Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Malinowski: Trzeba włożyć do gry serce (mp3)

Paweł Kotwica
Trenera Malinowskiego czeka trudne zadanie w meczu z Madeirą.
Trenera Malinowskiego czeka trudne zadanie w meczu z Madeirą. archiwum
W piątek o 19 i w niedzielę o 14.45 piłkarze ręczni Vive Kielce pod wodzą nowego trenera grają w Kielcach z portugalską Madeirą.

Paweł Kotwica: *Zostawił pan ciepłą posadkę w AZS Politechnika Radomska na rzecz zawsze ryzykownej pracy w Kielcach.

Aleksander Malinowski: -Rzeczywiście, w Radomiu nie było żadnej presji wyniku. Najważniejszą imprezą były akademickie mistrzostwa Polski, z których mieliśmy przywieźć dyplom. I tyle. Praca w Kielcach to trochę zabawa bombą zegarową, nigdy nie wiadomo, co się wydarzy. Ale ja jestem ambitny i lubię takie wyzwania. Nie ukrywam, że trenowanie Vive to zawsze było dla mnie marzenie. Dlatego odrzucałem inne propozycje, m.in. z Elbląga, Puław, Olsztyna, a jak rozmawiałem z prezesem Bertem Servaasem, to aż mnie trzęsło od tej chęci przyjścia do Vive.

*Po pierwszym treningu z zespołem od razu wziął się pan za oglądanie meczu Madeiry. Jakie pierwsze wnioski?

- Mają dwóch dobrze rzucających zawodników, Ukraińca Jurija Kosteckiego i Serba (Igor Radjenović - przyp. red). Widać, że są doświadczeni, jest kilku cwaniaków, natomiast brakuje tym zawodnikom trochę szybkości. Wszyscy gracze są bardzo dobrze przygotowani technicznie.

*Zgadza się pan z opinią, że aby wyeliminować Portugalczyków, Vive będzie musiało zagrać dwa najlepsze mecze w tym sezonie?

- Innego wyjścia nie ma.

*Vive ostatnio zaprezentowało się katastrofalnie w meczu z Techtransem Elbląg. Jak pan może wstrząsnąć zespołem?

- Żadnych rewolucji nie mogę robić, bo więcej zaszkodzę, niż pomogę. Zawodnicy muszą zrozumieć, że trzeba się zrehabilitować przed kibicami i zarządem, że gra w Kielcach, w Vive, do czegoś zobowiązuje. Muszą kardynalnie zmienić swoje podejście, zrozumieć, że muszą być walczakami, że bolący palec nie może być wymówką. Ja rozumiem, że jest presja kibiców. Ale jak kibice zobaczą, że zawodnicy wkładają do gry całe serce, nie będą mieli pretensji nawet po przegranym meczu. Pomogłoby im, jeśli by wiedzieli, że jak zagrają dobrze, to będą mieli "cukierki", a jak zagrają źle, to dostaną w tyłek. Mam na myśli system premiowania i o ustalenie czytelnego systemu wystąpię do zarządu. Zawodnicy muszą wiedzieć: gram w pierwszej "siódemce" - dostaję tyle, siedzę na ławie - dostaję tyle, a jestem kontuzjowany i chcę siedzieć na trybunach - proszę bardzo... Nie może być socjalizmu, że wszyscy dostają tyle samo za "szarą pracę"...
*To zupełnie inna drużyna niż ta, którą pan zostawił w Kielcach w 2004 roku...

- Ale ten zespół ma taki potencjał, że przy swojej normalnej grze nie powinien się bać nikogo, to inni powinni się bać nas. Dawniej była taka opinia w Polsce, że w Kielcach "leją równo" i każdy się bał tu wychodzić na boisko. Teraz tego nie ma.

*Ma pan w zespole kandydata na takiego boiskowego "chuligana", Władymira Ilina, który będzie mógł zagrać w meczach z Madeirą.

- Rzeczywiście, został zgłoszony do rozgrywek, ale mamy z nim problem, bo na treningu opadł na kciuk i bardzo spuchła mu ręka. Ale to twardy zawodnik i byle co go z gry nie wyłączy. Biorę jednak pod uwagę, że nie będzie mógł zagrać. Szkoda również, że nie będziemy mogli wystawić innego bardzo dobrego w obronie zawodnika, Michaiła Usaczowa, który w tym sezonie grał już w europejskich pucharach (w barwach Meszkowa Brześć - red.) i przepisy nie zezwalają na to, żeby grał w tej samej edycji w innej drużynie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie