Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces po rodzinnej tragedii

Monika Wojniak
Za zabójstwo z użyciem broni palnej oskarżonemu grozi 25 lat więzienia lub dożywocie.
Za zabójstwo z użyciem broni palnej oskarżonemu grozi 25 lat więzienia lub dożywocie. D. Łukasik
- Przyznaję się - mówił przed sądem 55-letni oskarżony o zastrzelenie żony. Twierdzi, że ona piła, że go zdradzała i jemu zarzucała romans. Nie wytrzymał.

Z relacji oskarżonego, sąsiadów i członków rodziny wynika, że w tym domu nie było dobrze. Młodsza od oskarżonego o trzy lata żona podobno zdecydowanie za dużo piła. I - jak twierdził później mężczyzna - bywała niebezpieczna: miała odkręcać gaz, grozić wysadzeniem domu. Była na leczeniu odwykowym, ale to nie pomogło.

55-latek w domu bywał rzadko, bo pracował za granicą. Dzieci są już dorosłe, mają własne życie, ale o rodziców się troszczyły, chciały pomóc mamie wyjść z nałogu.

"WPADŁEM W FURIĘ"

Pod koniec maja tego roku 55-latek przyjechał na urlop. - Żony nie było, wróciła następnego dnia wieczorem, była pijana. Poszła do swojego pokoju - relacjonował przed sądem oskarżony. - W niedzielę wieczorem przyjechały do mnie córki. Powiedziały, że żona mnie zdradziła. Planowaliśmy, że w poniedziałek rano postaramy się załatwić leczenie dla niej.

Właśnie w poniedziałek rano 55-latek zobaczył znów swoją małżonkę. - Była w opłakanym stanie. Kpiła, że to ja mam romans i poszła na balkon. Wpadłem w furię - opowiadał. Jak mówi, zabrał dubeltówkę, która była podobno w szafie. - Wybiegłem za żoną. Ona złapała za lufę strzelby. Szarpnąłem się do tyłu i wtedy padł strzał - twierdził oskarżony. - Żona się przewróciła. Trzymałem dubeltówkę lufą w dół. Nie wiem, jak to się stało, że padł drugi strzał. Potem odrzuciłem broń, chciałem gdzieś zadzwonić, ale nie pamiętałem żadnego numeru. Zawołałem synową, która była na górze i kazałem jej wezwać policję, pogotowie.
INNA WERSJA

Inaczej jednak mężczyzna opowiadał o tych chwilach podczas śledztwa. Wtedy twierdził, że niedzielna rozmowa z córkami bardzo go wzburzyła, nie mógł spać. Rano wstał i poszedł na strych, gdzie miał schowaną dubeltówkę. Przyniósł broń do mieszkania. - Żona stała na balkonie. Załadowałem strzelbę, wyszedłem na balkon. Chyba powiedziałem "Koniec z tobą". I strzeliłem. Zachwiała się. Chyba upadła, bo gdy strzelałem drugi raz, to trzymałem lufę w dół - opowiadał wtedy śledczym. I dodawał. - Skumulowało się we mnie to wszystko, co ciągnęło się przez lata. Byłem zdesperowany zachowaniem żony i postanowiłem z tym skończyć. Nie widziałem innych racjonalnych sposobów.

- Jak pan wytłumaczy te rozbieżności? - pytała sędzia Renata Broda. - Nie wiem, sam się sobie dziwię, że tak zeznawałem - odparł oskarżony.
Sąd wysłuchał też zeznań m.in. synowej 55-latka. - Teść jest spokojny, nie mam mu nic do zarzucenia - mówiła kobieta. - A teściowa nadużywała alkoholu, robiła awantury, rzucała tym, co miała pod ręką. Uważałam ją za niebezpieczną. Za zabójstwo z użyciem broni palnej grozi 25 lat więzienia Lub dożywocie. Prokurator uznał jednak, że w tamtej chwili oskarżony miał znacznie ograniczoną poczytalność. To może być dla sądu podstawa do nadzwyczajnego złagodzenia kary.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie