MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Vive przegrało w ostatniej sekundzie

Paweł Kotwica
Powinien być remis, mogło być zwycięstwo, a jest pierwsza w historii porażka z zespołem z Puław.
Powinien być remis, mogło być zwycięstwo, a jest pierwsza w historii porażka z zespołem z Puław.
Gol stracony w ostatniej sekundzie zadecydował o porażce piłkarzy ręcznych Vive w Puławach. To był ostatni ligowy mecz w tym roku

Na minutę przed końcem był remis 31:31, a piłkę po błędzie Roberta Nowakowskiego mieli kielczanie. Długo rozgrywali akcję, a 10 sekund przed końcem na rzut zdecydował się Tomasz Rosiński. Obrońca podbił mu rękę, a piłka przeleciała nad poprzeczką. Azoty natychmiast rozpoczęły akcję, ale w okolicach środka boiska "skasował" ją Dmitrij Nikulenkow, za co otrzymał dwie minuty kary. Zostało 5 sekund...

Rzut wolny wykonywał Nowakowski, odegrał piłkę do Marcina Kurowskiego, na którego skoczył Władymir Ilin. Mimo to piłka trafiła do Remigiusza Lasonia. Paweł Podsiadło, zamiast sklinczować rozgrywającego Azotów, czekał na dziewiątym metrze. Lasoń rzucił niezbyt mocno pod ręką Podsiadły, piłka skozłowała przed Rafałem Bernackim i wpadła do siatki. Kieleccy zawodnicy mieli przy tej akcji dwie okazje, żeby zawodnikom Azotów jeśli nie urwać głów, to przynajmniej po prostu złapać wpół i przewrócić na parkiet...

LUKA W OBRONIE

Po bardzo dobrym meczu z Wisłą Płock, kielczanie jechali do Puław po dwa punkty, mimo że z powodu kontuzji barku nie mógł zagrać Patryk Kuchczyński, a już na rozgrzewce kontuzję kolana zgłosił trenerowi Malinowskiemu Michał Usaczow. Białoruski rozgrywający zagrał, ale nie był w pełni sprawny. W ten sposób w środku kieleckiej defensywy wytworzyła się luka, co często wykorzystywał puławski środkowy Marcin Kurowski. Usaczow nie dotrwał do końca meczu, ale nie z powodu kontuzji, a czerwonej kartki, którą za trzy kary zobaczył w 42 minucie.

Zagrają w Holandii

Zagrają w Holandii

26 grudnia Vive wylatuje do Holandii na trzydniowy turniej Limburgse Handbal Dagen. Kielczanie wygrali tę imprezę dwa lata temu. Teraz Vive zagra w grupie B, mając za rywali Etoile Sportive du Sahel (Tunezja), Lovcen Cetinje (Czarnogóra) i Krekels Sittardia (Holandia).
W grupie A zagrają Daido Steel Nagoya (Japonia), Budiewielnik Browary Kijów (Ukraina) oraz holenderskie zespoły Bude/BFC i Flexpoint/V&L.

Początek spotkania należał do gospodarzy, ale w 20 minucie po trzech z rzędu golach Rosińskiego Vive wygrywało 12:10. Goście nie grali rewelacyjnie w ataku, ale zdobywali sporo bramek po sprytnych rzutach właśnie "Rosy" i Bartosza Konitza. Nie przekładało się to jednak na przewagę, bo nasz zespół tracił sporo łatwych bramek, szczególnie ze skrzydeł.

KARA ZA KARĄ

Po przerwie zespół z Kielc postanowił zacieśnić obronę, ale posypały się kary dla zawodników Vive (w drugiej połowie aż 16 minut). Za to między 40 a 45 minutą Azoty straciły obu kołowych - zawodników środka obrony (czerwone kartki Pawła Sieczki i Grzegorza Mazura) i wydawało się, że nasz zespół to wykorzysta. Świetnie zaczął się jednak spisywać 19-letni Piotr Wyszomirski, który seryjnie bronił rzuty Konitza i Podsiadły. W 53 min po kontrze Nowakowskiego było już 30:26 dla Azotów. Kielczanie rzucili się do odrabiania strat, zmusili rywali do błędów. 75 sekund przed końcem Mateusz Jachlewski z kontry wyrównał...

To był ostatni ligowy mecz Vive w tym roku. 30 stycznia zagrają mecz Pucharu Polski, a 2 lutego w Kielcach ligowy pojedynek z mistrzem Polski Interferiami Zagłębiem Lubin.

Powiedzieli po meczu

Aleksander Malinowski, trener Vive: - Na rozgrzewce kontuzję zgłosił Michaił Usaczow. Grał dopóki mógł, ale "na jednej nodze". Zepsuło nam to cały plan gry w obronie, w jej środku zrobiła się dziura, od razu gorzej spisywali się bramkarze. W pierwszej połowie straciliśmy aż 17 bramek, nie funkcjonowała kontra.

Giennadij Kamielin, trener Azotów: - O naszej wygranej zadecydowała walka i konsekwentna gra w ataku. Kiedy straciłem dwóch obrotowych i środek obrony, myślałem, że już po mnie. Lasoń miał nie grać, ale musiałem go wpuścić, bo Buchwald był wyczerpany.

Remigiusz Lasoń, Azoty: - Jeszcze w przerwie meczu nie wiedziałem, że zagram, przecież od trzech miesięcy praktycznie nie trenowałem. Końcówka zrobiła się nerwowa i trener zaryzykował wpuszczając mnie na boisko. W pewnym momencie nic nam się nie układało, cała obrona się posypała i "jechaliśmy" już tylko na ambicji.

Tomasz Rosiński, Vive: - Kilka decyzji sędziów w drugiej połowie to był śmiech na sali. Kiedy tylko zawodnik z Puław się przewrócił, to były dwie minuty kary. Przy moim ostatnim rzucie byłem faulowany, ale sędzia tego nie odgwizdał.

Bartosz Konitz, Vive: - W spotkaniu z takim zespołem jak Puławy trzeba odskoczyć na samym początku. Nie zrobiliśmy tego i męczyliśmy się cały mecz. Ostatnią akcję powinniśmy zagrać mądrzej, do ostatniej sekundy, żeby w razie nieskutecznego rzutu przeciwnik nie miał czasu zdobyć gola.

Robert Nowakowski, Azoty: - O naszej wygranej zadecydowała obrona i współpraca z bramkarzami. Gdyby Vive zagrało cały mecz w obronie tak, jak ostatnie kilka minut, pewnie byśmy nie wygrali. Tak samo by było, gdyby zawodnicy z Kielc rzucili te stuprocentowe sytuacje w ostatniej fazie meczu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie