Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakrzeński: Chciałbym grać amanta

Kuba Zajkowski
Ze względu na podobieństwo Janusz Zakrzeński, od lat gra Marszałka Piłsudskiego.
Ze względu na podobieństwo Janusz Zakrzeński, od lat gra Marszałka Piłsudskiego. Oko Cyklopa
Jeden telefon zadecydował o tym, że Janusz Zakrzeński od ponad 40 lat mieszka w Warszawie.

* Ma pan na koncie wiele pamiętnych ról. Z którą najbardziej utożsamiają pana widzowie?

- Ciągnie się za mną namiestnik Erick von Hollstein z "Czarnych chmur", no i nieśmiertelne "Nad Niemnem", gdzie grałem Benedykta Korczyńskiego.

* A Józef Piłsudski?

- Też. Bardzo się z nim zżyłem. Mam nawet w domu szyty na miarę mundur, dokładnie taki, w jakim Marszałek chadzał na co dzień. Często wcielam się w Józefa Piłsudskiego podczas uroczystości z okazji jego imienin w marcu, 11 listopada czy 15 sierpnia. Mam wtedy dłuższe wąsy. Gdy imprez nie ma, od razu je podcinam, bo przeszkadzają mi w jedzeniu pysznej kwaśnicy, którą gotuje moja żona, góralka z Zakopanego.

* Niedawno pracował pan na planie "Na dobre i na złe". W kogo się pan wcielił?

- Mój bohater ma na imię Zygmunt, jest kombatantem, tak jak postać, którą grałem w "M jak miłość". Trochę nad tym ubolewam, bo wolałbym zagrać amanta (śmiech).

* Dlaczego pana bohater trafi do szpitala?

- Przyjedzie do Leśnej Góry, bo nęka go ból kręgosłupa. Podczas operacji okaże się, że w jego ciele tkwi odłamek z czasów powstania warszawskiego. Na planie wylali na mnie tyle czerwonej farby, która imitowała krew, że to się w głowie nie mieści! Potwornie się nacierpiałem, ponieważ… trudno było ją zmyć. Musiałem się w domu solidnie wykąpać (śmiech). Mimo to, bardzo przyjemnie wspominam tę pracę.

Zwłaszcza przepełnioną serdecznością i pozytywnymi emocjami scenę, którą grałem z serialowym doktorem Ruudem Van Der Graafem, czyli Redbadem Klynstrą. To cudowny aktor! Cały czas utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy, słuchaliśmy się i rozmawialiśmy. To bardzo ważne na scenie i przed kamerą, szczególnie dla mnie, skażonego krakowską szkołą teatralną.

* Dlaczego tak rzadko gra pan w serialach?

- Nie jestem wybredny, ale nie chcę firmować swoim nazwiskiem czegoś, co jest miałkie. Decyzję o tym, czy podjąć się jakiegoś wyzwania aktorskiego, podejmuję dopiero po wnikliwym przeczytaniu scenariusza. Tak było, gdy zdecydowałem się wystąpić w "Na dobre i na złe" i "M jak miłość". W przypadku tego drugiego serialu, z racji jego specyfiki, nie miałem pojęcia, jak potoczą się losy mojego bohatera.

Zgodziłem się go jednak zagrać, bo wiedziałem, w jakich okolicznościach się pojawi i co wniesie. Miło wspominam tę pracę i spotkanie z Rafałem Mroczkiem, serialowym Pawłem Zduńskim, z którym miałem najwięcej scen. Wbrew opiniom zawistnych ludzi, zawsze podkreślam, że to cudowny, myślący chłopak. Dobrze wiem, co on czuje, bo znalazłem się kiedyś w podobnym położeniu. Też byłem niesprawiedliwie oceniany i traktowany.

* Kiedy?

- Gdy ponad 40 lat temu przyjechałem z Krakowa do Warszawy. Dawniej środowiska aktorskie z tych miast nie darzyły się sympatią i nie tolerowały przyjezdnych. Teraz jest zupełnie inaczej.

* Pamięta pan dzień, w którym przyjechał pan na stałe do Warszawy?

- Oczywiście! To było 15 sierpnia 1967 roku. Zapakowałem do torby szczoteczkę do zębów i kilka innych drobiazgów, wsiadłem w pociąg i przyjechałem do Warszawy. Tego dnia panował nieprawdopodobny upał. Podczas próby czytanej w Teatrze Polskim, do którego zaangażował mnie jego ówczesny dyrektor Jerzy Kreczmar, ze wszystkich lał się pot. Mój problem polegał na tym, że nie miałem gdzie spać.

Wyszedłem z teatru prawie ze łzami w oczach. Usiadłem w kościele Świętego Marcina i pomyślałem, że jeżeli znajomi, którzy mieszkali w podwarszawskim Brwinowie, nie odbiorą telefonu, wsiądę w pociąg do Krakowa i nigdy w życiu nie przyjadę do Warszawy.

* Jak się skończyła ta historia?

- Wszedłem do budki telefonicznej przy murach Starego Miasta i zadzwoniłem. Dopiero po siódmym sygnale usłyszałem znajomy głos w słuchawce. To była wieczność! Okazało się, że w Brwinowie czeka na mnie wolny pokój.

* Jak teraz, po tylu latach, czuje się pan w Warszawie?

- Cudownie! Jestem już warszawiakiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie