Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stanisław Kalista z Bukówki-Zbrzy w gminie Pawłów pełni funkcję sołtysa już pół wieku. Jak ocenia 50 lat pracy? Zobacz film i zdjęcia

Anna Gwóźdź
Anna Gwóźdź
Wideo
od 16 lat
Mało kto może cieszyć się takim zaufaniem społecznym jak osiemdziesięciosześcioletni Stanisław Kalista z miejscowości Bukówka i Zbrza. Pełni funkcję sołtysa z powodzeniem już od pół wieku i jak sam przyznaje - weszło mu to w krew. Pan Stanisław zna wieś jak własną kieszeń, doskonale wie kto gdzie mieszka, kto się wyprowadził i ile osób liczy każde gospodarstwo domowe. Nic dziwnego - zna mieszkańców całe swoje życie. Zobacz film i zdjęcia.

Stanisław Kalista sołtysem od półwiecza. Mieszkańcy darzą go wielkim szacunkiem

Kiedy zastaliśmy Stanisława Kalistę, sołtysa Bukówki-Zbrzy w jego domu, mężczyzna był w trakcie przyjmowania podatku od mieszkańców. Swoją pracę wykonywał w kuchni. Pomieszczenie bogato zdobione drewnianą boazerią wypełniały garnuszki i domowe artykuły. Na ścianach wisiały święte obrazki, zdjęcia i prezenty od wnucząt. Na półkach - liczne puchary i dyplomy, między innymi dla najlepszego sołtysa, sołtysa roku i za 49 lat pracy. Pan Stanisław szczególny sentyment ma do zdjęć przyczepionych do lodówki, które przedstawiają jego podróż do Australii na ślub jednej z córek.

Na stole, przy którym przyjmował interesantów stała kasetka z monetami, kilka teczek z pogrupowanymi adresami, długopis, zeszyt i kalkulator. Skrzętnie wszystko notował, obliczał, wypisywał stosowne druki i upewniał się tylko czy numer domu się zgadza, choć zazwyczaj dobrze go znał. Surowy, dokładny, a jednocześnie uśmiechnięty, żartował i prosił byśmy coś mówili, bo ciszy nie lubi. - To wspaniały sołtys, każdy może nam takiego pozazdrościć - mówiły panie czekające w kolejce.

Sołtysem został po raz pierwszy w 1973 roku. Niepodzielnie sprawuje tę funkcję do dzisiaj

Czy mieszkańcy i ich problemy zmienili się przez ostatnie 50 lat? Stanisław Kalista twierdzi, że nie do końca. - Większość mieszka ze mną od zawsze, przybyło kilka nowych nazwisk, jak my to mówimy "nierodowych". Był taki okres mojego sołtysowania, że ludzie uciekali ze wsi, a teraz jest na odwrót - chcą zamieszkać na spokojniejszych i cichszych terenach, poza miastem. Sądzę, że ta "wielka ucieczka" dopiero się zaczyna. U nas większość ludzi się zna. Nie ma kłótni, problemów sąsiedzkich, napadów czy złodziejstwa, jest bardzo spokojnie. Powiem szczerze, że przez te 50 lat nie było problemów, nie wzywaliśmy policji, absolutnie nie - wyjaśnia Stanisław Kalista.

- Zostałem sołtysem w 1973 roku. Miałem wtedy 36 lat. Poszedłem na zebranie, by zagłosować na nowego włodarza wsi. Sołtysem miał zostać kto inny, ale zaszły pewne okoliczności i tamten mężczyzna nie mógł już kandydować. Ja wcześniej straciłem nogę, nie mogłem już zupełnie poświęcić się pracy fizycznej na gospodarce. Zostałem wybrany, co było dla mnie zaskoczeniem, ale zgodziłem się.

Zapytaliśmy Stanisława Kalistę czym zaskarbił sobie sympatię ludzi, że wciąż i wciąż wybierali i wybierają go na sołtysa. - Ja wiem? Jak mam na to odpowiedzieć? - pyta skromnie nasz rozmówca. - Może chciałem być dla każdego miły, może było w tym trochę tradycji, bo mój dziadek sołtysował 25 lat. Ja go przebiłem dwukrotnie.

Sołtys w przeszłości miał wiele pracy. Czym zajmuje się teraz?

- Dawniej dużym problemem, o którym mało kto mówi były tak zwane stróże nocne. Sołtys musiał prowadzić kolejność tych stróży. Wyznaczał po dwie osoby i bacznie kontrolował czy wywiązują się one ze swoich zadań. Mogła przyjść do niego policja, sprawdzić kto pełni stróżę. Jeśli mundurowi nakryliby taką osobę, która zamiast patrolować wieś spałaby spokojnie z żoną w łóżku, to można było i mandat zarobić. Ale to trwało krótko, kilka lat po tym jak zostałem sołtysem, zaniechano stróży nocnych - mówi Stanisław Kalista. - Kiedyś trzeba było wydawać kartki żywnościowe, o każdej porze dnia wypełniać świadectwa pochodzenia zwierząt, dziś to przeszłość.

Obecnie, dzięki skomputeryzowaniu świata, podzieleniu obowiązków na urzędy i instytucje, zadania sołtysa może i się zmniejszyły, ale pan Stanisław wciąż ma wiele do zrobienia. Wspomina, że Bukówka-Zbrza na przestrzeni półwiecza przeszła wielką przemianę. - Mamy wszystkie media, wodę, prąd, gaz. Walczyłem o to wiele razy podczas sesji w Urzędzie Gminy. Kiedyś droga nie była nawet utwardzona. Teraz mamy piękną, asfaltową, kładliśmy ją powoli, odcinek po odcinku.

Stanisław Kalista: Sołtysowanie weszło mi w krew!

Nasz rozmówca otrzymał liczne wyróżnienia za swoją pracę. - Ostatni puchar był od senatora - mówi. - Za 49 lat sołtysowania. Ale były jeszcze puchary od Urzędu Gminy, zostałem wybrany najlepszym sołtysem gminy Pawłów, otrzymałem też brązowy medal za zasługi. Na początku pracy, te 50 lat temu było mi ciężko, właśnie z powodu nogi. Rodzina mi pomagała, dzieci dorastały, było dużo obowiązków. Teraz to jakby... weszło mi w krew! W pewnym momencie chciałem nawet rzucić pracę. Byłem u wójta, mówię mu: skrócimy tę kadencję. On mnie jednak przekonał. Zobaczymy co będzie dalej, a może nie dożyję końca kadencji? W końcu mam 86 lat! Mówi pani, że dobrze wyglądam jak na swój wiek? Nie wierzę, ale i tak bardzo dziękuję - kończy rozmowę nasz rekordowy sołtys.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie