Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ciasteczka pełne serca w najlepszej staszowskiej cukierni

Marcin Jarosz
Zofia Kwiecień prezentuje jeden z nowych i bardzo lubianych wypieków, placek „Metrowiec”.
Zofia Kwiecień prezentuje jeden z nowych i bardzo lubianych wypieków, placek „Metrowiec”.
Cukiernia Zofii Kwiecień ze Staszowa zwyciężyła w powiecie w plebiscycie Echa Dnia i serwisu Jedzenie&Zabawa na najlepszą cukiernię i kawiarnię.

Przedstawiamy dziś cukiernię Zofii Kwiecień ze Staszowa, laureata plebiscytu na najlepszą cukiernię i kawiarnię w powiecie staszowskim organizowaną przez "Echo Dnia" i serwis "Jedzenie & Zabawa".
Produkcja nie jest tutaj masowa, ale zachwyt konsumentów nad jakością słodkich specjałów już dawno przekroczył granice naszego kraju. Drożdżówką z kruszonką zajadają się nie tylko w Staszowie, ale i na Śląsku, w Warszawie, we Francji i w USA. A to dopiero początek słodkiej przygody…

OBŁĘDNA SYMFONIA ZAPACHÓW
Zwycięska cukiernia w Staszowie mieści się przy ulicy Szpitalnej, tuż przy skrzyżowaniu z ulicą Kolejową. O jej istnieniu świadczy niezbyt wielki szyld i "tematyczne" oklejenie okna. Ale nawet jeśli nie zauważymy tabliczki "Cukiernia", pod same drzwi zaprowadzi nas bezbłędnie, zapach świeżo wypieczonych drożdżówek. Otwieramy drzwi i już jesteśmy w środku.
Miejsca nie jest zbyt dużo, ale za to jest w czym wybierać: bułki słodkie "nadziane" i suche, kruche rogaliki z brzoskwiniami, kilka rodzajów świeżo wypieczonych ciastek i pączki. Po lewej i prawej lady, a na nich kilkanaście rodzajów ciast. Ceny na każdą kieszeń, za to jaki smak! Nie ma się czemu dziwić skoro na przykład do szarlotki cukiernia kupuje jabłka i przetwarza je na miejscu. Do tego miła obsługa i uśmiech, który jeszcze bardziej zachęca do ponownych odwiedzin.

NIKT NIE UWIERZY, ŻE TO Z CUKIERNI
I nie jest to nasza opinia, lecz klientów. - Powiem panu, że zawsze kupuję tutaj ciasta na rodzinne spotkania. Jeszcze nigdy się nie zdarzyło, żeby ktoś pomyślał, że to nie moje dzieło, tylko z cukierni. Tutaj robią tak, jakby robili dla siebie - mówi nam jedna z klientek. - Swojego nazwiska panu nie powiem, bo by się wydała tajemnica - śmieje się kobieta i wychodzi z pokaźnym kawałkiem szarlotki. Pozostali w kolejce potwierdzają te słowa. - Bardzo dziękuję, ale to jest zasługa moich dziewczyn - mówi Zofia Kwiecień, właścicielka cukierni.
Swoją przygodę z cukiernictwem rozpoczęła w 1974 roku, kiedy jako młoda dziewczyna rozpoczęła naukę w znanej staszowskiej cukierni u Bolesława Nowickiego, która mieściła się niegdyś przy ulicy Opatowskiej. - Tam zdobyłam bezcenną wiedzę - mówi wspominając tamten okres. Po ukończeniu nauki i zdaniu egzaminu czeladniczego przez pół roku pracowała u Nowickiego.
W 1981 roku podjęła pracę w restauracji "Barbórka" zdobywając kolejne umiejętności. Od 1988 roku postanowiła działać na własną rękę. Na początku był wynajęty kiosk przy ulicy Kościelnej. Tam nie było jednak odpowiednich warunków, więc Zofia Kwiecień zajęła się gastronomią z niewielką ilością wypieków cukierniczych. - Chciałam mieć lepsze warunki i robić to co lubię. Z pomocą rodziny, ale też i urzędników udało się dość szybko zrealizować marzenia. Kupiliśmy wraz z mężem działkę i rozpoczęliśmy budowę cukierni - mówi szefowa cukierni.

OD DOBREJ SZKOŁY ŻYCIA, DO WŁASNEJ FIRMY
Było to w 1994 roku. Trzy lata potem po raz pierwszy cukiernia otworzyła swoje podwoje w nowym miejscu. Początkowo zajmowano się małą gastronomią i cukiernictwem. Z biegiem lat produkcję skupiono przede wszystkim wokół wyrobów cukierniczych. Dziś nie sposób przejść obojętnie obok drzwi cukierni. W sklepie można kupić ciasta, ciastka i ciasteczka, których nie powstydziłaby się żadna Pani domu. Jeśliby chcieć zabrać do domu po małym kawałku każdego ze specjałów, trzeba by nieść karton ważący około dziesięciu kilogramów.
Idziemy tam, gdzie słodkie cuda powstają. Przy stołach końcówka prac, bo to co miało być zrobione już dawno rozeszło się w kawałkach po domach. Pięć osób zatrudnionych na stałe codziennie od 4 rano zaczyna swoją pracę. I choć nowoczesnych urządzeń nie brakuje, to najlepszy smak wychodzi spod ludzkiej ręki. Najpierw jest wyrabianie ciasta drożdżowego, potem pieczenie ciast według zamówień.

DROŻDŻÓWKA LATAJĄ "CZARTEROWYM" ZA OCEAN
Około godziny 7 na miejscu są praktykanci, uczniowie staszowskich szkół, którzy przejmują cześć obowiązków. o tej samej porze sklepowe półki pełne są ciepłych jeszcze drożdżówek i najświeższych placków. - Nie mamy produkcji masowej. Dbamy przede wszystkim o jakość i świeżość - mówi Zofia Kwiecień. Ze świeżością problemów raczej nie ma, bo około godziny 14 sklepowe półki zaczynają świecić pustkami, kto po pracy zdąży jeszcze kupić kawałek ciasta u "Kwietniów" jest farciarzem. Jakość w tym wypadku nie potrzebuje dodatkowego potwierdzenia.
Ciasta z cukierni Zofii Kwiecień wędrują na setko stołów, nie tylko tych w Staszowie. Ci, którzy przyjeżdżają to do bliskich, wpadają na 15 minut po drożdżówkę lub szarlotkę. Tym którzy przyjechać nie mogą rodzina śle słodkie paczki. - Mamy zamówienia do Niemiec, Francji, nawet do Stanów Zjednoczonych - mówi nasza rozmówczyni. Mistrzowskie specjały można również smakować na przyjęciach organizowanych przez wiele domów weselnych, między innymi w Staszowie, Górkach Klimontowskich, Stopnicy, Busku - Zdroju, Połańcu, Szczeglinie i w Chańczy. Domowy smak wypieków mają też na miejscu pacjenci staszowskiego szpitala.

DOBRY CUKIERNIK SŁUCHA KLIENTÓW
Mimo wielu pochwał Zofia Kwiecień nie uważa się za doskonałego cukiernika. - Na razie wychodzi mi to dobrze - tak komentuje kolejkę klientów zachwalających słodkie bułki, pączki i ciasta. - Słucham tego, co mówią klienci. Oni sami podsuwają nam pomysły, czasem dzielą się własnymi przepisami na dany wypiek. Kilka z nich wykorzystaliśmy, bo są znakomite. Cały czas się uczymy. Jesteśmy w stanie przygotować każde ciasto, którego zażyczy sobie nasz klient. Oczywiście potrzeba na to czasu - dodaje.
Prowadzenie własnej firmy oznacza dodatkowe, biurowe obowiązki. Mimo tego szefowa najlepszej cukierni w powiecie nie boi się złapać za miotłę i trochę posprzątać. W kwestiach biurowych z pomocą przychodzi Cech Rzemieślników w Staszowie, który często służy pomocą w załatwieniu przeróżnych urzędowych formalności. - To dla mnie duża ulga, mam do nich pełne zaufanie, a praca w zakładzie to coś co bardzo lubię. Każdy z nas daje swoje serce, aby efekt był jak najlepszy. Tego uczę też młodzież, i złego słowa nie mogę o nich powiedzieć, bo mają chęć do pracy i nauki - mówi szefowa.

NOWE SMAKI: "KREMÓWKA PAPIESKA"
Każdego roku cukiernia wprowadza kilka nowych smaków. Od stycznia można na przykład do woli zajadać się "Kremówką Papieską" wedle własnej receptury. Ogromną popularnością oprócz rogalików z brzoskwiniami i drożdżówki cieszy się "Metrowiec" i "Napoleonek Babci".
Czasem jednak zdarzyć się może drobna gafa. - Najczęściej wtedy, kiedy uczniowie nie oznakują sobie bułek z nadzieniami i klient zamiast drożdżówki z jabłkami dostaje z serem. Najczęściej nie ma z tym problemu, ale jeśli klient jest wyraźnie niezadowolony, wówczas może porównać smak obu bułek, bo tę z jabłkami dostanie od nas gratis - wyjaśnia nasza rozmówczyni.
Kiedy kończy się praca w cukierni można wracać do domu. Droga wiedzie przez… kilkanaście schodków na piętro. - Tutaj już nie bawię się w pieczenie. Zajmuje się rodziną. Sił mi nie brakuje i oby tak dalej. Mam przecież najwspanialsze w świecie wnuki - mówi z uśmiechem Zofia Kwiecień

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie