Jak wyobraża sobie Pani jej zakończenie, co może spowodować powrót do normalności?

Wszyscy chcemy szybkiego powrotu do normalności, boimy się konsekwencji tego, co dzieje się obecnie, co wydarzy się w gospodarce, w naszym życiu codziennym. Odkrycie szczepionki daje nam nadzieję, że znowu wrócimy do normalnego życia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zofia Zborowska i Andrzej Wrona znów zostali rodzicami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie