Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarz dostał cztery lata więzienia za molestowanie pacjentek

Elżbieta ZEMSTA
Finał głośnej sprawy byłego ordynatora oddziału urologii buskiego szpitala oskarżonego o molestowanie pacjentek

Cztery lata pozbawienia wolności i trwający tyle samo zakaz wykonywania zawodu - to wyrok, jaki zapadł w sprawie byłego ordynatora oddziału urologii w Busku, oskarżonego o molestowanie seksualne pacjentek i pracownic szpitala. Po trwających w poniedziałek do godziny 19 głosach stron buski sąd wydał wyrok w procesie, który ciągnął się blisko 3,5 roku.

Bulwersującą historię jako pierwsze opisało "Echo Dnia". Sprawa wyszła na jaw pod koniec 2008 roku, kiedy to 19-letnia wówczas pacjentka szpitala powiatowego w Busku napisała do dyrekcji lecznicy skargę na ordynatora oddziału urologii. Dyrektor przekazał pismo prokuraturze, a ta zaczęła przyglądać się ordynatorowi.

ZATRZYMANY NA LOTNISKU

Na początku 2009 roku lekarz zwolnił się z piastowanego stanowiska i w czasie, gdy śledczy zbierali materiał, były ordynator szykował się do wyjazdu za granicę. Zatrzymano go w drugi dzień świąt wielkanocnych w 2009 roku na lotnisku Okęcie w Warszawie, lekarz wybierał się do Hiszpanii. 54-letni wtedy były już ordynator trafił do aresztu. Proces w tej sprawie ruszył jeszcze tego samego roku w listopadzie.

Według ustaleń śledczych na liście ofiar byłego ordynatora było 11 kobiet, pacjentek i pracownic szpitala. W akcie oskarżenia znalazły się zarzuty molestowania seksualnego, a także gwałtu. Ten ostatni dotyczy tego, co lekarz miał zrobić niespełna 17-letniej dziewczynie. Według jej zeznań doktor zaprosił ją do swojego służbowego mieszkania. Ponoć pod pretekstem wypisania zwolnienia lekarskiego. Według prokuratury, w kawie podał jej środek, który spowodował, że dziewczyna straciła przytomność. Wówczas miało dojść do gwałtu. Urologa oskarżono był także o kilkakrotne przyjęcie łapówek od pacjentów - za leczenie, pobyt w szpitalu. Miały to być kwoty od 50 do 130 złotych. Na pierwszej rozprawie, 54-letni były ordynator nie przyznawał się do winy. Proces toczył się za zamkniętymi drzwiami przed buskim Sądem Rejonowym. W połowie stycznia 2010 roku sąd zdecydował się zwolnić 54-letniego oskarżonego z aresztu za poręczeniem majątkowym wynoszącym 500 tysięcy złotych.

SĄD NA SESJACH WYJAZDOWYCH

W procesie, który trwał blisko 3,5 roku, przesłuchano kilkudziesięciu świadków, sąd odbywał nawet sesje wyjazdowe, aby dotrzeć od niektórych osób zeznających w tej sprawie. Przytaczano kilka opinii biegłych. W poniedziałek sąd zaplanował wysłuchanie, przekładanych już wielokrotnie, głosów stron, a te trwały aż do godziny 19!

- Oskarżony był reprezentowany przez trzech obrońców, do tego jeszcze było kilku oskarżycieli posiłkowych i oczywiście prokurator, stąd też tak długie mowy końcowe procesu - tłumaczył sędzia Marcin Chałoński, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Kielcach.

Po głosach sąd zdecydował się wydać wyrok w tej sprawie. - Na 17 czynów zarzucanych oskarżonemu sąd uniewinnił mężczynę od 8 zarzutów, znalazły się tam między innymi zarzuty dopuszczenia się tak zwanych innych czynności seksualnych. Wśród czynów, których zdaniem sądu oskarżony się dopuścił są między innymi te dotyczące przyjmowania korzyści majątkowych oraz gwałtu. W łącznym wyrok sąd skazał mężczyznę na 4 lata pozbawienia wolności oraz czteroletni zakaz wykonywania zwodu lekarza. Wyrok jest nieprawomocny - wyjaśniał sędzia Marcin Chałoński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie