Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maciej Maleńczuk o sobie i polityce na koncercie w Kielcach

Dorota Klusek
Aleksander Piekarski
O swoim życiu prywatnym i artystycznym, o polityce i polskim społeczeństwie. Z ironią i poczuciem humoru. Maciej Maleńczuk wystąpił w sobotę, w Kielcach, w Wojewódzkim Domu Kultury. Był to niezwykły koncert. Zaskakujący i osobisty, na którym artysta niemal każdą piosenkę poprzedzał długim wstępem.

- Dzień dobry. W 1985 roku miałem 24 lata i istniał wówczas kuriozalny nakaz pracy dla mężczyzn. Trzeba było mieć w dowodzie pieczątkę o zatrudnieniu. Przyszedł do mnie dzielnicowy o godzinie 11 wieczorem, sprawdził pieczątkę. Była fałszywa i zamknął mnie na trzy miesiące – takimi słowami rozpoczął się solowy koncert Maleńczuka.

A później wspominał, jak Piotr Skrzynecki zaprosił go, aby wystąpił w Piwnicy Pod Baranami: - Zrobiłem sobie makijaż, udałem się do Piwnicy pod Baranami, gdzie kłębił się dziki tłum. Przeciskam się do bramki i mówię: zaprosił mnie Piotr Skrzynecki. I słyszę: panie, jakbyśmy chcieli wpuścić wszystkich, których zaprasza Piotr Skrzynecki... Nie wszedłem do środka. Tak skończyła się moja kariera i wróciłem na street – żartował.

Opowiadał, jak jego działalność artystyczna zmieniała się wraz ze zmianami politycznymi i gospodarczymi w Polsce. - Moja babka była kimś w rodzaju folksdojcza, a moja mama była w partii, to czy ja jestem resortowym dzieckiem? To chciałbym wiedzieć, żeby nie mieć wątpliwości, czemu zawdzięczam karierę. W czasach słusznie minionych, słusznie grałem przez dziesięć lat na streecie, kiedy wszyscy moi kuple robili już kariery, ale potem zrobiłem i ja. Przeszedł Pudel, zrobiliśmy jedną, druga płytę z Pudelsami. Nie to, że od razu mieliśmy bardzo dużo pieniędzy, ale już nie musiałem wychodzić na ulicę, żeby grać. Mogłem sobie ot tak, po prostu, wyjść – przyznał.

Nie mogło zabraknąć odniesień do aktualnej sytuacji politycznej w Polsce. Oczywiście Maleńczuk komentował ją we właściwy sobie sposób. Wbił szpilę kolegom ze sceny: Kukizowi i Liroyowi, ale najmocniej dostało się Mariuszowi Kamińskiemu.
- Koncertuję i spotykam się z ludźmi. Mam was tutaj w pełnym gronie i chciałbym wam pogratulować skrajnej nieodpowiedzialności wyborczej – śmiał się. – Trudno mamy swoją rewolucję, tak żeśmy zagłosowali, i musimy teraz tę żabę łykać. Ci, którzy przegrali, ta trzecia siła teraz, to ja na nich nie głosowałem. A wiecie dlaczego? Bo ja nie głosowałem też na PiS, ale nie mogłem już zagłosować na Platformę, bo Misiek Kamiński... Człowiek w okularach, jak didżej Adamus, w cuchach obcisłych, jakby ważył z 60 kilogramów, położył już wcześniej kilka kampanii PiS-u. Komu ku...a przy zdrowych zmysłach mogło przyjść do głowy, żeby wystawiać go na czoło kampanii. To po pierwsze. Ale nadal bym się nie odzywał, siedział cicho, ale gość napisał piosenkę. A to znaczy, że wkroczył na mój teren – powiedział Maleńczuk i zaśpiewał dedykowaną Kamińskiemu piosenkę.
Oberwało się także... księdzu z parafii, do której dziś należy Maleńczuk, mieszkający w Jodłowej pod Tarnowem.

Maleńczuk, choć tym razem na scenie pojawił się sam, przez prawie dwie godziny rozmawiał z wypełnioną po brzegi widownią, żartował i śpiewał. Nic dziwnego, że na koniec publiczność zgotowała mu owacje na stojąco.
Sobotni koncert Macieja Maleńczuka zorganizowała Agencja Artystyczna Ewa-K. Ewy Kozłowskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie