Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W kolarskiej aferze wszech czasów chodzi o trenera z Kielecczyzny!

red
Potężna afera, jaka krąży wokół Polskiego Związku Kolarskiego, dotyczy byłego trenera kadry narodowej MTB, a potem związkowego działacza, który wywodzi się z Kielecczyzny! Miał on rzekomo dopuścić się gwałtu, seksu z nieletnią podopieczną, podawania swoim zawodniczkom środków farmaceutycznych o właściwościach pigułek gwałtu, oraz wymuszania korzyści finansowych. Sprawę bada już prokuratura.

Afera, jaka rozpętała się w kolarskim związku jest wielowątkowa i zdania na temat rzekomej winy Andrzeja P. są mocno podzielone. Bardzo wiele osób zorientowanych w temacie jest zdania, że padł ofiarą intrygi, w której chodzi o przejęcie władzy w Polskim Związku Kolarskim.

Bombę uzbroił Kosmala

Prawdziwą bombę, która wstrząsnęła całym polskim sportem, uzbroił 10 dni temu Piotr Kosmala, były już wiceprezes Polskiego Związku Kolarskiego (z funkcji zrezygnował na początku listopada). Udzielił wywiadu w którym mówił, że jeden ze znanych ludzi kolarstwa w Polsce dopuścił się gwałtu na podopiecznej, bez jej wiedzy podawał zawodniczce środek farmaceutyczny o nazwie Stilnox w połączeniu z alkoholem. Według słów Kosmali dochodziło także do wymuszania od zawodników korzyści finansowych i zastraszania podwładnych. Kosmala przyznał, że osoba, o której mówi, nie pracuje już w związku. Dodał, że w środowisku kolarskim o grzechach tego człowieka wspominało się już od jakiegoś czasu, ale nikt nie spodziewał się, że skala problemu będzie tak porażająca.

Audyt zlecił prezes Banaszek
A wszystko to ujawnił audyt, jaki firmie zewnętrznej zlecił Dariusz Banaszek, prezes Polskiego Związku Kolarskiego. Audyt miał dotyczyć przecięcia spekulacji dotyczących rzekomych nieprawidłowości finansowych w PZKol., a ujawnił taką seksaferę, że wyniki kontroli zszokowały nawet Banaszka i nakazał przerwać prace audytorom. Kosmala namawiał ponoć Banaszka, by ten ujawnił informacje z audytu, ale prezes tego nie zrobił. Po ujawnieniu afery Banaszek oznajmił, że nie znał wyników audytu i dlatego nie mógł ich ujawnić. Szybko się okazało, że mija się z prawdą, gdyż upublicznione zostały nagrania z wcześniejszych wystąpień Banaszka na zebraniach zarządu związku. I już wtedy musiał znać szokujące wyniki audytu, zresztą na początku września 2017 roku dyscyplinarnie zwolnił Andrzeja P. oraz dwóch innych działaczy Polskiego Związku Kolarskiego.

Dziewczyny zeznawały i płakały

Firma, która przeprowadziła audyt w Polskim Związku Kolarskim zebrała ponoć mnóstwo materiałów obciążających Andrzeja P. Jego nazwisko pod kątem seksafery padło dosyć przypadkowo, podczas opowiadań jednej z podopiecznych, która przepytywana była przez audytorów na zupełnie inne tematy. W pewnym momencie rozpłakała się i zaczęła mówić o molestowaniu. Potem doszły zeznania kilku innych podopiecznych trenera, które również w bardzo emocjonalny sposób opowiadały o lubieżnych czynach, jakich miał dopuścić się Andrzej P.

Po ujawnieniu afery zareagował minister sportu Witold Bańka. Nakazał natychmiastowe podanie się do dymisji całemu zarządowi PZKol. i wstrzymał finansowanie związku. Ministerstwo przesłało też informacje do prokuratury dotyczące zarzutów zawartych w audycie, a ta wszczęła dochodzenie.

Po apelach ministra do dymisji podał się cały zarząd, oprócz prezesa Banaszka, który na konferencji stwierdził, że do dymisji poda się dopiero na nadzwyczajnym zgromadzeniu delegatów PZKol. A to ma się odbyć 22 grudnia. Banaszek twierdzi, że czyny, których dopuścił się Andrzej P. rozgrywały się przed kilkoma laty, a on prezesem związku dopiero jest od roku. Przypomniał, że to on we wrześniu zwolnił przecież dyscyplinarnie Andrzeja P.

MĘŻCZYŹNI NOSZĄCY TO IMIĘ SĄ NAJWIERNIEJSI [zobacz listę]

Wojna o władzę?

Afera, jaka rozpętała się w kolarskim związku jest wielowątkowa i zdania na temat rzekomej winy Andrzeja P. są podzielone. Jedni uważają, że uznawany powszechnie za wielkiego profesjonalistę wpływowy trener w końcu się doigrał, gdyż już od wielu lat mówiło się w środowisku o tym, że lubi dziewczyny, jest do tego prawdziwym despotą i idzie do celu po trupach, a pasmo jego sukcesów z zawodniczkami na imprezach najwyższej rangi, usłane jest mniejszymi i większymi skandalami. Inni nie oceniają go tak surowo, choć nie uważają go za świętego. Twierdzą, że ponoć padł ofiarą walki o przejęcie władzy w Polskim Związku Kolarskim, jaka rozgorzała pomiędzy prezesem Banaszkiem, a firmą CCC.

Co ciekawe, rezygnacja Kosmali z funkcji wiceprezesa związku, nastąpiła praktycznie w tym czasie, gdy ze sponsorowania PZKol. wycofała się firma CCC, której właścicielem jest znany z zamiłowania do kolarstwa Dariusz Miłek. Firma Miłka od 2011 roku wspierała związek w różnych formach w kwocie około 1,5 miliona złotych rocznie. Ciekawe jest też to, że firma PwC, która przeprowadziła audyt w Polskim Związku Kolarskim, pracowała wcześniej dla spółek Dariusza Miłka.

Telefon milczy

A co na to Andrzej P.? Jego telefon milczy, choć próbowaliśmy skontaktować się z nim wiele razy. Jest ponoć zszokowany tym co usłyszał i przeczytał w mediach na swój temat, wynajął prawnika i poddał się badaniu wykrywaczem kłamstw. Wkrótce okaże się, czy rzeczywiście Andrzej P. dopuścił się potwornych czynów, czy są to zwykłe pomówienia i padł ofiarą brudnej intrygi, w której chodzi o przejęcie kontroli nad mającym w ostatnich latach wiele sportowych sukcesów Polskim Związkiem Kolarskim.

ZOBACZ TAKŻE: Magazyn Sportowy GK24

(Źródło: gk24.pl)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie