Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sparingi Korony w słońcu

Sławomir Stachura
Piłkarze Korony w Hiszpanii mieli jedynie czas na treningi i sparingi. Na zdjęciu trening na Stadionie Olimpijskim w Sewilli przed sparingiem z austriackim SV Mattersburg.
Piłkarze Korony w Hiszpanii mieli jedynie czas na treningi i sparingi. Na zdjęciu trening na Stadionie Olimpijskim w Sewilli przed sparingiem z austriackim SV Mattersburg. S. Stachura
Piłkarze Kolportera Korony Kielce mieszkali w Hiszpanii w środku wielkiego pola golfowego. A czasu na zwiedzanie nie mieli

Przygotowujący się do rundy wiosennej piłkarze Kolportera Korony Kielce formę szlifują na zagranicznych obozach. W tym roku ich bazą jest Hiszpania. W środę wrócili z pierwszego zgrupowania z okolic Huelvy, w poniedziałek ruszą na kolejny obóz, do Walencji.

Ekipa Korony na obóz do miejscowości El Rompido liczyła 35 osób. Byli w niej piłkarze, trenerzy, lekarz, dwóch masażystów i ksiądz Krzysztof Banasik.

PRZYJACIEL KSIĄDZ KRZYSZTOF

Ksiądz Krzysztof Banasik, od kilku już lat kapelan Korony, ma świetny kontakt z zawodnikami. Często z nimi rozmawia, także o sprawach osobistych. Księdza Krzysztofa zawodnicy i trenerzy traktują nie tylko jako duchowego ojca, ale też jak przyjaciela. - Ksiądz Krzysztof to fantastyczny człowiek, zawsze pomoże i doradzi co zrobić - mówi Robert Bednarek.

Kapelan odwzajemnia się zawodnikom tym samym. - Bardzo lubię z nimi przebywać. Korona to grupa naprawdę fajnych ludzi, z którymi łatwo nawiązać kontakt - mówi ksiądz Banasik, który w niedzielę w hotelu odprawił dwie msze. Jedną dla całej drużyny, a drugą dla mającego w tym czasie bramkarski trening Radosława Cierzniaka. Radek to bardzo religijny człowiek, był kiedyś ministrantem i nie zapomina o niedzielnej liturgii.

Na oceanem spacerują, od lewej: masażysta Marek Konieczny, ksiądz Krzysztof Banasik, kierownik drużyny Paweł Wolicki i masażysta Grzegorz Podsiadło.
Trening

(fot. S. Stachura)

SAMOLOT, HOTEL, LOTNISKO

Piłkarze Korony byli w tym roku w malowniczej części Hiszpanii. El Rompido, to miejscowość leżąca w pobliżu Huelvy, już nad Oceanem Atlantyckim. Z hotelu nad ocean było jakieś 8 kilometrów, ale zawodnicy go nie zobaczyli, bo każdy dzień był wypełniony treningami i sparingami. Raz nad Atlantyk wybrało się kilku ludzi ze sztabu szkoleniowego. Piłkarze mogli jedynie pozwolić sobie na słoneczną kąpiel przy hotelowym basenie.

- Przyjechaliśmy tutaj trenować, a nie zwiedzać. Mamy za mało czasu, żeby zorganizować nawet jedną wycieczkę - mówił pierwszy trener zespołu Jacek Zieliński.

- Tak wyglądają sportowe obozy. Samolot, hotel, boisko i tak w kółko - mówi Paweł Janas, kiedyś znakomity zawodnik reprezentacji, a obecnie wiceprezes Korony. - W zasadzie nie było różnicy, czy zgrupowanie było pod Poznaniem, czy w Hiszpanii. Dopiero teraz, kiedy podróżuję w innej roli, mogę coś pooglądać nie tylko z okna autokaru - dodał prezes Janas.

WIELKIE GOLFOWE POLE

Trenerzy Korony miejsca na zgrupowania wybierają tak, by zawodnicy mieli spokój i mogli skupić się na treningach i sparingach. El Rompido Golf leży z dala od cywilizacji, za to pośrodku olbrzymiego pola golfowego. W ekipie Korony golfistów nie ma, więc nikt nie grał, a kontakt z tą dyscypliną zawodnicy mieli jedynie taki, że codziennie szli na trening ścieżką przez pole golfowe.
Wielkim miłośnikiem golfa jest Dariusz Wdowczyk, jeden z byłych trenerów Korony. To za jego namową swoich sił w tej dyscyplinie spróbował Jacek Zieliński, trener Korony. Obaj kiedyś współpracowali w Legii Warszawa.

- Darek zaraził się golfem, bo długo grał w piłkę na Wyspach Brytyjskich i gdy przez pół roku miał kontuzję, to chyba z nudów zaczął regularnie w niego grać. Gdy byliśmy w Legii, namówił mnie kiedyś, bym z nim zagrał. To wciąga - przyznaje trener Zieliński, który w El Rompido w golfa jednak nie zagrał.

NIE PATRZY NA KREWETKI

Pięciogwiazdkowy hotel, w którym mieszkali, miał wszystko, co drużynie potrzebne do trenowania. Jedzenie też na odpowiednim poziomie, choć niektórzy nie korzystali z wszystkich dobrodziejstw. Paweł Wolicki, kierownik drużyny, nie lubi na przykład owoców morza. I gdy większość ekipy zajadała się krewetkami, on odwracał głowę.
- Nawet nie mogę patrzeć jak ktoś je krewetki, a co dopiero próbować. Ale na szczęście jedzenie jest różnorodne, więc każdy znajdzie coś dla siebie - mówił Wolicki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie