Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

KSSPR Końskie przegrało w Grodkowie jedną bramką

(nto.pl, PK)
W rozegranym awansem meczu pierwszej ligi piłkarzy ręcznych, Olimp Grodków pokonał KSSPR Końskie.


Olimp Grodków - KSSPR Końskie 23:22 (14:10)

Końskie: Wnuk, Szot - Smołuch 3, M. Napierała 1, Mastalerz 5, Jakubowski, Słonicki 2, Pilarski 2, Dobrowolski, Jamioł 4, M. Bąk, Matyjasik 5.

Gospodarze, będący na miejscu dającym baraże o utrzymanie, bardzo potrzebowali punktów, aby oddalić się od strefy bezpośredniego spadku. I zespół z Grodkowa przełamał fatalną serię dziewięciu meczów bez zwycięstwa, w których osiem razy przegrał.

Spotkanie z KSSPR, które bardzo dobrze radzi sobie w rundzie rewanżowej, zaczęło się od prowadzenia Olimpu 2:0, ale do 25 minuty wynik oscylował wokół remisu, a miejscowi zawodnicy zdobywali bramki seriami po dwie: Łukasz Ogorzelec, Bogumił Baran (zmarnował jeszcze karnego) i Bartosz Żubrowski. Wówczas jednak gospodarze skutecznie pobronili, a Michał Piech, Tomasz Biernat i z kontry Sebastian Kolanko dali cztery bramki z rzędu i prowadzenie 14:10.

Defensywy i skuteczności podopieczni trenera Piotr Mieszkowskiego długo nie utrzymali. W pierwszych siedmiu minutach drugiej połowy trafił z karnego tylko Piech i rywal doszedł na 15:14. Po kontrze Kolanko było jednak 17:14, ale od 46. min coś się zacięło. Agresywna obrona i bramkarz KSSPR pozwolili odrobić straty, a po golach Patryka Mastalerza, goście wygrywali 20:19. Co więcej, Michał Napierała w 53. min dał im prowadzenie 22:20. Od tego momentu grodkowianie walczyli jak lwy, zwłaszcza w obronie i bramce. W liczebnej przewadze karnego wykorzystał Piech, do remisu doprowadził Gradowski, a ten pierwszy w ostatniej minucie dał Olimpowi prowadzenie, które zostało obronione.

- Szósty mecz przegrywamy jedną bramką, to jest dość frustrujące. I niemal każdym z tych meczów scenariusz jest podobny: przegrywamy, przegrywamy, gonimy, gonimy, wychodzimy na prowadzenie, a w końcówce nie potrafimy zdobyć gola - mówi trener KSSPR, Michał Przybylski. - Brakuje nam zawodnika, który w tych zaciętych końcówkach zdecydowałby się na rzut i pewnie trafił. Zwykle rzucamy już, gdy sędziowie sygnalizują grę na czas, a piłka trafia prosto w bramkarza. W Grodkowie nie zagrał Tomek Napierała, który w poprzednim meczu skręcił nadgarstek. W końcówce mieliśmy też dwie kontry, których nie potrafiliśmy zakończyć rzutem - dodał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie