Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Światowej sławy malarz u stóp Gór Świętokrzyskich odnalazł swoje miejsce

Monika [email protected]
"Marlena z papierosem” to część serii poświęconej słynnej niemieckiej aktorce. To płótno artysta podarował córce.
"Marlena z papierosem” to część serii poświęconej słynnej niemieckiej aktorce. To płótno artysta podarował córce. Monika Nosowicz-Kaczorowska
Tomasz Kostecki, światowej sławy malarz, zamieszkał w Górach Świętokrzyskich. Tu powstają obrazy, które trafiają do europejskich galerii i prywatnych kolekcji na całym globie.

Tomasz Kostecki, malarz, którego prace rozchwytywane są przez koneserów sztuki na całym świecie, od kilku lat mieszka i tworzy w leżącym u stóp Gór Świętokrzyskich. - Teraz to moje miejsce na ziemi - mówi.

Od dziecka wiedział, że chce rysować i malować. Jak mówi, kiedy miał 14 lat zrozumiał, że malarstwo to jego pasja i powołanie. Marzył, żeby jeździć od muzeum do muzeum i tam na żywo oglądać dzieła słynnych mistrzów pędzla. Wtedy nie miał takich możliwości, ale miał ogromny zapał i talent. Jak mówi, książki o sztuce malarskich dosłownie chłonął, zwracając szczególną uwagę na techniki malarskie.

Ze Skarżyska jako młody chłopak wyjechał do Zakopanego, gdzie pobierał nauki w Liceum Sztuk Plastycznych. W 1988 roku przyszedł pierwszy ważny sukces - pierwsza wystawa w Bielefeld w Niemczech.

- I tak się zaczęło moje podróżowanie po świecie. Przez lata wystawiałem prace w wielu krajach świata i mieszkałem tam, gdzie tworzyłem. Przeprowadzałem się chyba ze 20 razy - zastanawia się pan Tomasz.

Dziś na stałe współpracuje z trzema galeriami sztuki: niemiecką Galerią Walentowski, warszawską Galerią SD i szwedzką galerią New Form. Jego prace można zobaczyć i kupić w Berlinie, Hamburgu, Dreźnie, Dubaju, Gdańsku, Warszawie, Los Angeles czy w Trellerborg w Szwecji. Obrazy sygnowane podpisem "Kostecki" zdobią wiele prywatnych galerii na całym świecie. Drugie, co do wielkości prywatne niemieckie Muzeum w Wuerth zakupiło do swojej kolekcji sześć jego prac. Cykl obrazów malowanych na drewnianej desce trafił do Nowego Jorku. Serią "Templariuszy" zachwycili się Brytyjczycy, a ostatnio coraz więcej jego prac wędruje do odległego Singapuru.

Lata na walizkach

Przez ponad 20 lat dom pana Tomasza był tam, gdzie była praca. Dwa i pół roku mieszkał w Los Angeles. Przez trzy lata, od 1998 do 1991 roku współpracował z prestiżową National Heritage Gallery of Fine Art w Beverly Hills w Kalifornii. Sporo czasu spędził w Bielefeld, gdzie nie tylko zorganizował kilka wystaw. Dostał tam ciekawą propozycję - stworzenia cyklu obrazów nawiązujących do historii wielkich odkryć geograficznych dokonanych przez Portugalczyków. Obrazy miały powstać specjalnie na Expo 89' w Lizbonie. Pan Tomasz trafił w sedno. Powstał cykl obrazów przypominających postaci wielkich odkrywców - Vasco da Gamy, Ferdynanda Magellana, Henryka Żeglarza oraz miejsc, do których dotarli odkrywcy ze Starego Świata. Symbolika obrazów z jednoczesnym nawiązaniem do stylistyki malarstwa renesansowego zrobiła ogromne wrażenie na krytykach i miłośnikach malarstwa. Portugalczycy przypomnieli sobie, że kiedyś ich kraj był morską potęgą. Po gratulacjach dla pana Tomasza posypały się zamówienia i tak portugalski epizod zamienił się w dwu i pół letni pobyt na Półwyspie Iberyjskim. Po Portugalii przyszedł czas na Berlin, gdzie, otworzył swoją galerię.

- Przez lata mieszkałem w centrach miast, w pędzie. Z żoną, która wówczas studiowała w Berlinie zaczęliśmy się zastanawiać, gdzie się przeprowadzić. Wiedzieliśmy, że wielkie miasto nie wchodzi w grę. Zastanawialiśmy się nad Hiszpanią, Portugalią. A potem pojechaliśmy na wakacje do Polski i obydwoje zakochaliśmy się w świętokrzyskim krajobrazie - wspomina pan Tomasz.

Powrót do domu

Przez dwa tygodnie chodzili po Górach Świętokrzyskich i zachwycali się urokiem i spokojem okolicy. Wrócili z postanowieniem, że tu właśnie chcą wybudować swój dom.

- Kupiliśmy działkę z przepięknym widokiem na góry. To było jeszcze przed wejściem Polski do Unii Europejskiej. W 2004 roku dom już stał, ale budowa szła wolno, bo nie mieliśmy czasu by pilnować budowy, na szczęście wyręczył nas mój tata. Prawdę mówiąc, początkowo miał to być domek letniskowy, ale zdecydowaliśmy, że wracamy. W 2005 roku przeprowadziliśmy się do Polski. Przez dwa lata mieszkaliśmy w Skarżysku, w 2007 roku przeprowadziliśmy się bliżej Gór Świętokrzyskich - opowiada pan Tomasz. - Tego widoku za oknem nie zastąpi żadne centrum miasta.

W domu na parterze pan Tomasz urządził swoją pracownię. Od pięciu lat tu powstają jego obrazy, które trafiają do europejskich galerii i prywatnych kolekcji na całym świecie.

- Przy obecnej technice wcale nie muszę mieszkać w wielkim mieście by być w stałej łączności ze światem. Zamówienia realizuje się przez Internet, gotowe obrazy odbiera kurier. Miesza się tu dobrze, a z realizacją zamówień nie nadążam - przyznaje artysta.

Technika najważniejsza

Patrząc na płótna, które wyszły spod pędzla pana Tomasza trudno uwierzyć, że malowała je jedna ręka. Stylizowane na malarstwo flamandzkie obrazy na dębowych deskach, iście średniowieczni "Templariusze", malowana na specjalnym papierze i płótnie kopia fresku - hołdu dla Leonardo da Vinci, obrazy surrealistyczne, symboliczne sąsiadują z najnowszymi dziełami tworzonymi w technice art deco. Łączy je jedno - bardzo staranne przygotowanie artysty do pracy - od poznania tematyki, towarzyszących jej kontekstów, poprzez przygotowanie materiałów aż do ostatniego muśnięcia pędzlem.

- Zwłaszcza przygotowanie dębowych desek było wyzwaniem. Starałem się robić to tak, jak robili malarze flamandzcy poprzez nakładanie odpowiednich gruntów, obowiązkowo z obu stron deski, aby zapobiec ewentualnemu jej wypaczeniu - uśmiecha się pan Tomasz. - Teraz skłaniam się do stylu art deco, bardzo rozpowszechnionego w okresie 20-lecia międzywojennego. Od dwóch lat odkrywam go na nowo - przyznaje.

Pierwsza seria obrazów w stylu art deco poświęcona była kultowej Marlenie Dietrich. Sprzedawała się świetnie, zwłaszcza w ojczyźnie słynnej niemieckiej aktorki. Uwagę zwracały zwłaszcza intensywnie złote włosy i czerwone usta aktorki, które świetnie kontrastują z ubraniem i tłem w kolorze białym, czarnym, szarym. W kolejnym - najnowszym, obecnie powstającym cyklu pan Tomasz zrezygnował z intensywnych kolorów.

- Fascynuje mnie szarość. Malowanie szarościami jest bardzo trudne. Kolorem łatwiej oddać życie i emocje. Szarością trudno stworzyć klimat, sprawić, aby obraz oddychał, nie był martwy i matowy - wyjaśnia artysta.

Zastajemy go przy pracy nad kolejnym płótnem z cyklu "Regaty". Obrazy inspirowane są sztuką okresu międzywojennego. Motyw przewodni to łodzie, żaglówki i ogromne parowce na tle pierwszych nowojorskich drapaczy chmur. Jedyne ustępstwo na rzecz innych kolorów to łamiące monochromatyzm obrazów pastelowe odcienie kominów parowców czy pokładów łodzi. Podobnie jest z inną powstającą serią "Grand Prix". To wyraz fascynacji pierwszymi luksusowymi samochodami rajdowymi.

- Te samochody, statki, jachty mają w sobie coś fascynującego. Łączą luksus i piękną formę. Malując auta staram się oddać detale, aby koneserzy nie mieli wątpliwości, jakie auto zostało sportretowane. Przywiązuję wagę do odtworzenia rzeczywistości, oczywiście rzeczywistości uproszczonej. Dlatego planuję wybrać się na zlot regat do Saint Tropez i Cannes, wynająć łódkę, obfotografować łodzie z każdej strony, żeby zdobyć materiały. Poważnie myślę też o zaproszeniu do udziału w wystawie w Muzeum Morskim w Gdyni w przyszłym roku. To może być świetne wyzwanie - powstający port w Gdyni, pierwsze nasze statki. Warto byłoby to uwiecznić - planuje artysta.

Nie wszystko na sprzedaż

Pan Tomasz nie jest w stanie powiedzieć, ile obrazów namalował. Zwykle powstają serie. Większość obrazów przeznaczona jest do sprzedaży, ale z każdego cyklu w domu zostaje, choć jeden. Nad kominkiem wisi jeden z "Templariuszy", w salonie - stylizowany portret Marleny Dietrich i odmalowane z niezwykłą precyzją płótno stylizowane na fresk Leonarda da Vinci, nad stołem - obraz z najnowszego cyklu "Regaty".

- Zawsze staram się zostawiać, choć jedno płótno z kolekcji dla siebie, choć nie raz proponowano mi abym je sprzedał. Ale nie wszystko jest na sprzedaż. Te prace mają dla mnie wartość sentymentalną - podkreśla pan Tomasz.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie