Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Lijewski: Z Pickiem zawsze są zacięte mecze

Paweł Kotwica
Po dwóch porażkach w Lidze Mistrzów, piłkarze ręczni Vive Tauronu Kielce spadli na trzecie miejsce w grupie B. Szanse na pierwsze miejsce są już tylko iluzoryczne, nawet na drugie też mocno ograniczone.

W niedzielę o godzinie 18 kielczanie pierwszy raz w tym roku w Lidze Mistrzów zagrają u siebie, podejmując inny zespół z czołówki, węgierski MOL-Pick Szeged. Rozmawiamy z rozgrywającym Vive Tauronu, Krzysztofem Lijewskim.

Była duża szansa na wygranie grupy, po porażkach w dwóch pierwszych tegorocznych meczach Ligi Mistrzów trzeba będzie mocno walczyć o drugie miejsce. Zgadza się. Na pewno miejsce w tabeli Ligi Mistrzów przed rozpoczęciem tegorocznych meczów było lepsze, niż jest teraz. Jesteśmy na trzecim miejscu, a byliśmy na pierwszym, więc jest gorzej, niż byśmy sobie tego życzyli. Ale jest jeszcze dużo meczów do rozegrania i sporo punktów do wygrania. Mam nadzieję, że niżej niż trzecie miejsce nie spadniemy.

Na pewno został wam w głowach mecz w Celje. W ostatnich latach wygraliście wiele meczów w podobnych okolicznościach, przegrywaliście kilkoma bramkami, by w końcówce odrobić straty. W Celje było odwrotnie, wygrywaliście pięcioma golami, przegraliście jednym. Ktoś mi już podsunął taki komentarz, że przegraliśmy w Celje w takim stylu, w jakim bardzo często wcześniej wygrywaliśmy. Dziwne uczucie. Tym bardziej, że przez lwią część tego meczu graliśmy naprawdę dobrze i do 50 minuty wynik był pozytywny dla nas. W ostatnich dziesięciu minutach chyba zapomnieliśmy, jak się gra w handball, robiliśmy dużo indywidualnych błędów technicznych, przede wszystkim w ataku pozycyjnym. Z tego gospodarze pociągnęli kontry. Drużyna Celje, jak i reprezentacja Słowenii słyną z tego, że każdą piłkę pchają w morderczym tempie do przodu i zamieniają to na bramki. Właśnie tym nas zabili, szczególnie ostatnią akcją, która spokojnie, z zimną krwią wykończyli.

Handball Echo Dnia

Zostawiamy ten mecz. Do końca fazy grupowej trzy mecze. Pick Szeged przyjedzie walczyć, bo ma ciągle realną szansę nawet na drugie miejsce w tabeli. Każda drużyna ma swoje cele. Szeged nie przyjedzie tu na sparing. Podejrzewam, że jak zawsze wyjdą na boisko skoncentrowani, zmobilizowani i rzucą wszystko, co mają najlepsze, żeby wyrwać punkty. Jak pamiętam, mecze z tym zespołem zawsze były wyrównane i trzymały w napięciu do ostatniego gwizdka. Myślę, że niedzielny mecz będzie podobny. Mam nadzieję, że to my zachowamy więcej zimnej krwi.

Trochę szkoda, że ty i koledzy z zespołu nie będziecie mieli szansy sprawdzić formy Marina Sego, bramkarza, który w poprzednim sezonie wygrał z wami Ligę Mistrzów. Bardzo ubolewamy z powodu kontuzji naszego kolegi. Uraz nogi jest poważny i Marin w tym sezonie prawdopodobnie już nie zagra. Życzymy mu dużo zdrowia. Mam nadzieję, że szybko wróci na parkiet.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie