Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poetycki wieczór z Adamem Ochwanowskim i Tomaszem Wachnowskim w Kielcach

Grzegorz Rak
W niedzielę startu skoczków, zakazu handlu, kolejnego dnia późnej zimy, geniusz poetycki Adama Ochwanowskiego, na Małej Scenie Kieleckiego Centrum Kultury, zgromadził około dwustu osób. Jeden z najwybitniejszych żyjących polskich poetów, zaprosił nas na promocję płyty z własnymi tekstami poetyckich piosenek w wykonaniu Tomasza Wachnowskiego.

Utwory w ostrej, dynamicznej interpretacji, mogą w ramach pewnej niszy, stać się swoistymi przebojami. Adam Ochwanowski nie szuka na siłę odejścia od tradycyjnej formy, ale wciąż zaskakuje, nawet przyzwyczajonych do siebie słuchaczy, odkrywczym podejściem do posługiwania się po mistrzowsku, polszczyzną. Zapewne nie raz zaskoczy nas nie tylko nowym wcieleniem. Tego, bądźmy szczerzy, nawet tak do końca nie oczekujemy. Ważne, żeby „nasz” Adaś wciąż niezmiennie błyszczał, jak w zaprezentowanym recitalu. Więc po pierwsze i można by powiedzieć po ostatnie, ballada polsko-żydowska, genialna paralela losu ludzi dotkniętych ostatecznym doświadczeniem tragedii obozu koncentracyjnego. Trzeba być w Auschwitz za drutami koszmaru, choć raz w życiu, aby do końca zrozumieć geniusz samoograniczającego się w środkach wyrazu poety. Udaje mu się w krótkiej balladzie pokazać wspólnotę losu ofiar. Tych kiedyś z Chmielnika, a dziś z Tel Awiwu i tych dzisiaj z, powiedzmy, Kielc. Druga - przejmująca w swojej głęboko etycznej wymowie - ballada o konsekwencjach ewentualnego nie istnienia Boga, konsekwencjach przewrotnie zaskakujących dla słuchaczy, idealnie, po „ochwanowskiemu” ironicznych. Wreszcie finał – jakże inaczej - ogromna troska o ojczyznę, zagrożoną tym co najpodlejsze, bo małe. W trakcie perełki całkiem nowych i z nową interpretacja muzyczną songów poety.

Do tego mieliśmy mini spektakl wyznania miłości, do Lidii, życiowej partnerki twórcy. Trudnej, ale pięknej miłości, targanego namiętnościami twórczymi, słabościami charakteru, kochającego życie i dobre towarzystwo, wrażliwca.

Wreszcie sam miód spotkania. Film poetycki o Ponidziu. Zachwyt pięknem lokalnej ojczyzny, bo w końcu stamtąd, z porytych przez Nidę łąk i nadpińczowskich wzgórków wziął się poeta, Adam Ochwanowski. W wierności lokalnej ojczyźnie jest najbardziej uczciwy jak tylko to możliwe i oddaje swojej ziemi to co jej zawdzięcza.

Jakże pięknie w jego frazie brzmi pamięć o Wojtku Belonie, poprzedniku opisywania meandrów Nidy, ptactwa, łąk i wzgórz. Kraju najbardziej ojczystego, bo dziecięcego. Za pamięć o swoim koledze po piórze, czapka z głowy, bo po ludzku to piękne. Tak jak zresztą cały, czytany przez Jerzego Trelę i genialnie sfotografowany przez Krzysztofa Pęczalskiego film.

Kto nie był niech żałuje, a kto chciałby przeżyć przygodę z prawdziwą sztuką, spotkać na swej drodze Adama Ochwanowskiego, niech śledzi ogłoszenia kieleckich i okolicznych domów kultury.

Po recitalu, bohaterowie wieczoru chętnie rozmawiali z uczestnikami spotkania, a nawet pozowali do pamiątkowych zdjęć. Na fotografii Adam Ochwanowski
Po recitalu, bohaterowie wieczoru chętnie rozmawiali z uczestnikami spotkania, a nawet pozowali do pamiątkowych zdjęć. Na fotografii Adam Ochwanowski z Mateuszem Rakiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie