Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nida Pińczów - podsumowanie sezonu 2016/2017 [OD A DO Z]

Bartłomiej Bitner
Piotr Piwowar (przy piłce) był najskuteczniejszym piłkarzem Nidy Pińczów w sezonie 2016/2017. Zdobył w lidze 8 goli.
Piotr Piwowar (przy piłce) był najskuteczniejszym piłkarzem Nidy Pińczów w sezonie 2016/2017. Zdobył w lidze 8 goli. Bartłomiej Bitner
Dotkliwe porażki i czerwone kartki, ale i ładne gole oraz ćwierćfinał Pucharu Polski na szczeblu okręgu. Podsumowujemy miniony sezon Nidy Pińczów od A do Z.

Sezon 2016/2017 w świętokrzyskiej IV lidze w czwartek, 15 czerwca, dobiegł końca. Nie ma się co oszukiwać, był jednym z najsłabszych w historii Nidy Pińczów – nasza drużyna w sumie tylko cudem się utrzymała, a wynikło to między innymi z wycofania się po zakończeniu rozgrywek rezerw Korony Kielce. Ale jak podsumowanie, to podsumowanie. Przedstawiamy z tej okazji – nieco z przymrużeniem oka – alfabet Nidy sezonu 2016/2017.

A jak ananas Piotr Gajda. To bez dwóch zdań jeden z ważniejszych piłkarzy Nidy. Ma niezłą technikę, potrafi kiwnąć, dobrze podać. W minionych rozgrywkach strzelił dwa gole i miał udział przy kilku innych, ale zdarzały mu się mecze, w których się nie wyróżniał. W dodatku dwukrotnie oglądał czerwone kartki. Co ciekawe, obie w spotkaniach z Moravią Morawica. I to nie za niezbędne faule taktyczne w pobliżu pola karnego, tylko za nierozsądne przewinienia w środku boiska. W dodatku drugą „czerwień” dostał jeszcze w pierwszej połowie. No, sami przyznacie, niezły ananas z Piotra Gajdy. A żeby było zabawniej, nigdy wcześniej czerwonych kartek w seniorskiej piłce nie otrzymywał.

B jak Burdenski Dieter. Co nowy właściciel Korony Kielce ma wspólnego z Nidą? Gdy przejął kielecki klub, jego prezesem został Krzysztof Zając. Współpracownik Burdenskiego stwierdził, że w ramach oszczędności zlikwiduje występujące w IV lidze rezerwy. Od nowego sezonu druga drużyna Korony grać nie będzie, co oznacza zwolnienie jednego miejsca w czwartoligowej stawce. W efekcie utrzymanie dawało już 16 miejsce w tabeli, które – jak wiadomo – zajęła właśnie Nida.

C jak czerwone kartki. Było o tych Piotra Gajdy, ale nie tylko on z Nidy je oglądał. Przedwcześnie boisko opuszczać musieli także Oskar Dylawerski, Michał Krzak i Łukasz Mika. Jednak najciekawsza – o ile można tak ją nazwać – czerwona kartka została pokazana przez sędziego w meczu pińczowskiej drużyny z Hetmanem Włoszczowa. Otrzymał ją jeden z piłkarzy rywali, i to już w 8 minucie. Mimo gry przez niemal całe spotkanie w przewadze, Nida zaledwie je zremisowała 1:1. Nic dziwnego, że potem do samego końca musiała drżeć o utrzymanie, skoro nawet z takich dogodności nie potrafiła korzystać…

D jak dziesięć. Tyle porażek z rzędu w sezonie 2016/2017 zanotowała Nida. Wstydliwa passa zaczęła się 25 września w 10 kolejce, kiedy pińczowianie w Sandomierzu przegrali z Wisłą 0:3, a zakończyła 19 marca w Jędrzejowie, gdzie nasi zremisowali z Naprzodem 1:1. W sumie w całych rozgrywkach piłkarze Nidy z boiska schodzili pokonani 20 razy.

E jak Ekstraklasa. Najwyższa klasa rozgrywkowa w Polsce, marzenie wszystkich piłkarzy grających w niższych ligach… No dobra, zawodnicy mają różne marzenia, ale w składzie Nidy znalazł się jeden gość, który akurat takie spełnił. Piotr Piwowar ekstraklasową murawę powąchał raz – w sezonie 2013/2014 zagrał 45 minut w barwach Korony Kielce przeciwko Ruchowi Chorzów. Wystąpił jako lewy obrońca, w Nidzie grywa najczęściej w ataku. Z powodzeniem, bo w ostatnich rozgrywkach strzelił 8 goli, najwięcej spośród wszystkich zawodników.

F jak frekwencja. Na trybunach niedawno odnowionego stadionu Nidy nie porażała. Jesienią na mecze naszych piłkarzy jeszcze przychodziło grubo ponad stu widzów, ale wiosną czasami bywało ich tylko około pięćdziesięciu. Spotkania oglądali głównie koledzy, dziewczyny i żony zawodników, bo rzadko strzelanymi golami i kiepskimi wynikami nie przyciągnie się zwykłych kibiców.

G jak głowa. Nie powinna być od parady. W piłce oznacza to nie tylko wykorzystywanie jej do wygrywania powietrznych pojedynków, ale myślenia, jak podaniem czy strzałem zaskoczyć przeciwnika. Głowę, ale jedynie w tym pierwszym przypadku, oszczędza Dariusz Gałęziowski. Za młodu na boisku dwa razy został w nią kopnięty tak, że diagnoza lekarska brzmiała: wstrząs mózgu. Dlatego piłkarz stawia na doskonalenie gry nogami, co zresztą daje dobre efekty. W sezonie 2016/2017 strzelił w lidze jednego, ale za to najważniejszego, bo dającego Nidzie utrzymanie gola. Oczywiście nogą.

H jak hokejowe wyniki. O ile w lidze w ofensywie była nędza, o tyle w meczach Pucharu Polski Nida strzelała sporo bramek. A ponieważ w obronie grała tak jak zwykle, to notowała hokejowe wyniki. Wygrała jednak z Victorią 2015 Skalbmierz 5:2 i Sokołem Rykoszyn 4:3, a potem z Moravią Morawica 2:1, co pozwoliło jej dotrzeć do ćwierćfinału rozgrywek. Tam przegrała z Olimpią Pogonią Staszów 2:3.

I jak inicjatywa. Nida nie wygrała ani jednego meczu, w którym jako pierwsza traciła gola. Ba, nawet nie zremisowała, a tylko raz, gdy przegrywała, doprowadziła do wyrównania, które utrzymało się do ostatniego gwizdka sędziego. To pokazuje, że w drużynie nie było niestety nikogo, kto przy niekorzystnym wyniku przejąłby inicjatywę i dał znak do prawdziwej walki na boisku oraz zdecydowanych ataków.

J jak juniorzy. Nida miała jedną z najmłodszych, o ile nie najmłodszą kadrę spośród wszystkich drużyn. Aż sześciu z występujących zawodników urodziło się w 2000 roku – Adrian Brzezoń, Bartłomiej Fitowski, Michał Krzak, Dawid Skowera, Wiktor Tutaj i Oskar Zygan. Juniorzy w IV lidze prezentowali się całkiem nieźle. Michał Krzak nawet zdobył gola i stał się najmłodszym strzelcem Nidy w zeszłym sezonie.

K jak koncentracja. U piłkarzy Nidy nie zawsze była dobra. Drużyna aż dwukrotnie traciła gole już w pierwszych minutach meczu. W obu przypadkach kończyło się to dotkliwą porażką. Z Łysicą w Bodzentynie pińczowianie przegrali 1:4, u siebie z Wisłą Sandomierz 1:5.

L jak Lubrzanka Kajetanów. Gdy 4 września w 7 kolejce Nida wygrała z tą drużyną 1:0, cieszyła się z czwartego ligowego zwycięstwa. Wszyscy liczyli na rozgoszczenie się na dobre w górnej połowie tabeli, tymczasem na kolejne trzy punkty pińczowianie musieli czekać aż… 252 dni. Dopiero 14 maja w 29 kolejce udało im się pokonać rywala – ograli ŁKS Łagów 2:1.

M jak meteor Krystian Ryński. W Nidzie – niczym David Copperfield – pojawia się i znika. Wychowanek pińczowskiego klubu a to przechodzi do Korony i wraca, a to przechodzi do Stali Mielec i wraca, a to przechodzi do Czarnych Połaniec i wraca… Nigdzie nie może zakotwiczyć na dłużej, nie pomaga też zbytnio Nidzie. W minionym sezonie w jej barwach zagrał tylko 13 meczów (jeden wiosną), strzelił dwa gole.

N jak napastnik. Nie ma co kryć, brakuje w Nidzie napadziora z prawdziwego zdarzenia. W jego rolę najczęściej wcielał się Piotr Piwowar, ale wiadomo – to przede wszystkim lewy obrońca. Dlatego pińczowianie zdobyli raptem 30 goli, najmniej ze wszystkich czwartoligowych drużyn. Nawet Sparta Kazimierza Wielka, outsider ligi, strzeliła o cztery więcej. Co ciekawe, tylko dwa razy Nida zdobywała w jednym meczu więcej niż dwie bramki – w spotkaniach z Olimpią Pogonią Staszów i Spartą Kazimierza Wielka. Oba Nida wygrała 3:2.

O jak obcokrajowcy. W minionym sezonie nie grali w barwach Nidy. Grali za to przeciwko niej, a jeden z 63 straconych goli był dziełem właśnie piłkarza zagranicznego. Konkretnie Nigeryjczyka Ifeanyi Nwachukwu ze Sparty Kazimierza Wielka.

P jak pieniądze. W IV lidze kokosów nie ma. Za Bóg zapłać jednak piłkarze nie grają, ale są to kwoty, za które – jak powiedziałby słynny w polskim futbolu „Fryzjer” – mogliby sobie kupić co najwyżej słone paluszki. Najwyższe miesięczne uposażenie w Nidzie wynosi nieco ponad tysiąc złotych. Przeważnie jednak stypendia dla zawodników kształtują się tu między 500 a 1000 złotych.

R jak Ruszkowski Cezary. W sezonie 2015/2016 jako trener dokonał niemal cudu. Oparł Nidę na Piotrze Piwowarze i mimo wąskiej kadry zajął w lidze 11 miejsce. Potem rywale chyba się połapali, bo „Piwo” już tak nie błyszczał, a drużyna grała fatalnie. Po 20 meczach bez zwycięstwa odszedł z klubu, a na ławce trenerskiej zastąpił go Robert Szczygieł. Nowa miotła zadziałała – w siedmiu spotkaniach pod jego wodzą Nida wygrała cztery i nie spadła.

S jak strażak. Nie chodzi tu o trenera Roberta Szczygła, który w końcówce sezonu objął Nidę i jako tymczasowy szkoleniowiec gasił pożar w szatni, ale o Łukasza Mikę. Kapitan pińczowian oczywiście nie utrzymuje się tylko z kopania piłki, bo w przeciwnym razie musiałby korzystać z zasiłku, a z zabiedzenia nie miałby siły nawet trenować. Łukasz jest zawodowym strażakiem – na co dzień pracuje w Komendzie Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Kielcach.

T jak trawa. Kiedyś na stadionie Nidy murawa była wysokich lotów. Ale ostatnio, zwłaszcza wiosną, piłkarzom ciężko się na niej grało. Przyznawał to Cezary Ruszkowski, któremu zawodnicy skarżyli się na grząskie, nierówne i czasami nieodpowiednio skoszone boisko. Złej baletnicy przeszkadza nawet rąbek u spódnicy, ale im gorszą masz murawę, tym trudniej grać ci dobry futbol.

U jak utrzymanie. Przyszło w bólach. Nie tylko ze względu na poziom sportowy, ale też na los. W 33 kolejce Nida ograła w Kielcach rezerwy Korony 1:0 i cieszyła się z uniknięcia degradacji, bo jej sąsiadka w tabeli, Unia Sędziszów, swój mecz przegrała. Ale trzy dni później otrzymała walkowerem za wcześniejsze spotkanie trzy punkty i zbliżyła się na dwa oczka do naszej drużyny. Ostatnia kolejka była więc decydująca i choć Nida przegrała w niej 2:5 z Łysicą, została w lidze. Unia swój ostatni mecz tylko zremisowała.

W jak wolny Konrada Ciaci. Skuteczność Nida prezentowała kiepską. Jednak spośród tych niewielu zdobytych przez jej piłkarzy goli kilka zasługuje na uwagę. Bodaj najbardziej efektownego w całym sezonie zdobył Konrad Ciacia. W meczu z sędziszowską Unią odpalił bombę z rzutu wolnego z 35 metrów. I tylko szkoda, że działo się to na stadionie w Sędziszowie, bo bramki nie widzieli pińczowscy kibice.

Z jak zapomnieć. Studenci w czasie sesji często działają z egzaminami na zasadzie trzy razy Z – zakuć, zdać i zapomnieć. Piłkarze Nidy przez ostatnie miesiące w meczach ograniczali się zaś do dwóch Z – zagrać i zapomnieć. Teraz wystarczy im tylko zapomnieć – cały miniony sezon. Po to, by ze świeżą głową przygotowywać się do nowych rozgrywek. Tego życzymy, jak i samych dobrych meczów po wakacyjnej przerwie.

ZOBACZ TAKŻE: EURO U21 w Lublinie: II trener Andrzej Juskowiak o meczu ze Szwedami i przed meczem z Anglikami

(Źródło: kurierlubelski.pl)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie