Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarze chcą podwyżek

Teresa Krąż
W środę, w koneckim szpitalu rozpoczęło protest głodowy czworo lekarzy (od lewej): Łukasz Szymański, Ewa Młodawska – Frączyk, Agnieszka Adamska i Mariusz Sarba.
W środę, w koneckim szpitalu rozpoczęło protest głodowy czworo lekarzy (od lewej): Łukasz Szymański, Ewa Młodawska – Frączyk, Agnieszka Adamska i Mariusz Sarba. T. Krąż
To nie strajk, ale konfrontacja w koneckim szpitalu . Lekarze kontra urzędnicy, którzy nie mają współczucia

Nikt spośród blisko setki uczestników środowej sesji Rady Powiatu Końskie nie okazał cienia współczucia lekarzom, strajkującym w Szpitalu Specjalistycznym Świętego Łukasza w Końskich.

Radni i urzędnicy powiatowi wyglądali na zdegustowanych żądaniami medyków, którzy za kilka godzin rozpoczynali strajk głodowy.

Dla zgromadzonych na sali starostwa koneckiego ludzi żądane kwoty podwyżek, oraz przebieg sporu na linii dyrekcja szpitala kontra lekarze, brzmiał więcej niż nieprawdopodobnie. Oni po prostu nie zarabiają takich pieniędzy. Języczkiem u wagi emocji okazała się informacja Wojciecha Przybylskiego, dyrektora szpitala, iż lekarze domagają się podwyżek wyłącznie dla siebie. Los pozostałych blisko ośmiuset pracowników placówki, pielęgniarek, salowych i administracji nie interesuje ich.

Liczby i kwoty

Dyrektor Wojciech Przybylski przedstawił w środę Radzie Powiatu Końskie sytuację finansową koneckiego szpitala. Czynny strajk lekarzy z początku lata kosztował lecznicę 1,7 mln zł. strat. Gdy medycy zaczynali protest, zapewniali go, że adresatem ich żądań jest rząd RP. Kiedy rząd nie podjął negocjacji z nimi, a tym samym odmówił spełnienia ich żądań, ci wrócili ze swoimi postulatami do koneckiego szpitala.

W tej chwili grupa strajkujących lekarzy domaga się 8,5 tys. zł. pensji podstawowej dla lekarza z drugim stopniem specjalizacji, 5,6 tys. zł dla lekarzy z "jedynką" i najmniej 3 tys. zł. brutto dla lekarzy zaczynających karierę. To, co po negocjacjach zaproponował im dyrektor Przybylski wygląda następująco: 500 zł. podwyżek dla lekarzy z "dwójką" i po 400 zł dla pozostałych, wypłacanych od 1 października 2007 roku. W sumie podstawowa pensja lekarza z najwyższym stopniem specjalizacji zbliżyłaby się do kwoty 4 tys. zł. brutto. Kolejna podwyżka, o 15 procent "od wszystkiego", weszłaby w życie od 1 stycznia 2008 roku. Do tego doszłaby podwyżka o 10 procent zapłaty za dyżury kontraktowe.

Lekarze nie zgadzają się na tę propozycję. W środę zaczęli strajk głodowy. Ich żądania, co do wysokości pensji, pokrywają się z żądaniami ogólnopolskiego komitetu strajkowego medyków. A te są o około 5 tys. zł. wyższe, niż proponuje Przybylski.

Oko ekonoma

Dyrektor Przybylski twierdzi, że 500 zł., to maksymalnie, co na tę chwilę może zaproponować swojej najlepszej kadrze, bez narażania szpitala na bankructwo. Tym bardziej, że nie mówi o podwyżkach dla 140 lekarzy, zatrudnionych w lecznicy, ale o podwyżkach dla wszystkich pracowników placówki, a tych jest 912.

Przybylski proponuje podwyżki pielęgniarkom, po 200 zł. brutto do pensji i pozostałym pracownikom, po 100 zł. Na przeprowadzenie tej operacji potrzebuje do końca tego roku ponad 1 milion złotych. Koszt nowej siatki płac pochłonie mu w przyszłym roku dodatkowo 5,5 miliona złotych dochodu. Jak twierdzi, jest jedynym w naszym województwie pracodawcą, który gwarantuje swojej załodze utrzymanie proponowanych teraz podwyżek w przyszłym roku. By wypracować pieniądze na wyższe płace musi zwiększyć kontrakt szpitala o 17 milionów złotych.

W tej chwili jego roczny budżet, wynikający z kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia, wynosi około 53 miliony złotych. - Proponując obecne podwyżki, biorę na siebie maksymalne ryzyko finansowe nie sprostania zadaniu, na jakie mogę sobie pozwolić - mówił do radnych powiatowych. - Jestem jednym z najlepszych w Polsce menadżerów służby zdrowia. Nie zaryzykuję mojej wiedzy i doświadczenia, godząc się na nierealne podwyżki, które nigdy nie znajdą pokrycia w finansach szpitala. Nie narażę lecznicy na bankructwo - wyjaśniał podczas poniedziałkowego posiedzenia Społecznej Rady Szpitala.

Walczą o godziwe płace

W czasie, gdy doktor Przybylski przemawiał w samorządzie powiatu koneckiego, czworo młodych lekarzy ze Świętego Łukasza szykowało się do strajku głodowego. Protest ich miał być wsparciem dla 59 medyków, którzy trzy miesiące temu złożyli wypowiedzenia umów o pracę.

- Dyrektor nie chce z nami rozmawiać, a to, co proponował, czyli niewielkie podwyżki - 500 złotych dla lekarzy z drugim stopniem specjalizacji i 400 złotych dla tych z "jedynką" nas nie satysfakcjonuje - mówił Marcin Madej szef koneckiego oddziału Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. - Dlatego dziś zaostrzamy protest, w czym pomagają nam nasi młodsi koledzy, którzy nie złożyli wypowiedzeń z pracy, ze względu na to, iż są rezydentami i są w trakcie robienia specjalizacji - wyjaśniał.

W środę, o godzinie 14., w sali, żeby było zabawniej, obok szpitalnej stołówki, rozpoczęło głodówkę czworo lekarzy. Ewa Młodawska - Frączyk, która pracuje w koneckiej lecznicy od czterech lat, zostawiła w domu trójkę dzieci. - Od czterech lat robię specjalizację z interny. Na rękę miesięcznie biorę niespełna 1300 złotych. Nie mogłam złożyć wypowiedzenia, ze względu na procedurę specjalizacyjną, więc chociaż w ten sposób chcę poprzeć żądania naszych kolegów -mówiła.
W podobnej sytuacji jak pani Ewa są pozostali młodzi lekarze. - Jestem gotowy na głodowanie przez wiele dni - mówił doktor Łukasz Szymański. - Liczę na to, że moje poświęcenie przyniesie efekt.

Tym efektem ma być, zdaniem komitetu strajkowego oraz głodujących od wczoraj lekarzy "dogadanie się" z dyrekcją szpitala. Dyrektor Wojciech Przybylski na środowej sesji Rady Powiatu powiedział, że nie ma mowy o wyższych podwyżkach płac, niż wcześniej zaproponował. Przybylski poinformował samorząd, że jeśli przed poniedziałkiem lekarze nie zmienią zdania i nie wycofają wypowiedzeń umów od pracę zawiesi działalność już nie czterech, lecz pięciu szpitalnych oddziałów.

Ginekologia i położnictwo, w konsekwencji noworodki, ortopedia, naczyniówka, a od środy także nefrologia. Wymieniając szpitale, gdzie być może będą musieli trafiać konecczanie stwierdził: - Szpital w Starachowicach, który ma 50 milionów złotych długu i 50 procent obłożenia łóżek, przyjmie wszystkich naszych pacjentów. Jeśli chodzi o chirurgię naczyń, tę przejmie szpital Bonifratrów w Krakowie, bo w naszym województwie nie ma innego niż nasz tego typu oddziału. Temat będziemy śledzić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie