MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sasin: Za wcześnie mnie przekreślili

Dorota Kułaga
Paweł Sasin w tej rundzie chce udowodnić, że niektórzy zbyt wcześnie go przekreślili.
Paweł Sasin w tej rundzie chce udowodnić, że niektórzy zbyt wcześnie go przekreślili. S. Stachura
Paweł Sasin był bliski przejścia do Sheffield United. Został w Kielcach i ma nadzieję, że z Koroną odniesie wreszcie sukces w lidze.

Pod koniec poprzedniego sezonu Paweł Sasin przeżywał trudne chwile. Ale - jak mówi - te przejścia podziałały na niego mobilizująco i w tej rundzie chce udowodnić, że potrafi grać w piłkę na wysokim poziomie.

Pechowy okazał się dla niego kwietniowy pojedynek z Odrą Wodzisław, nie wykorzystał rzutu karnego, Korona przegrała 0:1 i zaczęła się zła passa… W pewnym momencie popularny "Saszka" nie był nawet brany pod uwagę przy ustalaniu meczowej osiemnastki.

- Jestem ambitnym człowiekiem i dlatego bardzo to przeżyłem. Ale nie załamałem się. Wręcz przeciwnie, to jeszcze bardziej zmobilizowało mnie do ciężkiej pracy. Chcę udowodnić kilku osobom, że za wcześnie postawiły na mnie krzyżyk, za wcześnie mnie przekreśliły. Solidnie przepracowałem okres przygotowawczy, czuję się pewnie i mam nadzieję, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej - mówi wychowanek Beniaminka Radom.

SKRZYDŁOWY, JAK TATA

Jego wiernymi kibicami są rodzice. - Mama śledzi wszystko od A do Z w Internecie, kolekcjonuje wycinki z gazet. A tata po każdym spotkaniu analizuje moją grę. Jak pochwali, jest to duże wyróżnienie. Ale przeważnie mówi, co muszę poprawić. Na pewno dzięki nim jestem w tym miejscu. Dużo pracy ich to kosztowało, utrzymanie mnie w Szkole Mistrzostwa Sportowego we Wrocławiu nie było takie łatwe. Bardzo im za to dziękuję. Zresztą ja mam to szczęście, że mam wspaniałą rodzinę. Moi rodzice stworzyli taki dom, do którego wraca się z przyjemnością - podkreśla Paweł.

Niedawno zaszła ważna zmiana w jego życiu osobistym. - Spotkałem pewną dziewczynę, z którą jestem szczęśliwy. I bardzo mi na niej zależy - dodaje piłkarz pierwszoligowca z Kielc. Z reguły występuje na boku pomocy, trener Ryszard Wieczorek czasem ustawiał go też na prawej obronie. - Wolę pomoc. Lubię atakować, dobrze czuję się w ofensywie i ta pozycja najbardziej mi odpowiada. Chyba mam to po tacie, też był skrzydłowym. Grał w trzeciej lidze w Radomiaku. Do dziś chwali się, że miał propozycję przejścia do pierwszoligowej Pogoni Szczecin, ale rodzice powiedzieli, że nauka jest najważniejsza, i został w Radomiu. Te niespełnione ambicje przekłada na syna, duży ciężar na mnie spoczywa, ale mam nadzieję, że go udźwignę - dodaje z uśmiechem.
ANGLIA BYŁA BLISKO

W wolnych chwilach najchętniej ogląda filmy i kabarety, zwłaszcza Ani Mru Mru. - Idę przez życie z uśmiechem, z optymizmem patrzę w przyszłość. To pomaga. Wiadomo, że czasem człowiek ma gorszy dzień, jest smutny, ale nie ma się co zamartwiać. Ludzie mają większe problemy. Ja jestem zdrowy, mam szczęśliwą rodzinę i to jest najważniejsze. Trzeba się cieszyć z tego, co jest i starać się żyć tak, żeby każdy następny dzień był lepszy od poprzedniego - zdradza swoje życiowe motto.

Jeśli chodzi o plany sportowe, w rundzie jesiennej chciałby zbierać dobre recenzje w lidze i być mocnym punktem Kolportera Korony. A w przyszłości spróbować sił za granicą. - Już jedna taka szansa była. Nie udało się wyjechać do Anglii, do Sheffield United, choć było blisko. Ciężko trenuję i mam nadzieję, że jeszcze trafię do zachodniego klubu. Ale najpierw chciałbym odnieść sukces z Koroną. Wszyscy marzymy o dobrym wyniku w lidze i grze w europejskich pucharach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie