Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Korona zatrzymana w Gliwicach. Z Piastem 0:1

(SAW, dor)
Skończyła się zwycięska seria Korony Kielce w piłkarskiej ekstraklasie.

Piast Gliwice - Korona Kielce 1:0 (0:0)

Bramka: Gerard Badia 56.

Piast: Szmatuła - Mokwa, Korun, Pietrowski, Hebert, Moskwik - Badía (88. Sapała), Murawski, Masłowski, Živec (90. Girdvainis) - Jankowski (90. Szeliga).

Korona: Małkowski - Rymaniak, Dejmek, Diaw, Grzelak - Abalo (59. Przybyła), Możdżeń, Marković (72. Cebula), Aankour, Palanca (76.Pilipczuk) - Kiełb.

Sędziował: Tomasz Musiał (Kraków). Widzów: 4002.

Kartki: żółte: żółte kartki: Mokwa, Masłowski, Moskwik (Piast) - Grzelak, Marković, Palanca, Cebula, Kiełb (Korona).

Po wygranych z Bruk-Betem Termaliką w Niecieczy oraz Zagłębiem Lubin i Pogonią Szczecin w Kielcach, żółto-czerwoni przegrali z Piastem w Gliwicach. To pierwsza porażka kielczan od czasu, gdy prowadzi ją trener Maciej Bartoszek.

Pod wodzą Bartoszka Korona zagrała trzeci mecz, a po raz pierwszy na wyjeździe. I doznała porażki 0:1, choć na pewno mogła w Gliwicach pokusić się przynajmniej o remis.

Rymaniak wrócił na prawą obronę

Trener Bartoszek dokonał tylko jednej zmiany w stosunku do wygranego 4:1 meczu z Pogonią Szczecin w Kielcach. Na prawą obronę wrócił Bartosz Rymaniak, robiąc miejsce na środku defensywy kapitanowi zespołu Radkowi Dejmkowi (pauzował za kartki), a na ławce usiadł Łotysz Vladislavs Gabovs.

Jak zwykle u Bartoszka wysoko ustawieni Koroniarze od razu rzucili się na rywala i już w pierwszej minucie wywalczyli rzut rożny, po którym groźnie było pod bramką Piasta.

Wicemistrzowie Polski, którym w tym sezonie wiedzie się przeciętnie, nie zamierzali jednak ułatwiać Koronie zadania. Byli ustawieni defensywnie, ale też szybko wychodzili z piłką, często długimi podaniami i regularnie gościli pod bramką Zbigniewa Małkowskiego.

Szybka kartka Grzelaka

Trochę za nerwowo wszedł w mecz Rafał Grzelak, który mocno wspierał kolegów wychodząc do akcji ofensywnych z lewej obrony, ale już w 8 minucie złapał niepotrzebną żółtą kartkę i musiał uważać.

Piłkarze Korony od początku starali się uderzać z dystansu na bramkę Jakuba Szmatuły. Próbował Mateusz Możdżeń, potem Vanja Marković, ale bez efektu.

W 27 minucie Korona miała okazję, lecz po centrze Jacka Kiełba głową nie sięgnął piłki Nabil Aankour. Chwilę później Piast przeprowadził kontrę przed Małkowskim znalazł się Hiszpan Gerard Badia, ale trafił w niego. Bramkarz Korony popisał się dwoma kapitalnymi interwencjami w kolejnej akcji, gdy po błędzie przy wyprowadzaniu piłki Rymaniaka uchronił Koronę od utraty gola po strzale Sasy Zivca i dobitce Macieja Jankowskiego.

Korona była blisko bramki w 34 minucie, gdy z 18 metrów uderzył Grzelak, ale Szmatuła zdołał odbić piłkę.

Trafił Badia

Po przerwie obraz gry nie zmienił się. Obydwie drużyny grały szybko i ofiarnie, choć trener Bartoszek miał sporo pretensji do Miguela Palanki, który szybko złapał czwartą w sezonie żółtą kartkę, a to oznacza, że nie zagra w kolejnym meczu z Lechem w Poznaniu. Kartek w Gliwicach - i to z obydwu stron - było zresztą zdecydowanie za dużo.

W 56 minucie kielczanie znaleźli się w trudnej sytuacji. Badia dostał dobre podanie od Zivca, wpadł w pole karne i strzałem po ziemi pokonał Małkowskiego.

Zmiany niewiele dały

Trener Bartoszek zareagował szybko, w miejsce mało widocznego Dani Abalo wprowadził na boisko ofensywnego Michała Przybyłę i Korona ruszyła do ataku. Wychodząc jednak do przodu większą liczbą zawodników, kielecka drużyna narażała się na kontry. Z opresji ratował ją dobrymi interwencjami Małkowski.

W 72 minucie szkoleniowiec Korony wprowadził na boisko Marcina Cebulę (w miejsce Vanji Markovicia), kolejnego zawodnika z inklinacjami do gry ofensywnej, a niedługo później Siergieja Pilipczuka (za Palankę). Nie przyniosło to zamierzonych rezultatów, groźne akcje przeprowadzali za to miejscowi, którzy nieźle organizowali się przy wysoko ustawionej Koronie. Na szczęście mieli rozregulowane celowniki, bo gdyby było inaczej, mecz już wcześniej byłby rozstrzygnięty. A tak Korona do ostatnich sekund walczyła choćby o remis, w poprzeczkę główkował jeszcze w 89 minucie Przybyła, ale nie udało się zmienić rezultatu. I po raz pierwszy od 28 października, czyli od meczu z Legią (2:4), kielczanie schodzili z boiska pokonani.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie