Michał Maroński nie będzie burmistrzem Buska. Co czuje po wyborczej porażce?

W niedzielnym głosowaniu Jerzy Szydłowski wygrał, zdobywając 5871 głosów - 60,24 procent poparcia. Michał Maroński zdobył 3875 głosów i 39,96 procent poparcia.

Czytaj więcej:

Michałowi Marońskiemu w Rezydencji Elżbiecin towarzyszyły osoby wspierające go w kampanii. Co poczuł, gdy okazało się, że nie będzie burmistrzem?

- Ja szedłem do wyborów z pewną propozycją, pan Jerzy Szydłowski szedł z inną. Przyjmuję każdy wynik z pokorą. Życie toczy się dalej. Zostaję w tej chwili radnym Rady Miejskiej, mój konkurent będzie burmistrzem. Będę go bardzo dopingował, żeby zrealizował wszystkie punkty swojego programu - mówi Michał Maroński.

Co zamierza robić po czekającej go nieuchronnie utracie stanowiska wiceburmistrza?

- Na razie zamierzam przede wszystkim odpocząć. Kampania była naprawdę wyczerpująca. Muszę poświęcić więcej czasu dzieciom, bo to wszystko w ostatnich tygodniach odbywało się ich kosztem. Za jakiś czas zacznę pracować w swoim zawodzie - objaśnia Michał Maroński. Przypomnijmy, ukończył on studia prawnicze i jest radcą prawnym.

W Busku-Zdroju mówi się, że wybory samorządowe 2024 dla ekipy odchodzącego burmistrza Waldemara Sikory były niezbyt pomyślne. Sam Waldemar Sikora nie dostał się do sejmiku województwa, komitet skupiający jego współpracowników - Porozumienie Gmina Busko 2024 wprowadził do Rady Powiatu tylko jednego radnego - Tomasza Mierzwę. Michałowi Marońskiemu, obecnemu wiceburmistrzowi Buska-Zdroju, nie udało się wygrać rywalizacji o stanowisko szefa gminy.

Nieźle za to poszło "Porozumieniu" w wyborach do Rady Miejskiej - będzie tam miał ośmiu radnych. Wśród nich będzie także Michał Maroński, który w głosowaniu 7 kwietnia uzyskał mandat radnego w okręgu numer 1.

- Mamy dość silną grupę w radzie, na pewno stworzymy z tego klub. Będziemy składać własne projekty, wielu rzeczy zamierzamy przypilnować - mówi Michał Maroński.

Czy wraz z kolegami ze swojej listy będą tak zwaną "totalną opozycją" wobec Jerzego Szydłowskiego?

- Myślę, że nie. Będziemy się starali pracować dla dobra mieszkańców Buska-Zdroju z takich pozycji, w jakich się znaleźliśmy. Nasz mandat demokratyczny jest dość mocny, przecież 21 kwietnia tylko na mnie zagłosowało prawie cztery tysiące osób. Na pewno ci ludzie oczekują realizacji chociażby części projektów, które zgłaszałem w kampanii. Być może uda nam się przekonać do pewnych rzeczy także innych radnych - stwierdza Michał Maroński.

O swojej współpracy z przyszłym burmistrzem Jerzym Szydłowskim wypowiada się w sposób raczej koncyliacyjny.

- Całe życie, pracując zarówno w samorządzie, jak i poza nim, zawsze starałem się stawiać bardziej na dialog, niż na ostre konflikty. Myślę, że było to widać w mojej kampanii. To, że mieszkańcy wybrali tak, a nie inaczej, to prawdopodobnie wynika z chęci zmiany. A ponieważ ja byłem zastępcą burmistrza Waldemara Sikory, to nie wszyscy mieszkańcy dali się przekonać. Mimo, że mój pomysł na gminę był całkowicie inny, od tego, który forsował burmistrz Sikora. Widocznie ludzie uznali, że to zbyt mało. Trzeba też pamiętać, że pan Jerzy Szydłowski startował na burmistrza po raz trzeci, a ja po raz pierwszy. Teraz mamy nową kadencję, nowe otwarcie - podsumowuje Michał Maroński.

Czytaj więcej: