Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Korona – Lech 0:1. To już czwarta z rzędu porażka

SAW
Michał Przybyła miał okazję by zdobyć bramkę  w meczu z Lechem.
Michał Przybyła miał okazję by zdobyć bramkę w meczu z Lechem. Sławomir Stachura
Nie udało się Koronie przełamać fatalnej passy, jaką zapoczątkowała od pierwszego meczu rundy rewanżowej. „Żółto-czerwoni” przegrali czwarty raz z rzędu i choć z mistrzem Polski rozegrali dobre spotkanie, to znów schodzili z boiska pokonani, spadając w tabeli poza pierwszą ósemkę.

Korona Kielce - Lech Poznań 0:1 (0:0)

Bramka: 0:1 Kasper Hämäläinen 33.

Korona: Trela - Gabovs, Kiercz, Dejmek, Sylwestrzak - Fertovs, Jovanović - Sierpina (71. Cebula), Aankour (56. Cabrera), B. Pawłowski (76. Zając) - Przybyła.

Lech: Burić - Kędziora, Kamiński, Kadar, Douglas - Jevtić (75. Linetty), Trałka, Tetteh, Gajos (85. Formella), Sz. Pawłowski - Hämäläinen (65. Kownacki).

Kartki: żółte: Przybyła (Korona), Douglas (Lech). Sędziował: Mariusz Złotek (Stalowa Wola). Widzów: 6780.

Trener Marcin Brosz zapowiadał zmiany przed meczem i słowa dotrzymał. W ataku zamiast Hiszpana Cabrery zagrał Michał Przybyła i trzeba przyznać, że był to dobry pojedynek w wykonaniu Michała. A w 5 minucie Przybyła mógł nawet zostać bohaterem, gdyż po dosyć przypadkowo odbitej piłce wrzuconej z lewej strony boiska, miał ją na nodze, ale z bliska uderzył w słupek. Przez trybuny przeszedł jedynie jęk zawodu, ale od początku widać było, że spotkanie będzie ciekawe.

I takie było, gdyż sytuacji po obiema bramkami nie brakowało. W 11 minucie kapitalnie spisał się Dariusz Trela, gdy przeniósł piłkę nad poprzeczką po uderzeniu Marcina Kamińskiego. Trela, obchodzący w sobotę 26 urodziny, stanął między słupkami po czteromiesięcznej przerwie, gdyż stłuczone żebra ma Zbigniew Małkowski. I Trela rozegrał świetny mecz, kilka razy ratował skórę gospodarzom, ale raz skapitulował. W 33 minucie z ostrego kąta uderzał na bramkę Fin Kasper Hämäläinen, a piłka odbiła się jeszcze od nogi Krzysztofa Kiercza i wpadła do siatki.

Więcej piłkarskiej jakości było w sobotnim spotkaniu po stronie Lecha, który wrócił do mistrzowskiej formy i do meczu w Kielcach wygrał cztery razy z rządu. W 29 minucie to jednak Korona mogła prowadzić, ale znów zabrakło szczęścia, gdyż po ładnej indywidualnej akcji Łukasza Sierpina kropnął na bramkę, piłka podbita pod bramkarza Lecha odbiła się, niestety, od poprzeczki i gola nie było.

Korona do ostatnich minut atakowała i choć nie miała już tak klarownych okazji, to kilka razy groźnie było pod bramką Jasmina Burića. Okazję miał też Lech, ale jego gracze pudłowali, bądź na posterunku był Trela.

Trener Marcin Brosz zachęcał swoich piłkarzy do aktywnej gry, zrobił ofensywne zmiany, ale nie przyniosło to skutku. Krzysztof Kiercz, który zastąpił na środku obrony Macieja Wilusza (nie mógł grać ze względu na zapis w umowie wypożyczenia z Lecha) grał dosyć nerwowo, bardzo aktywni w ofensywie byli Przybyła (miał jeszcze jedną bramkową okazję) oraz Bartłomiej Pawłowski (kilka razy pociągnął skrzydłem). Słabo wypadł za to Cabrera, który wszedł na boisko już w 56 minucie za Aankoura, ale na pozycji numer 10 zupełnie sobie nie poradził.

Sobotni mecz miał mikołajkową oprawę, na trybunach zasiadła liczna widownia, w tym także kibice Lecha, którzy szczelnie wypełnili sektor gości.

Koronie zostały już tylko dwa mecze w tym roku – w poniedziałek 14 grudnia zagrają z Cracovią w Krakowie i 20 grudnia w Kielcach z Legią. Jeśli kielczanie chcą wrócić do pierwszej ósemki, muszą wreszcie zacząć punktować, choć rywale będą równie wymagający jak w sobotę „Kolejorz”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie