Luba Radomska parzyła herbatę w klubie Słoneczko

- Czas na spokojne zaparzenie dobrej herbaty, a potem wypicie jej w miłym towarzystwie powinno być udziałem każdego człowieka – mówiła malarka, która od wielu lat mieszka w Kielcach, a urodziła się w południowo zachodniej Syberii.- Zwłaszcza w obecnych czasach, w których wszyscy się spieszą i są coraz bardziej znerwicowani. Dawniej przygotowanie dobrej herbaty było rytuałem i ludzie czuli się o wiele szczęśliwsi. Dziś ciągle gdzieś pędzą, co odbija się na ich zdrowiu.

Elżbieta Sorbian, kierownik klubu powiedziała, że motywem przewodnim tego spotkania mieszkańców jest nie tylko celebrowanie parzenia herbaty, ale również powrót do pisania listów, które dawniej cieszyły odbiorców. – Wysłanie emaili nie zastąpi pisania, choćby życzeń świątecznych na pięknym papierze – mówiła kierownik. – Dlatego podczas tego spotkania umożliwimy również zabranie głosu przybyłych na temat tego o czym chcieliby napisać list do bliskich.

Kiedy Barbara Gulińska, była narciarka opowiadała o swojej ciężkiej chorobie podczas pobytu we Francji, o tym chciałaby poinformować przyjaciół, Luba w tym czasie parzyła dla przybyłych kilka rodzajów herbat. – Herbata przywędrowała do nas z Rosji, Chin i Anglii – informowała. – Czarną z malwą sudańską będę parzyć w specjalnym czajniczku pod przykryciem koło 7 minut, zieloną, którą teraz zaserwuję, można dłużej. Żeby herbata była naprawdę dobra, musi być nie tylko właściwie parzona, tylko mieć odpowiednią jakość. Ze słabej jakości herbaty nie uzyskamy dobrego smaku. Dobrze jest ją parzyć w ogrzanym wcześniej wrzątkiem do temperatury 50 stopni czajniczku, lub samowarze. Nie ma co martwić się powstałym na nim osadem, to nie jest brud, tylko olejki eteryczne dodające smaku. Spokojne picie herbaty daje wytchnienie, uspokaja duszę i ciało.

Przybyli na spotkanie kielczanie zadawali mnóstwo pytań, pytali między innymi o to, czy która herbata jest najzdrowsza zielona, biała czy czarna i czy wszystkie pochodzą z jednego krzaka.