Krzesimir Dębski zdradza, dlaczego został artystą [świętokrzyska kronika towarzyska]

Koncertowe muuu
Podczas obchodów 70-lecia Zespołu Państwowych Szkół Mu-zycznych im. L. Różyckiego w Kielcach, znakomity kompozytor Krzesimir Dębski opowiadał o czasach, gdy był 12-latkiem, mama wyjechała, a tata, wówczas dyrektor kieleckiej szkoły muzycznej, urządził pokoncertową balangę. Po czym w nocy obudził synów z prośbą, aby „wynieśli gości”. Krzesimir, taszcząc z trzeciego piętra na plecach, mikrego na szczęście, laureata konkursu szopenowskiego, Chińczyka Fu Conga, pomyślał wówczas sobie: „będę artystą”. I w tak żartobliwej tonacji utrzymał na środowym koncercie nie tylko wspomnienia, ale i swój utwór zatytułowany „Trojak Jubileuszowy”, do którego wykonania wciągnął publiczność prowokując ją do wydawania przedziwnych odgłosów. Nawet dostojnicy muczeli do wtóru niczym krowa Milka.

Posłać posła
Znamienna była scena na muzycznym jubileuszu, gdy list gratulacyjny od przewodniczącej świętokrzyskiej Platformy Obywatelskiej Marzeny Okły- Drewnowicz, odczytała dyrektorka Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia w Skarżysku -Kamiennej Elżbieta Rokita, chociaż na widowni obecny był, witany oficjalnie, poseł PO Artur Gierada. Nawet poderwał się on z krzesła, pewien, że ma wystąpić na scenie i usiadł widząc, iż go niespodziewanie wyręczono. Wygląda na to, że nieźle gotuje się w PO-wyborczym kotle.

Czytanie pamiętnika
Kiedy dyrektor Archiwum Diecezjalnego, ksiądz Andrzej Kwaśniewski pojawił się na „Głośnym czytaniu nocą” w Antykwariacie imienia Andrzeja Metzgera w Kielcach, pracująca tam pani przypomniała, że ów ksiądz, jeszcze jako student Uniwersytetu Jana Kochanowskiego, często przychodził i szperał w księgozbiorach. Jego obecność tym razem wynikała z faktu, że czytano „Wspomnienia Pamiętnikarskie” biskupa Ludwika Łętow-skiego, który uczył się, a później wykładał w kieleckim Seminarium Duchownym, później był proboszczem w Końskich i Stopnicy. Napisał on, że „śliczny język polski niemiłosiernie niszczymy”. Dziś jego słowa nadal są aktualne.

Fałszywy profesor
Dyrektor Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, profesor Kazimierz Kik zamieścił taki komunikat na portalu społecznościowym: „Informacja dla wszystkich moich znajomych i dla nieznajomych! Nie mam swojego konta na Twitterze. Podszywa się tam pod moim nazwiskiem oszust działający na czyjeś zlecenie, zamieszczając kompromitujące, prymitywne i ksenofobiczne treści. Ostrzegam wszystkich, że jest to działalność na czyjeś zamówienie. Dziś zgłosiłem całą sprawę na policji.” Po co policja, przecież na UJK wykładają przedmiot „Media i komunikacja w stanach zagrożeń”.

Licytacja wciąga
Aukcję Sztuki Współczesnej zorganizowano już po raz drugi w Bristol Busko ART & SPA Sanatorium, należącym do kielczan Doroty i Tomasza Tworków. Zaprezentowano kolekcjonerom ponad 35 prac najwybitniejszych polskich artystów współczesnego pokolenia, w tym najsławniejszego naszego rodaka za granicą: Wilhelma Sasnala. Cena wywoławcza jego obrazu zatytułowanego „Ślady” opiewała na kwotę 40 tysięcy złotych. Jedna z kuracjuszek tak się zapaliła, że co rusz podbijała stawkę i mogła zostać z dziełem na placu boju, choć chyba takiego finału nie oczekiwała. Ostatecznie obiektu swego pożądania nie kupiła, a poszedł on za 75 tysięcy złotych. Ślad na koncie kolekcjonera niechybnie zostnie.

Kosi, kosi łapki
Prezesa Miejskiego Przedsię-biorstwa Energetyki Cieplnej w Kielcach Jana Wilczyńskiego spotkać można spacerującego z wózkiem, w którym śpi uko-chana dziesięciomiesięczna wnuczka Zosia. Dziadek nauczył już małą gry w chowanego, „kosi, kosi łapki”, na dodatek jej śpiewa. - Lepiej tego nie słuchać, jeśli ma się upodobania muzyczne - zastrzega żona prezesa, szefowa Narodowego Funduszu Zdrowia w Kielcach Zofia Wilczyńska. Chyba że będzie to kołysanka „Na Wojtusia z popielnika...”