Podwyżki w służbie zdrowia. Będą cięcia kosztów i oszczędności w staszowskim szpitalu?

Ustawa weszła w życie 1 lipca tego roku. Dotyczy nowych wynagrodzeń dla pracowników. Podwyżki wyniosą od 17 do 41 procent. Najmniejsza pensja dla pracownika medycznego wynosić będzie 3680,64 złote brutto, a najwyższa – 8210,67 złotych brutto. To płaca podstawowa bez dodatków, często obowiązkowych.

Skontaktowaliśmy się z dyrektorem szpitala w Staszowie, Pawłem Wojtasikiem.

- To co szpital wyłoży na podwyżki teraz, będzie musiał odrobić pod koniec roku. Jednym słowem – pieniędzy brakuje, a dziura budżetowa rośnie i rosnąć będzie. Jeżeli Narodowy Fundusz Zdrowia nie dopłaci do braków w budżecie, planujemy cięcie wydatków. Dokładnie przeanalizuję wszelkie koszty, jakie generuje szpital, by podjąć się oszczędności - skomentował dyrektor.

Zgodnie z ustawą płace wzrosną też u personelu niemedycznego. Paweł Wojtasik zapytany o nastroje wśród pielęgniarek stwierdził, że do protestu jeszcze nie doszło, ale mają one rację buntując się przeciwko nowym przepisom.

- Nie płaci im się wedle kryterium ich umiejętności, tylko za kryterium wymaganych kwalifikacji. To nie jest sprawiedliwe - dodał.

Lipcowa ustawa jest kontrowersyjna. Doprowadza do konfliktów pomiędzy pielęgniarkami. Te z wieloletnim stażem, ale średnim wykształceniem czują się niedocenione. Swoje wykształcenie uzyskały w dawnych szkołach pielęgniarskich i chociaż nie mają tytułu magistra, są niezastąpione z powodu wiedzy, jaką zdobyły poprzez doświadczenie. Młode pielęgniarki, świeżo po zdobyciu dyplomu będą zarabiać więcej, chociaż ich umiejętności i wiedza praktyczna będą stosunkowo mniejsze w porównaniu do starszego pokolenia pracownic medycznych.

Pielęgniarka z tytułem magistra i specjalizacją według przepisów nowej ustawy zarobi więcej od lekarza bez specjalizacji. Prezydium Okręgowej Rady Lekarskiej w Krakowie podało, że w pewnych przypadkach pielęgniarki po studiach będą zarabiać więcej niż lekarze specjaliści II stopnia.