Po mistrzostwach Europy piłkarzy ręcznych w Norwegii, w których nasza reprezentacja zajęła siódme miejsce, na kilka dni do rodziny w Kielcach zawitał Mariusz Jurasik.
Paweł Kotwica: * Zapominasz powoli o mistrzostwach w Norwegii?
Mariusz Jurasik: - Moje mięśnie i kości mi nie pozwalają zapomnieć, jestem bardzo zmęczony, czuję się, jakbym miał grypę, wszystko boli. Poza tym, już będąc w Kielcach, oglądałem finałowe mecze, więc trochę sobie odświeżyłem pamięć.
* Rok temu wicemistrzostwo świata, teraz siódme miejsce na mistrzostwach Europy. Kibice są rozczarowani, a wy?
- Na pewno tak, bo była szansa na to, żeby być przynajmniej w strefie medalowej. Takie było założenie każdego z nas i było nas na to stać. Jestem bardzo rozczarowany wysoką porażką z Danią (26:36 - przyp. red.), bo przegraliśmy bez walki. Z drugiej strony, siódme miejsce nie jest takie bardzo złe, utrzymaliśmy się w światowej czołówce, poprawiliśmy lokatę w porównaniu do poprzednich mistrzostw Europy, gdzie było 10. miejsce. Teraz kandydatów do mistrzostwa było siedmiu czy ośmiu i wszystkie te drużyny znalazły się na czołowych miejscach w końcowej klasyfikacji. W fazie finałowej większość spotkań kończyła się różnicą jednej bramki, więc widać, ile zależało od szczęścia i dyspozycji dnia.
* Czy to nie jest tak, że przeciwnicy rozszyfrowali waszą grę? Na mistrzostwa świata jechaliście jako zespół bardziej anonimowy.
- Czołowych zespołów nie zaskoczymy niczym, to niemożliwe, wszyscy wiedzą, jak gramy. Na pewno bardziej się na nas mobilizowano, bo jesteśmy wicemistrzami świata.
* Wasza forma była jednak niższa niż rok temu.
- Na pewno. Do Niemiec pojechało szesnastu zawodników i wszyscy trafili z formą idealnie. Z boiska schodziła pierwsza siódemka, wchodziła druga i nie było widać różnicy na wyniku. Czuliśmy zmęczenie, ale kolejne zwycięstwa dodawały nam sił. Nie mieliśmy przestojów, potrafiliśmy zagrać 55-60 minut na bardzo wysokim, równym poziomie. Do tego jeszcze mieliśmy szczęście. Teraz przy wymianie podstawowych zawodników już był problem. Graliśmy "falami", w ciągu jednego meczu potrafiliśmy się zerwać trzy razy, a potem przez kilka minut grać katastrofalnie. Na takiej imprezie to niedopuszczalne.
* Zgadzasz się z opinią, że tej drużynie potrzebna jest "świeża krew"?
- Nie wiem, kogo chcecie wymienić, może mnie? Bo jestem jednym z najstarszych w zespole (śmiech). Mamy w zespole kilku młodych zawodników, mających 23-25 lat, do nich należy przyszłość. A od zmian w składzie jest trener Wenta.
* Przed wami jeszcze eliminacje do olimpiady w Pekinie i do mistrzostw świata.
- Ten sezon jest wyjątkowo ciężki. My w Niemczech musimy zakończyć sezon dwa tygodnie wcześniej niż zwykle, do tego mamy europejskie puchary i puchar Niemiec, a więc do połowy maja granie dwa razy w tygodniu. Jeśli między ligą a kadrą uda się wygospodarować trzy dni na odpoczynek, to będzie cud.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?