- Nie, bo nie mam takiego zwyczaju.
* Nawet w tych czasach?
- Nawet teraz, to niczemu przecież nie służy.
* Ale jakiś dyktafon pewnie pan ma?
- Nie mam, wolę kupić sobie wino.
* Co z telewizorem?
- Telewizor akurat jest w moim domu.
* Oglądał pan ostatnią debatę premiera Kaczyńskiego z prezydentem Kwaśniewskim?
- Oglądałem i uważam, że była to jałowa dyskusja. Mówili o czymś, co mnie mało interesowało, a było przecież tyle innych tematów, jak chociażby służba zdrowia. To co się w tej dziedzinie życia wyprawia to przecież coś niebywałego. Lekarze strajkują i odchodzą z pracy, pacjenci zostają bez opieki. Horror!
* Czyżby miał pan okazję w ostatnim czasie korzystać ze służby zdrowia?
- Tak, miałem kłopoty z sercem, byłem w szpitalu. Jeden dzień, bo zaraz potem się wypisałem do domu.
* Personel się panu nie podobał?
- Nie, personel był w porządku, z pielęgniarkami nawet chodziłem palić w dyskretne miejsce.
* Nałogu pan zatem nie porzucił?
- Nie, twardy jestem.
* Co zatem panu nie podobało się w szpitalu?
- To, że musiałem robić za małpę. Kto tylko pojawił się, odwiedzając chorych, chciał zaraz robić sobie ze mną zdjęcie i siadał na moim łóżku. To dopiero zagrażało mojemu zdrowiu i życiu.
* W tym roku obchodził pan 60 urodziny...
- ... ja mówię inaczej - drugą trzydziestkę.
* Czy z okazji drugiej trzydziestki miał pan dużo gości?
- Tyle, ile zmieściło się pod drzewem, czyli niedużo. Sami znajomi. Nie chciałem robić wielkich uroczystości.
* Ile w tych dwóch trzydziestkach było lat dobrych, a ile złych?
- Żadnych chwil ze swojego życia nie żałuję.
* Kandyduje pan w wyborach?
- Nie, i nawet powiedziałem sąsiadom, że gdyby zauważyli, że mam taki zamiar to mogą mnie skrępować i zawieźć do "psychiatryka". W politykę nie zamierzam się bawić, bo już dawno temu w kabarecie mówiliśmy, że nieważne gdzie się pracuje, byleby to było zgodnie z wykształceniem. A ja nie mam wykształcenia politycznego.
* Występuje pan w serialu "Świat według Kiepskich", również na estradzie. Gdzie pan czuje się lepiej?
- Obecnie wolę występować w filmie. Estrada wiąże się z koniecznością docierania do miejsc oddalonych nawet o 500 kilometrów. Takie maratony bardzo męczą. W przypadku serialu jadę dwa razy w roku na sesje zdjęciowe do Wrocławia, z których każda trwa 2-3 dni. Wtedy nakręcanych jest od razu dużo odcinków. A do Wrocławia mam z Poznania tylko 150 kilometrów.
* Kiedy ostatnio występował pan na scenie?
- W marcu tego roku. Teraz chcę odpocząć i daję możliwość wykazania się na scenie młodych ludziom.
* Co pan zatem robi?
- Mieszkam na wsi, wiodę spokojne życie, jestem też w trakcie rejestrowania fundacji "Hipoterapia dla dzieci niepełnosprawnych".
* Skąd taki pomysł?
- Z wykształcenia jestem zootechnikiem, prowadzę hodowlę koni, mam ich 14. Część z nich została przygotowana do zajęć z dziećmi niepełnosprawnymi. Widzę jak te dzieci, siedząc na grzebiecie zwierzęcia reagują, jak na ich twarzach pojawia się uśmiech. To dla nich doskonała terapia. Postanowiłem bardziej tym się zająć. Jestem w kontakcie z Anną Dymną, ona prowadzi swą działalność w Krakowie, ja chcę prowadzić w Poznaniu.
* Lubi pan przebywać ze zwierzętami?
- Bardziej niż ludźmi. Nigdy mnie nie zawiodły, a zaraz po Wigilii znajdujemy też czas na rozmowę. Mamy świetne ze sobą relacje.
* Wróci pan na estradę?
- Na pewno nie powiedziałem jeszcze "do widzenia".
* Czego panu życzyć?
- Spokoju. Jak człowiek jest spokojny, to i wszystko mu się udaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?