Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sieci w sieci

Sylwia Bławat
Andrzej Makuch, szef kryminalnych w Jędrzejowie: - 34-latek z Wodzisławia przyznał się do oszukiwania ludzi na aukcjach internetowych. Mówił, że pieniądze wydał na własne przyjemności.
Andrzej Makuch, szef kryminalnych w Jędrzejowie: - 34-latek z Wodzisławia przyznał się do oszukiwania ludzi na aukcjach internetowych. Mówił, że pieniądze wydał na własne przyjemności.
Mieszkańcy naszego województwa oszustom w Internecie zapłacili już dziesiątki tysięcy złotych. Właśnie zatrzymano kolejnych naciągaczy...

Założenie było proste, trzeba zarobić duże pieniądze. Zaczęli od wyłudzenia i na wyłudzeniu skończyli. Dwaj mieszkańcy powiatu jędrzejowskiego podejrzani są teraz o oszukanie w ciągu tygodnia około 200 osób i wyłudzenie od nich 93 tysięcy złotych!

- Jeden z tych mężczyzn kilka miesięcy temu leżał w szpitalu. Wtedy przyszedł do niego kolega. Wymyślili, że razem założą biznes i dobrze na nim zarobią. Już na samym początku zaczęli od wyłudzenia. W sklepach w Kielcach i Jędrzejowie kupili na raty trzy laptopy. Za żaden z nich nie zapłacili, a przy zaciąganiu pożyczki posłużyli się fałszywymi dokumentami - opowiada Andrzej Makuch, szef pionu kryminalnego jędrzejowskiej policji. - Od tego się zaczęło.

PRACOWALI NA WIARYGODNOŚĆ

Zaraz po założeniu firmy mężczyźni założyli też konto w banku i rozpoczęli działalność. Ta polegała na handlu na aukcjach internetowych.

- Początkowo nie oszukiwali. Oferowali do sprzedaży tanie rzeczy, drobiazgi po kilkanaście złotych za sztukę. Wysyłali je kupcom, wszystko było w porządku, bowiem w rzeczywistości pracowali na wiarygodność - opowiada oficer operacyjny policji gospodarczej z Komendy Wojewódzkiej w Kielcach. - Chcieli mieć jak najwięcej punktów, jak najwięcej pozytywnych komentarzy użytkowników portalu, żeby inni - jak już przejdą do meritum - też im wierzyli. I to im się udało.

Wtedy, gdy już poczuli się pewnie, zaczęli prawdziwą część swojej działalności. Oferowali do sprzedaży telefony komórkowe po atrakcyjnych cenach. Różnica była taka, że oni tych "komórek" nie mieli, ale też wcale nie zamierzali nikomu ich wysyłać. Po tym, jak dostali na konto przelew, więcej się nie kontaktowali z kupcami.

- W ciągu zaledwie tygodnia - od 7 do 13 listopada - w ten sposób wyłudzili około 93 tysięcy złotych. Przypuszczamy, że mogli oszukać w całym kraju nawet 200 osób - relacjonuje komisarz Krzysztof Skorek, rzecznik prasowy świętokrzyskich policjantów. - Sprawa wyszła na jaw między innymi dzięki dobrej współpracy policji z portalem aukcyjnym Allegro.

WYDAŁ NA PANIENKI

Funkcjonariusze namierzyli obu mężczyzn - 34-latka z Wodzisławia i jego kompana z Jędrzejowa. Pierwszego zatrzymali w poniedziałek. Wygląda na to, że w ostatniej chwili, bowiem mężczyzna miał już zabukowany bilet na samolot do Włoch i zapewne z Italii nie miał zamiaru wracać. Przyznał się, powiedział, że pieniędzmi podzielił się z kolegą po połowie, przy czym swoją część prawie do cna roztrwonił, głównie na panienki. Zostało mu 7 tysięcy złotych i te pieniądze policjanci znaleźli. Poszukiwania jego kolegi wciąż trwają.

- W tym przypadku internautom światełko ostrzegawcze powinno było się zaświecić w chwili nagłej zmiany asortymentu oferowanego przez tego akurat sprzedającego - komentuje oficer operacyjny policji gospodarczej. - Często tak właśnie oszuści pracują na wiarygodność - sprzedając drobiazgi, a potem nagle proponują coś znacznie cenniejszego. I to jest pułapka.

- Trzeba sprawdzać tych, którzy sprzedają na aukcjach internetowych. Przede wszystkim śledzić komentarze innych internautów i to na kilka tygodni wstecz - wyjaśnia Patryk Tryzubiak z portalu aukcyjnego Allegro. - Może się bowiem zdarzyć tak, że ktoś właśnie próbuje uśpić czujność w taki właśnie sposób. Gdy tylko zaczynają znienacka pojawiać się negatywne wpisy, natychmiast trzeba zareagować - powiadomić nas o podejrzeniu, że coś jest nie tak. Przy siedmiu milionach kont, jakie mamy, coś możemy przeoczyć, stąd uwagi użytkowników są dla nas bardzo cenne.

WROBIONY W PRZETARG

- Przy rzeczach cennych, które chcemy kupić w Internecie, uwaga powinna być jeszcze większa. Po pierwsze - nie kupujmy kota w worku. Jeśli ktoś oferuje do sprzedaży samochód, warto się pofatygować osobiście do sprzedającego - dodaje oficer zwalczający przestępczość gospodarczą. O tym, jakie to ważne, przekonali się już nie raz mieszkańcy województwa świętokrzyskiego, którzy tego nie zrobili.
- Zgłoszeń o oszustwach na aukcjach internetowych dostajemy miesięcznie kilkadziesiąt, ale w 90 procentach przypadków udaje nam się złapać sprawcę - mówi funkcjonariusz. Tak było na przykład w Skarżysku, gdzie w ręce policji wpadł 19-letni licealista. Chłopak handlował na aukcjach internetowych - zakładał kilka różnych kont nie tylko na swoje nazwisko, ale także wykorzystywał personalia rodziny i znajomych bądź po prostu je wymyślał. Oferował do sprzedaży przede wszystkim telefony komórkowe. Tych, rzecz jasna, nie miał, ale "klientom" wmawiał, że jest inaczej. Kontakt między nim, a naiwnymi ludźmi z całej Polski urywał się w chwili, gdy na jeden z jego rachunków bankowych (a kont też miał kilka w kilku bankach) wysyłali pieniądze za aparaty. 19-latek przyznał się, że w ten sposób oszukał około 20 osób z całego kraju.

- Znacznie trudniej jest gdy rzecz dotyczy samochodów, bo tego typu oszustwami nie zajmują się amatorzy, tylko często zorganizowane grupy przestępcze z całej Europy. Mieszkańcy Świętokrzyskiego wpłacali po kilka, a nawet kilkanaście tysięcy euro za sprowadzenie auta z zagranicy. Samochodu, którego nigdy nie widzieli na oczy, a który - jak obiecywano w internetowej ofercie - sprzedawca miał im dostarczyć przed dom. Tylko że jak przelali pieniądze na konto, ślad po sprzedawcy niknął. Można było śledzić, jaką drogą wędruje gotówka, ale i to nie na wiele się zdało, bo pieniądze wędrowały między bankami w kilku krajach, a potem ślad się urywał.

Oficer wspomina też historię pewnego przetargu, na taką ofertę natknął się bowiem właściciel pewnej świętokrzyskiej firmy. Do sprzedaży oferowano używane co prawda, ale w bardzo dobrym stanie ciągniki siodłowe.

- Warunkiem przystąpienia do przetargu było wpłacenie wadium, a to wynosiło kilkadziesiąt tysięcy złotych. Przedsiębiorca wpłacił, a gdy kontakt się urwał, spróbował odzyskać swoje pieniądze. Dopiero wtedy sprawdził adres firmy, która ogłaszała przetarg. Pojechał tam, na Śląsk. A pod wskazanym adresem był... punkt skupu złomu, w którym nikt o żadnych tirach nie słyszał. Gdyby biznesmen wcześniej zadbał bardziej o swoje bezpieczeństwo, przed wpłatą wadium sprawdził ten adres i pojechał tam, sprawy by nie było. Zorientowałby się, że ktoś chce go oszukać. Nie zrobił tego, mimo że chodziło o dziesiątki, a może i setki tysięcy złotych. Nawet przy takich kwotach ludzie są naiwni jak dzieci.

PRAWIE JAK PRAWDZIWE

- Jest jeszcze jedno ogromne pole do popisu dla oszustów w Internecie. Podróbki - mówi policjant. - Nie dajmy się nabrać na to, że markowe perfumy, kosztujące kilkaset złotych, kupimy za sto złotych w Internecie. Jeśli ktoś daje taką ofertę, to znaczy, że chce nam wciskać podróbkę - turecki wyrób, który tam kosztuje kilka euro.
Pod takim właśnie zarzutem - handlu podrabianymi kosmetykami - kilka miesięcy temu policjanci zatrzymali urzędnika z Opatowa.

Na wystawiane na aukcjach "markowe" perfumy znanych firm po wyjątkowo okazyjnych cenach natknęli się policjanci walczący z przestępczością gospodarczą. Wystawiał je właśnie 29-letni urzędnik. Znaleziono u niego dokumentację dotyczącą co najmniej kilkudziesięciu transakcji. Policjanci ustalili wtedy, że kosmetyki mężczyzna kupował za grosze, bo pochodziły z Turcji, a oferował z 500-procentową przebitką.

- Podobnie rzecz ma się z ubraniami. Markowa torebka od znanego projektanta, która kosztuje na przykład sześć tysięcy złotych, wystawiana na aukcji internetowej za tysiąc złotych nie może być prawdziwa - ostrzegają policjanci.

- Pierwsza zasada, jaką należy się kierować, przy korzystaniu z portali aukcyjnych, jest bardzo prosta. Trzeba myśleć i nie dać się zwieść okazjom. Gdy 40-calowy nowy telewizor kosztujący w sklepie cztery tysiące złotych ktoś w Internecie proponuje za tysiąc złotych, czyli poniżej kosztów produkcji, to musi być oszust. Wystarczy tylko pomyśleć - dodaje Patryk Tryzubiak z portalu Allegro.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie