Czarne chmury nad gastronomią! Świętokrzyskich lokali nieustannie ubywa. Co czeka je w przyszłości? Zobacz film

Pod koniec listopada Urząd Statystyczny w Kielcach opublikował raport na temat handlu i gastronomii w województwie świętokrzyskim. Temat gastronomii okazał się nieco niepokojący, ponieważ z danych wynika, że liczba placówek gastronomicznych (stałych i sezonowych) w województwie świętokrzyskim (przedsiębiorstw o liczbie pracujących powyżej 9 osób) na koniec 2022 roku wyniosła 472, co oznacza, że w skali roku zmniejszyła się o 91 placówek, czyli o 16,2 procent.

Spadek dotyczył wszystkich rodzajów placówek. Najbardziej zmniejszyła się liczba punktów gastronomicznych (o 68, czyli 22,6 procent). W przypadku barów, restauracji i stołówek ubyło ich odpowiednio o: 13, 8 i 2.

Informację o raporcie opublikował na swoim facebookowym profilu Jacek Kowalczyk, były prezes Regionalnej Organizacji Turystycznej i były dyrektor Departamentu Promocji, Edukacji, Kultury, Sportu i Turystyki w Urzędzie Marszałkowskim. - To jest trudny czas dla świętokrzyskiej gastronomii. Co rusz widzimy, że z mapy naszych miast znikają restauracje i bary. Do końca 2022 roku zamknięto aż 91 obiektów gastronomicznych zatrudniających powyżej 9 osób. Przyczyn decyzji przedsiębiorców jest wiele. Na pewno lawinowo rosnące koszty prowadzenia działalności, w tym szczególnie energii, wpłynęły na takie decyzje. Nie bez znaczenia są także rosnące koszty pracy. Firmy decydują się na odejście od tej branży, bo szczególnie gastronomia jest strefą narażoną na różnego rodzaju kryzysy czy ograniczenia - komentuje Jacek Kowalczyk.

Spotkaliśmy się z Grzegorzem Romańskim, który kielecką restaurację Monte Carlo prowadzi już od 23 lat. Zapytaliśmy go, z czego mogą wynikać takie liczby. - Przyczyn przemiany rynku gastronomicznego jest wiele, ale wymienię dwie główne. Pierwsza dotyczy jeszcze czasu lockdownu z powodu wirusa. Klienci nauczyli się wtedy korzystać z zamówień z dowozem do domu. I myślę, że nie wszystkie restauracje zdołały się na to przestawić, niektórzy wciąż siedzą i czekają. A z naszej perspektywy wywozy do klienta stanowią obecnie prawie 50 procent udziału dziennego. To jest bardzo dużo – mówi Grzegorz Romański.

Dodaje, że przyczyną zamykania się firm gastronomicznych są również cały czas rosnące koszty utrzymania. - Koszty stałe to zmora każdego przedsiębiorcy, a jest ich w tej chwili bardzo dużo. Mówię tutaj o energii, o gazie, wynagrodzeniu dla pracowników, wysokości ZUSu i składce zdrowotnej dla przedsiębiorców, którą ja nazywam podwójnym opodatkowaniem. Wiem, że wiele niewielkich firm po prostu nie da sobie rady. My działając na kieleckim rynku gastronomicznym od 23 lat też borykamy się z problemami. Zamówień na imprezy czy ludzi odwiedzających restaurację jest z miesiąca na miesiąc coraz mniej. Bo nasi klienci również mają obciążenia kosztowe i nie wychodzą na miasto tak często – wymienia restaurator.

Podkreśla przy tym, że najbliższy czas zapowiada się bardzo ciężko. - Myślę, że taki przypływ kryzysu do gastronomii pojawi się w pierwszym kwartale przyszłego roku. Musimy więc zrobić coś, by się utrzymać. Co nas czeka? Tego nikt nie wie. Pozostaje wspierać lokalną gastronomię – podsumowuje Grzegorz Romański.