Chodzi o to, czy generał mógł kłamać podczas składania zeznań w prokuraturze. W marcu 2006 roku kielecki Sąd Rejonowy uznał, że tak - bo w ten sposób Kowalczyk realizował swoje prawo do obrony. Gdyby powiedział prawdę, doniósłby sam na siebie. Dlatego sąd pierwszej instancji uniewinnił byłego szefa policji od dwóch zarzutów: składania fałszywych zeznań w śledztwie dotyczącym tzw. afery starachowickiej oraz niedopełnienia obowiązków.
W drugim zarzucie chodziło o to, że generał nie poinformował prokuratury o przecieku informacji na temat akcji Centralnego Biura Śledczego w Starachowicach (w procesie dotyczącym przecieku skazani zostali dwaj byli posłowie Andrzej Jagiełło i Henryk Długosz oraz były minister spraw wewnętrznych Zbigniew Sobotka).
Od wyroku odwołała się prokuratura. Kielecki Sąd Okręgowy zdecydował, że do rozstrzygnięcia apelacji potrzebuje pomocy prawnej od Sądu Najwyższego. Tam właśnie wysłano pytanie: czy osoba przesłuchiwana jako świadek, co do zdarzeń, które później mogą być przedmiotem przedstawionych jej zarzutów, może składać fałszywe zeznania.
Sąd Najwyższy uznał, że nie może odpowiedzieć na to pytanie. Zamiast tego zdecydował sam rozpatrzyć apelację. Był to precedens, bo apelacje rozpatruje sąd drugiej instancji, a nie SN, który bada tylko kasacje od prawomocnych już wyroków. Termin rozprawy wyznaczono na 8 marca.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?