Dwa miesiące bez deszczu w gminie Skalbmierz. Zbiory połowę niższe
- Dopiero w ten weekend spadł solidny deszcz. Dopiero teraz od wczesnej wiosny. Ziemia była tak spragniona wody, że nawet po tak dużych opadach nie widać, by była mokra. Rośliny wszystko wypiły. Wiadomo, że każdy rok jest inny, ale takiej suszy dawno nie było - relacjonuje Mirosław Fucia, prezes Spółdzielni Producentów Warzyw i Owoców Sielec w gminie Skalbmierz w powiecie kazimierskim.
Całe maj i czerwiec, miesiące kiedy zasiane rośliny oczekiwały na deszcz, który pomógłby im wzejść, były suche. Niewielkie opady pojawiły się dopiero w lipcu. - Mamy więc około półtora miesiąca opóźnienia we wschodach. Dopiero teraz zaczynamy zbiory warzyw, jak marchew, czy buraczki. Cebula niemalże w ogóle nie urosła, czekamy na pietruszkę, selery - wyjaśnia prezes Fucia.
Firmę tworzy 25, a wkrótce 27 spółdzielców. Na ich polach rośnie przede wszystkim marchew, dalej pietruszka, seler, kapusta, ziemniaki. - W naszym rejonie mamy teren pagórkowaty. Tam, gdzie jest niżej, woda spłynęła z góry, to jest i plon. Na wyżynach prawie nic nie urosło. Mamy gospodarstwa, które mają stuprocentowy plon, ale są takie, gdzie wynosi on dziś 30 procent. Uśredniając, spółdzielnia będzie miała o połowę mniejsze zbiory, to wiemy już dziś na pewno, i to pod warunkiem, że w kolejnych miesiącach pogoda będzie sprzyjała. Liczymy na deszcze, na ciepłą, długą jesień - zaznacza prezes spółdzielni Sielec.
Jak tłumaczy, nieźle sobie radzą warzywa, których okres wegetacji jest krótszy niż 100 dni, jak buraczki. Ich zbiory najprawdopodobniej będą w normie i wyniosą około 50 ton z hektara. Zaś przy dłuższym czasie, którego potrzebuje na przykład marchew, już będzie trudniej. - Jeśli wzeszła w lipcu, to powinna zostać zebrana w listopadzie. Uratuje nas tylko dobra pogoda. Od niej będzie zależała nie tylko ilość, ale i jakość warzyw, która właśnie jest budowana - mówi. - Zwykle zbieraliśmy między 60 a 70 ton z hektara, teraz liczymy, że będzie 30-35 ton.
Mniejszy plon, cena ta sama
Sytuacja gospodarstw jest więc bardzo trudna, tym bardziej, że ubiegły rok również nie był sprzyjający - nawalne deszcze sprawiły, że mnóstwo warzyw nie nadawało się do zbiorów.
- Jeśli wyjdziemy na zero, to znaczy uda się uzyskać zwrot kosztów produkcji, to będzie dobrze. To nie jest dramatyzowanie, to jest rzeczywistość, obiektywnym okiem patrząc, nie ma co liczyć na zysk. Ceny dla rolników nie będą wyższe, mimo niższych zbiorów. To, że w naszym regionie się nie urodziło, nie podbije stawek. W innych częściach kraju plon będzie dobry, w dodatku mamy import, więc nie ma co liczyć, że rolnik zarobi więcej, nawet jeśli cena w sklepie będzie wysoka. Dla producenta stawka za kilo marchewki to dziś 1,20 złotego. Widzimy, co się dzieje z cukrem, choć sprzedawany jest ten wyprodukowany w zeszłym roku, to z jakiegoś powodu powstało nieracjonalne zamieszanie wokół tego produktu i ceny rosną, co nie przekłada się na wyższe stawki dla rolnika - wyjaśnia Mirosław Fucia.
W magazynach spółdzielni już nie ma zapasów z ubiegłego roku. Susza spowodowała, że warzywa nie wyrosły na czas, więc są braki na rynku. - Co zbierzemy, schodzi na bieżąco, natomiast nie są to ilości, jakie są potrzebne, popyt jest znacznie wyższy - mówi prezes.
Sposób na pogodę i niskie stawki
- Na kłopoty ostatnich lat, jakie zsyła pogoda, raz susze, raz ulewy, jest jedno rozwiązanie. Powtarzam więc kolejny raz. Melioracja i retencja - zaznacza Mirosław Fucia. Chodzi o to, by budować zbiorniki i kanały odprowadzające z pól nadmiar wody, "łapiące" opady z zimy i wczesnej wiosny, by potem korzystać z niej i uzupełniać braki. Chodzi o ochronę upraw z jednej strony przed powodziami, ale i z drugiej - przed suszą.
- Zaś jeśli chodzi o ceny, rynek musi być zorganizowany, rolnicy powinni się organizować w grupy, w spółdzielnie, by wspólnie domagać się cen odpowiednich za produkty. Rozdrobnienie rolnictwa powoduje dużą konkurencję, przez co ceny spadają. Bez organizacji, gospodarstwa czeka bankructwo - podkreśla.
Jak przyznaje, przed spółdzielnią trudny czas. - Biorąc pod uwagę połowę niższe plony, wyższe koszty produkcji, utrzymania i przechowywania, a także samej dystrybucji, z paliwem włącznie, szykuje się ciężki czas, który postaramy się przetrwać - podsumowuje.
Młodzi często pracują latem. Głównie bez umowy
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?