MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Joanna Kasperek najpopularniejszą aktorką teatru w Kielcach, sezon 2022/23. Zdradza tajemnicę sukcesu. Zobaczcie wyjątkową sesję zdjęciową

Lidia Cichocka
Lidia Cichocka
Aktorka Joanna Kasperek otrzymała Dziką Różę dla najlepszej aktorki tego sezonu. Zobaczcie Joannę Kasperek w wyjątkowej sesji na terenie starego teatru imienia Żeromskiego w Kielcach w obiektywie Dawida Łukasika z "Echa Dnia"
Aktorka Joanna Kasperek otrzymała Dziką Różę dla najlepszej aktorki tego sezonu. Zobaczcie Joannę Kasperek w wyjątkowej sesji na terenie starego teatru imienia Żeromskiego w Kielcach w obiektywie Dawida Łukasika z "Echa Dnia" Dawid Łukasik
Joanna Kasperek, aktorka Teatru imienia Stefana Żeromskiego w Kielcach otrzymała Dziką Różę - nagrodę dla najpopularniejszej aktorki w Plebiscycie Publiczności sezonu 2022/23. Opowiedziała nam o swojej pasji i wymarzonych rolach. Zobaczcie naszą aktorkę w wyjątkowej sesji na terenie starego teatru imienia Żeromskiego w Kielcach w obiektywie Dawida Łukasik z "Echa Dnia".

Odbierając statuetkę byłaś bardzo zdziwiona. Nie spodziewałaś się takiego uznania, bo jak stwierdziłaś, w tym sezonie nie zagrałaś żadnej głównej roli. Naprawdę cię to zaskoczyło?

Tak. Łatwiej jest dostrzec aktora, który gra duże, wiodące role, pozwalające na pokazanie całego wachlarza emocji. Obserwując wybory widzów wiem, że tak jest. Nie ma w tym nic złego, to naturalne. Tymczasem ja miałam w tym sezonie role szeptane. Poprzedni rok był bardzo emocjonalny, było dużo krzyku. Takie emocje są tożsame z moimi początkami w teatrze Wierszalin. Lubiłam tą manifestację uczuć - teraz wolę niemy szloch. A nagrody, cóż... zdarzają się, ale nie jest to coś, o czym się stale myśli. Kiedy jesteś zawodnikiem, musisz skupić się na grze. W piłce nożnej jest to "goal", nie myślisz o wygranej czy porażce - ważne jest tu i teraz, koncentrujesz się na grze. Podobnie jest w teatrze - rola jest celem samym w sobie, a nie plebiscyt, czy jakakolwiek statuetka. Rzeczywiście, ja w tym sezonie grałam role drugoplanowe i epizody, więc wywołanie mojego nazwiska podczas gali "Dzikiej Róży" było dla mnie niemałym zaskoczeniem.

Zobaczcie Joannę Kasperek w wyjątkowej sesji na terenie starego teatru imienia Żeromskiego w Kielcach w obiektywie Dawida Łukasika z "Echa Dnia".

Policzyłaś role, które zagrałaś w tym sezonie? W czterech spektaklach: „Uciekła mi przepióreczka”, „Frankenstein”, „Żywot i Śmierć pana Hersha Libkina z Sacramento w stanie Kalifornia”, „Miarka za miarkę” było ich 11.

To zawsze była moja szczęśliwa liczba i numer w dzienniku przez osiem lat szkoły podstawowej.

Czy dla ciebie problemem jest zagranie w jednym spektaklu kilku ról?

Nie ma znaczenia, ile ról grasz. Znaczenie ma, czy się tym bawisz. Jeśli lubisz postać, oddajesz jej swoje serce, emocje, wrażliwość, i nie traktujesz jej powierzchownie, wtedy masz duże szanse, że publiczność ci uwierzy. Jeśli nie kłamiesz i jesteś autentyczny, stajesz się jak terapeuta, który bezpiecznie przeprowadza cię przez stany wzruszeń, złości czy strachu. Po trzydziestu latach pracy czuję się odpowiedzialna za swoją publiczność. Lepiej grać kilka ról niż siedzieć w garderobie i gapić się w lustro. Bywa, że w oczekiwaniu na wyjście na scenę siedzimy godzinę i dłużej. To jest bardziej męczące, niż sceniczne morderstwo - wysysa energię i nie daje nic w zamian. Nie możesz czytać lub rozmawiać, bo uchem jesteś na scenie. Więc lepiej już siedzieć na scenie, przynajmniej ktoś cię słucha... [śmiech]

Czy z tej szczęśliwej jedenastki wyróżniłabyś którąś z ról, czy to ze względu na poziom trudności, czy frajdę z grania?

We „Frankensteinie” w reżyserii Jędrzeja Piaskowskiego jako Mary Shelley rozpoczynałam spektakl ciekawym monologiem. Zabierałam widzów w "podróż do krainy szczęścia i nieujawnionych ustroni […]". Miałam na sobie romantyczną suknię z bardzo obcisłym gorsetem sznurowanym na plecach, przez co nie mogłam swobodnie oddychać, a na dodatek miałam zasłoniętą twarz. Reżyser prosił, aby monolog mówiony był jednostajnym tonem, bez interpretacji, w rytmie dwukrotnie szybszym od rytmu chodzenia. To tylko pozornie wydaje się proste.

Dużo zabawy miałam również podczas tworzenia roli Gladys Steinberg. Miałam zagrać podstarzałą aktorkę, która wciela się w postać indiańskiego wodza, mówiącego w jidysz. Musiałam więc nauczyć się monologu w tym języku i grać w konwencji kina niemego, naprawdę świetnie się przy tym bawiąc. W takich momentach teatr przynosi dużo zapomnienia, zaś sytuacje sceniczne stają się artystycznym katharsis.

Ale po chwili jesteś ubermatką albo duchem zmarłej matki...

Ubermatka to duża zbiorowa scena, w której matka Hersha staje się jednocześnie kilkoma osobami. Matki mają różny wiek, wygląd a nawet płeć. Łączy je kostium i ta sama czarna peruka. Na scenie jest nas pięcioro, a wrażenie ilości jest mocno spotęgowane. Wszystkie przychodzimy do Hersha z misją, aby wziął się w garść, przeprosił za swoje winy i zaczął kochać. Na koniec wsiadamy z nim do limuzyny. Tu na scenie wjeżdża kopia Buick 'a z lat 50' i wspólnie wyjeżdżamy na festiwal muzyczny do Kalifornii. Szybkie zejście w kulisy by już po chwili znów pojawić się na scenie - tym razem w indiańskim pióropuszu. Ta ciągła i dynamiczna zmiana ról zmusza widza do utrzymania uwagi, a mnie bawi.

I to jest magia teatru - od sukienki do spodni, szybkie zmiany butów i torebek. Ta nieustająca zmiana ról urozmaica nam zwyczajne życie i sprawia, że staje się ono jakieś bardziej znośne. Zaczynam rozumieć ludzi, którzy często pytają: “Jak się pani przygotowuje do roli?”, “Jak długo robi pani makijaż?” Pytają o rzeczy dla mnie oczywiste, natomiast dla nich zaskakujące. Ale i ja czasami daję się zaskoczyć. Ostatnio oglądałam kilkugodzinny spektakl. Aktor, który grał główną rolę przez 6 godzin monologował nie schodząc ze sceny. Pogratulowałam mu a potem zapytałam: jak ty się tego nauczyłeś? Jestem po tej drugiej stronie i też to robię a jednak zadziwiło mnie, że można przez tyle godzin mówić tekst z pamięci. To jest ciekawe dla obu stron. Zwłaszcza, że od jakiegoś czasu, praca nad tekstem wydaje mi się coraz trudniejsza i skomplikowana. Są tacy, którzy mają dużą łatwość, czytają dwa razy, a za trzecim umieją. Ja też w młodości w ogóle się nie uczyłam - wychodziłam na scenę i umiałam… a teraz muszę ćwiczyć, powtarzać…

Przyznałaś rok temu, że marzysz o graniu Shakespeare’a. Zagrałaś w „Miarce za miarkę”, ale przypomnijmy kogo zagrałaś: rajfurę - panią Przewalską, prostytutkę, kata Skówieszadło i zakonnicę. Tak to sobie wyobrażałaś?

Pewnie, że każda aktorka chciałaby zagrać Lady Makbet czy Ofelię. Kiedy pojawiła się możliwość zagrania u Dana Jemmetta, okazało się, że są to epizody. W pierwszej chwili pomyślałam: kurczę...; a chwilę później: dobra... wchodzę w to! Spodobał mi się ten rozrzut od zakonnicy po prostytutkę. Zaczęłam wymyślać, tworzyć postaci. Postawiłam sobie podstawowe pytania: kto? po co? jak mówi? jak się zachowuje i jak chodzi? To była świetna zabawa... Zależało mi, żeby z tych drobnych postaci wyciągnąć urok i nietuzinkowość, żeby z tych krótkich wyjść uczynić sobie i widzom święto.

Zobaczcie Joannę Kasperek w wyjątkowej sesji na terenie starego teatru imienia Żeromskiego w Kielcach w obiektywie Dawida Łukasika z "Echa Dnia".

Zarejestrowałaś szmer na widowni, kiedy cię rozpoznawano, bo wcale nie było to takie oczywiste?

Ten szmer to specyficzny dialog widza z aktorem. Podobnie jak cisza na widowni też jest formą takiej "rozmowy". Bez tego nie ma teatru. Kiedy wychodzę na scenę staram się być maksymalnie skoncentrowana. Muszę szybko wskoczyć na wysoki poziom emocji, jestem wtedy skupiona na partnerze i na sobie. Poruszenie, które zdarza mi się słyszeć na widowni, jest sygnałem że widz jest w interakcji z aktorem.

Kostiumy do tych ról były dosyć charakterystyczne. Nigdy nie miałaś oporów, nie powiedziałaś: „nie, tego nie założę”?

Raz tylko miałam taką sytuację, że zgodziłam się zagrać w kostiumie z innego spektaklu. Był lekko zmodyfikowany, ale to wciąż była ta sama suknia. Za każdym razem kiedy wychodziłam na scenę, miałam poczucie, że wychodzę w zużytym kostiumie, na dodatek z elementami innej postaci. To trochę jak ponowne utożsamienie się z poprzednią rolą.

Dobry kostium to część dzieła, jakim jest spektakl. Może bardzo pomóc w budowaniu roli.

Moje kostiumy w pierwszych latach pracy były bardzo skromne, często grałam na bosaka albo w starych butach. Nosiłam płócienne koszule czy giezła - jak przystało na szalone dziewki, cyganichy czy wiejskie wariatki. Moja mama, która przyjeżdżała na premiery do Supraśla, zawsze pytała: "Joasiu, kiedy będziesz miała ładną sukienkę?" I bardzo proszę - wspólnie z mamą doczekałyśmy czasu, kiedy na scenę wychodzę w pięknej epokowej sukni, jak to było np. we „ Frankensteinie”. Rafał Domagała, młody kostiumolog zaprojektował mi wspaniałą suknię z pięknych materiałów, w szlachetnych kolorach, z dopracowanymi detalami. Jak tytuł zejdzie z afiszu to chyba ją odkupię... [śmiech]

To ogromna przyjemność mieć na sobie dobrze dopracowany i skrojony kostium. Trzeba przyznać, że nasza pracownia robi to na najwyższym poziomie.

I zobacz co się dzieje, nie zostałam księżniczką w wieku lat 20... 30... mam 50 i gram księżniczkę Sieniawiankę w „Uciekła mi przepióreczka” reż. Michała Kotańskiego... [śmiech]

Marzenie każdej dziewczynki?

Marzenie, które naprawdę się spełnia. Tylko, jak powiedziała mi kiedyś w rozmowie Olga Tokarczuk: "Z marzeniami trzeba bardzo uważać, bo one się spełniają tyle, że czasami [za] późno." Rozmawiałyśmy o tym już jako dojrzałe kobiety, ale nasze dziecięce pragnienia były wciąż aktualne. Kiedyś, w czwartej klasie podstawówki, Pani od plastyki zaprowadziła naszą klasę do Pałacu Biskupów Krakowskich. Stałam wtedy na pałacowych schodach i miałam wizję zagrania głównej roli w filmie kostiumowym. Teraz nic nie stoi na przeszkodzie, żeby właśnie tak się stało. Suknia już jest - wystarczy nauczyć się tekstu i włączyć kamerę. Ale żeby nie było za słodko, oprócz księżniczek grałam też wspomnianego kata, prostytutkę czy zakonnicę, więc to takie ukoronowanie mojej 30-letniej pracy w pigułce. Wiele zdarzyło się w tym sezonie. Dzięki naszej rozmowie właśnie sobie to uświadomiłam.

I że stworzyłaś tak poruszające, autentyczne postaci? Że tak to zagrałaś?

Pamiętam, że zaraz po studiach, kiedy zaczynałam pracę w teatrze dużo kombinowałam - miotałam się po scenie, zmuszałam do łez. Każdą rolę chciałam wykrzyczeć. Teraz bardzo tego nie lubię, stawiam na bycie autentyczną.

Od kilku lat pracuję z młodzieżą marzącą o dostaniu się do szkoły teatralnej. To bardzo ciekawi, wrażliwi ludzie i bardzo chcą grać. Tłumaczę im, że aktor musi się obnażyć ze swoich emocji i uczuć. Musi zdjąć te wszystkie korale czy maski i stanąć w prawdzie przed sobą. Oni się tego uczą. Niektórym się to udaje. To jest moja wielka radość – zobaczyć jak oni przestają grać i zaczynają być.

To jest także tajemnica twojego sukcesu. Widzowie to zauważają i tak cenią.

Postać w sztuce powinna mieć silną konstrukcję psychologiczną - wtedy staje się autentyczna. Nie możesz jej potraktować zbyt powierzchownie. Przed wyjściem na scenę oglądamy dużo filmów dokumentalnych, felietonów i czytamy książki. Następnie przechodzimy do analizy postaci, aby na końcu użyczyć jej własnego ciała w spektaklu.

Gdy wszystkie elementy uda się połączyć w całość - aktor jest gotowy by wyjść na scenę.

Wspomniałaś o 30-leciu pracy na scenie. Czy będziemy mieli okazję świętować ten jubileusz?

To bardzo trudne, stojące przede mną, zadanie. Jestem na etapie szukania pomysłów, bo nie lubię jubileuszy w takiej formie, jaka jest praktykowana w teatrach….chociaż publiczność to lubi. Mam pomysły na coś innego i może uda się to zrealizować.

Czy wiesz jak będzie wyglądał przyszły sezon teatralny, w czym będziesz grać?

Sezon zapowiada się jak zwykle bardzo ciekawie. Szykuje się współpraca ze znanymi reżyserami. Prywatnie podjęłam też współpracę z psychoterapeutką Justyną Rutkowską. Jesteśmy w trakcie przygotowywania wspólnego projektu polegającego na połączeniu dwóch światów - terapeutycznego i artystycznego. Będzie się nazywał „Sztukateria”. Wspólnie poprowadzimy warsztaty łączące dwa pozornie odległe, a w rzeczywistości bliskie światy - teatru i psychologii. Zobaczymy jak bardzo emocje będą miały przełożenie na nasze ciało. Wykorzystując metody pracy teatralnej, postaramy się zapanować nad emocjami, ich siłę przekuć na pozytywną energię.

W minionym sezonie prowadziłaś także zajęcia teatralne z młodzieżą?

Tak, wspólnie z grupą licealnej młodzieży jesteśmy w trakcie przygotowywania etiudy zbiorowej, pokażemy ją na początku września. Będzie to podsumowanie naszych kilkumiesięcznych spotkań. Publiczność będzie mogła zobaczyć poszczególne etapy pracy z różnymi grupami wiekowymi.

Co powiesz o swoich podopiecznych?

Są bardzo młodymi, twórczymi ludźmi, ale jednocześnie zamkniętymi w sobie. To, co udało nam się zrobić, to osiągnięcie pewnego poziomu otwarcia i uwierzenia w siebie. Po to tak naprawdę były te warsztaty.

Czy już masz wakacje?

Tak i myślę już o swoim planie wypoczynku. Wybieram się na warsztaty rozwoju duchowego w piękne miejsce na Mazurach. Nadszedł taki moment kiedy zaczynam doceniać to co było, to w jakim jestem miejscu i kim jestem. Przestałam narzekać, pozbyłam się kompleksów i w pełni korzystam ze swojej dojrzałości oraz zasobów, które dało mi dzieciństwo i życie, również to w teatrze. Dostajemy coś od innych a potem przychodzi czas na dzielenie się. ŻYJĘ BY SPEŁNIAĆ MARZENIA.

Dziękuję za rozmowę.

Zobaczcie Joannę Kasperek w wyjątkowej sesji na terenie starego teatru imienia Żeromskiego w Kielcach w obiektywie Dawida Łukasika z "Echa Dnia".

Joanna Kasperek

Kielczanka, absolwentka Akademii Teatralnej w Białymstoku. W latach 1993-1997 czołowa aktorka grupy teatralnej Towarzystwo Wierszalin z Supraśla. Wstępowała w warszawskich Rozmaitościach, Wrocławskim Teatrze Współczesnym, Teatrze Polonia, brała udział w projekcie i spektaklu „Hotel pod Aniołem”. Laureatka wielu nagród. Od 2005 roku aktorka Teatru im. Stefana Żeromskiego i 5-krotna zdobywczyni statuetki dla najpopularniejszej aktorki sezonu w Plebiscycie Publiczności „O Dziką Różę” .

Czytaj także:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Tatiana Okupnik tak dba o siebie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie