Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajna podwyżka leków

Beata ALUKIEWICZ <a href="mailto:[email protected]" target="_blank" class=menu>[email protected]</a>
Pacjenci, którzy do tej pory za wiele leków płacili ryczał w wysokości 3,2 złotego, teraz muszą wydać nawet kilkanaście czy kilkadziesiąt złotych. I to pomimo że preparat nie zmienił listy i figuruje nadal w spisie preparatów sprzedawanych na ryczałt.
Pacjenci, którzy do tej pory za wiele leków płacili ryczał w wysokości 3,2 złotego, teraz muszą wydać nawet kilkanaście czy kilkadziesiąt złotych. I to pomimo że preparat nie zmienił listy i figuruje nadal w spisie preparatów sprzedawanych na ryczałt. A. Piekarski

Od lipca mamy nowe listy leków. Zgodnie z informacją przedstawianą przez Ministerstwo Zdrowia, zostały one tak zmodyfikowane, że za wiele preparatów taniej mają zapłacić i pacjent, i Narodowy Fundusz Zdrowia, który refunduje recepty. Nie jest to do końca prawdą.

Równocześnie bowiem, po cichu i bez rozgłosu, zmieniły się tzw. limity, a więc kwoty wyznaczane na każdy lek, które państwo jest w stanie dopłacić do danego preparatu (patrz - ramka 1). Skutek jest taki, że choć lek teoretycznie znajduje się np. na liście ryczałtowej i powinniśmy za niego zapłacić stałą kwotę 3,2 złotego, wydajemy kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt złotych. Odbija się to przede wszystkim na pacjentach cierpiących na choroby przewlekłe, a więc zmuszonych przyjmować dane leki do końca życia. Na własnej skórze przekonała się o tym pani Agnieszka, cierpiąca na padaczkę.

- Od wielu lat i zapewne do końca moich dni muszę zażywać preparat o nazwie lamitrin, w dawce 0,1 - opowiada kobieta. - Tabletki przyjmuję dwa razy dziennie, więc miesięcznie wychodzą mi dwa opakowania. Lek zarówno wcześniej, jak i teraz znajduje się na liście ryczałtowej. Przed 1 lipca płaciłam za niego 3,2 złotego, czyli miesięcznie 6,4 złotego. Teraz zmieniono limit i jedno opakowanie - w zależności od apteki - kosztuje 10-20 złotych. To już jest dla mnie bardzo duży wydatek, mój jedyny dochód to niewielka renta.

Takich przykładów można by mnożyć wiele. Po kieszeni oberwali na przykład nadciśnieniowcy, stosujący betalok. Zamiast 3,2 złotego, zapłacą 15,92 złotego, a za bisocard - 14,53 złotego. Przeciwcukrzycowy diaprel już kosztuje ponad 25 złotych.

- Obniżki limitów, a więc podwyżki faktycznych cen leków objęły dziesiątki pozycji - mówi Marek Jędrzejczak, prezes Okręgowej Izby Aptekarskiej w Kielcach. - I co jest najbardziej dramatyczne, dotykają przede wszystkim ludzi chorych przewlekle, cierpiących na schorzenia kardiologiczne, neurologiczne. To są najczęściej osoby biedne, często bezrobotne czy utrzymujące się z niewielkich rent lub emerytów. W dodatku, jak my, farmaceuci, mamy wyjaśnić pacjentowi, że są różne ceny i dlaczego ma zapłacić akurat tyle. Moim zdaniem, ten cały system jest chory i czas najwyższy go zmienić.

Panujący bałagan odczuwają także aptekarze. Kilka dni temu w jednej z aptek cenę leku o nazwie aclotin (60 tabletek) ustalano trzykrotnie i jak twierdzi kierowniczka apteki, "za każdym razem prawidłowo". Jak to możliwe? Ano właśnie dlatego, że może on zostać sprzedany ze zniżką 50-procentową tylko wtedy, gdy jego cena detaliczna nie jest wyższa od limitu ceny dla zamiennika figurującego w wykazie leków refundowanych. Czarna magia. I jak przeciętny człowiek ma to zrozumieć?

Jak się liczy cenę leku

W Polsce leki są sprzedawane na tzw. ryczałt, wynoszący 3,2 złotego, z pięćdziesięcioprocentową i trzydziestoprocentową odpłatnością oraz na 100 procent. Ale, niestety, to nie wszystko. Każdy preparat ma ustalony tzw. limit, czyli kwotę, którą państwo jest w stanie refundować. Tak więc pacjent musi też wyrównać różnicę pomiędzy ceną detaliczną a owym limitem. Przykładowo - załóżmy, że preparat X ma cenę detaliczną 50 złotych i znajduje się na liście ryczałtowej. Jednocześnie limit, jaki został na niego ustalony, wynosi 10 zł. Pacjent więc musi zapłacić ryczałt 3,2 złotego plus różnicę pomiędzy ceną detaliczną a limitem: 50 złotych minus 10 złotych. To daje nam 40 złotych, więc w sumie z kieszeni chorego na preparat ryczałtowy pójdzie 43,2 złotego. I na tym polegają ukryte podwyżki: celowo obniża się limity, tak, by różnica pomiędzy nimi a ceną detaliczną była jak najwyższa - ją pokrywa pacjent, a nie państwo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie