Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małgorzata Tusk: W Świętokrzyskiem są moje korzenie (video)

Paweł WIĘCEK [email protected]
Małgorzata Tusk od lat wspiera działania Stowarzyszenia Świętokrzyski Fundusz Lokalny, które pomaga finansowo zdolnej młodzieży z regionu.
Małgorzata Tusk od lat wspiera działania Stowarzyszenia Świętokrzyski Fundusz Lokalny, które pomaga finansowo zdolnej młodzieży z regionu. Fot. Dawid Łukasik
Małgorzata Tusk, żona premiera Polski, o związkach z naszym regionem, byciu małżonką szefa rządu i ekstremalnych podróżach.

Małgorzata Tusk

Małgorzata Tusk

Panieńskie nazwisko Sochacka. Ma 53 lata. Z wykształcenia historyk. Mieszka w Sopocie. Ma dwoje dzieci: 28-letniego syna Michała i 23-letnią córkę Kasię oraz wnuka Mikołaja.

Małgorzata Tusk przyjechała w poprzedni czwartek do Kielc na X Urodziny Stowarzyszenia Świętokrzyski Fundusz Lokalny. Impreza odbyła się w hotelu Łysogóry w Kielcach. Po oficjalnej części uroczystości małżonka premiera zgodziła się na krótką rozmowę z "Echem Dnia".

Paweł Więcek: * Jakie są pani związki z Kielecczyzną?
Małgorzata Tusk: - Moi rodzice pochodzą z powiatu kieleckiego. Tata pochodził z Dębna koło Nowej Słupi, mama z okolic Samsonowa. Rodzice poznali się w Bodzentynie, gdzie tata był nauczycielem w gimnazjum, a mama pracowała w przedszkolu. Jeszcze przed moim urodzeniem tata zdecydował, że przeprowadza się do Gdyni, bo tam właśnie powstała Wyższa Szkoła Marynarki Wojennej, do której się dostał. Przez całe dzieciństwo przyjeżdżałam do dziadków do Dębna. Tam na cmentarzu leży mój dziadek, babcia mieszka na ulicy 1 Maja w Kielcach. Ma 98 lat. Drudzy dziadkowie są pochowani w Tumlinie. Tu są moje korzenie, korzenie moich rodziców. Ja jestem emigrantką, mieszkam w Trójmieście, ale stąd pochodzę.

* Pani zaangażowanie w działalność charytatywą jest powszechnie znane. A czym oprócz tego zajmuje się żona premiera?
- Towarzyszę mężowi podczas uroczystości czy spotkań, które wymagają, by premier przebywał na nich z żoną. Ale poza tym prowadzę normalne życie. Gotuję domowe obiady dla dzieci i męża, syn przyprowadza mi wnuka na noc. Zajmowanie się nim jest prawdziwą przyjemnością, choć czasem nieco męczącą (śmiech). Mam normalne, zwykłe życie.

* Trudno być żoną szefa rządu?
- To praca jak każda inna, tylko że w bardziej odpowiedzialna i wymaga zaangażowania rodziny. Ale podobnych etatów i stanowisk jest w Polsce bardzo dużo.

* Pani mąż jest na świeczniku. Znajduje się pod obstrzałem mediów, często staje się też obiektem politycznych ataków. Jak pani, jako żona, odbiera tego typu sytuacje. Jak pani reaguje, co czuje?
- Jest to czasami trudne, ale przechodzę nad tym do porządku dziennego. Nie jestem osobą, która zajmuje się rozpamiętywaniem ran czy szukaniem wrogów. Uważam, że należy o tym jak najszybciej zapominać.

* Wiem skądinąd, że uwielbia pani podróżować. Jakie najdalsze zakątki świata pani dotychczas zwiedziła?
- Lubię podróżować jak każdy. Podróże mają to do siebie, że są wielką przyjemnością, ale z drugiej strony są też bardzo męczące. Lubię wracać do domu. Wtedy jestem szczęśliwa, że trudności, które mnie w podróży spotykają, kończą się (śmiech). To dotyczy eskapad na odległe krańce świata, jak również podróży w te bliższe rejony, na przykład góry. Gdy schodzę z Zawratu i jestem wykończona, cieszę się, że dochodzę do Zakopanego. Warto coś z siebie dać i znaleźć się w ekstremalnych czy dziwnych sytuacjach, żeby potem odczuwać wielką ulgę i przyjemność powrotu do domu (śmiech).

* Znalazła się pani kiedyś w ekstremalnej sytuacji podczas którejś ze swoich podróży?
- Boję się lotów samolotem. Leciałam kiedyś małym samolotem w Meksyku w czasie burzy. Obok mnie siedzieli misjonarze, którzy cały czas się modlili, w związku z tym modliłam się jeszcze bardziej, bo wydawało mi się to czymś strasznym. Ekstremalne sytuacje możne jednak spotkać nie tylko będąc gdzieś w egzotycznym kraju, ale i na ulicy. Dla mnie ekstremalną sytuacją jest jak wchodzę na 9 piętro wieżowca w Gdyni, gdzie mieszka moja mama, i patrzę w dół. Wtedy się potwornie boję.

* Podczas tego krótkiego pobytu na Kielecczyźnie na pewno nie zdążyła się pani nią nasycić…
- Ale widziałam, jak Kielce się rozwinęły. Zobaczyłam budynki, których rok temu tu nie było. Kielce to dziś wielkie, nowoczesne miasto, które wkracza w XXI wiek pełną parą. Widać postęp. Dużo się tu zmieniło.

* Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie