- Z przebiegu dzisiejszych wydarzeń na boisku wydaje mi się, że to my byliśmy ciut lepsi od przeciwnika. Nam się należały dwa punkty, niestety, sport po raz kolejny uczy pokory, wylądowaliśmy tyłkami na ziemi i tylko jeden punkt był nam dany do zabrania po tym meczu. Troszkę to boli, bo walczyliśmy bardzo ambitnie - mówił Lijewski.
- Trener od razu w szatni pochwalił nas za walkę w obronie i w ataku. Pomimo kilku błędów, była pomoc, było domykanie, nie bardzo było się do czego przyczepić. Jak to zwykle bywa, chłopcy zostawili serce na boisku, bardzo jestem z nich dumny. Grając czterech na sześciu dziesięć minut przed końcem spotkania myśleliśmy, że będzie to dla nas bardzo ciężki okres, a okazało się, że chłopcy pokazali jaja. Nie dość, że w obronie dzielnie walczyli, Sławek odbił piłkę ze skrzydła, to jeszcze udało się rzucić bramkę. W meczu na takim poziomie, w sytuacji, gdy ważą się losy meczu, to naprawdę sztuka. Bramkarze obu zespołów dzisiaj grali na światowym poziomie. Sławek miał piękne interwencje, nasz przeciwnik, Roland Mikler, też pokazał, że wie, na czym polega rzemiosło bramkarza, obaj zasłużyli dziś na słowa pochwały. Walczyliśmy, w końcówce zabrakło trochę szczęścia, by dwa punkty zostały w domu. Nie myślimy o zajmowaniu konkretnych miejsc w grupie, skupmy się na kolejnym meczu. Mamy świętą wojnę, później mecz z Kaliszem i przerwę reprezentacyjną. Dopiero po niej mecz w Paryżu. Jeszcze wiele punktów do wygrania w tym sezonie - zakończył Lijewski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?