* Ma pan na koncie wiele pamiętnych ról. Z którą najbardziej utożsamiają pana widzowie?
- Ciągnie się za mną namiestnik Erick von Hollstein z "Czarnych chmur", no i nieśmiertelne "Nad Niemnem", gdzie grałem Benedykta Korczyńskiego.
* A Józef Piłsudski?
- Też. Bardzo się z nim zżyłem. Mam nawet w domu szyty na miarę mundur, dokładnie taki, w jakim Marszałek chadzał na co dzień. Często wcielam się w Józefa Piłsudskiego podczas uroczystości z okazji jego imienin w marcu, 11 listopada czy 15 sierpnia. Mam wtedy dłuższe wąsy. Gdy imprez nie ma, od razu je podcinam, bo przeszkadzają mi w jedzeniu pysznej kwaśnicy, którą gotuje moja żona, góralka z Zakopanego.
* Niedawno pracował pan na planie "Na dobre i na złe". W kogo się pan wcielił?
- Mój bohater ma na imię Zygmunt, jest kombatantem, tak jak postać, którą grałem w "M jak miłość". Trochę nad tym ubolewam, bo wolałbym zagrać amanta (śmiech).
* Dlaczego pana bohater trafi do szpitala?
- Przyjedzie do Leśnej Góry, bo nęka go ból kręgosłupa. Podczas operacji okaże się, że w jego ciele tkwi odłamek z czasów powstania warszawskiego. Na planie wylali na mnie tyle czerwonej farby, która imitowała krew, że to się w głowie nie mieści! Potwornie się nacierpiałem, ponieważ… trudno było ją zmyć. Musiałem się w domu solidnie wykąpać (śmiech). Mimo to, bardzo przyjemnie wspominam tę pracę.
Zwłaszcza przepełnioną serdecznością i pozytywnymi emocjami scenę, którą grałem z serialowym doktorem Ruudem Van Der Graafem, czyli Redbadem Klynstrą. To cudowny aktor! Cały czas utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy, słuchaliśmy się i rozmawialiśmy. To bardzo ważne na scenie i przed kamerą, szczególnie dla mnie, skażonego krakowską szkołą teatralną.
* Dlaczego tak rzadko gra pan w serialach?
- Nie jestem wybredny, ale nie chcę firmować swoim nazwiskiem czegoś, co jest miałkie. Decyzję o tym, czy podjąć się jakiegoś wyzwania aktorskiego, podejmuję dopiero po wnikliwym przeczytaniu scenariusza. Tak było, gdy zdecydowałem się wystąpić w "Na dobre i na złe" i "M jak miłość". W przypadku tego drugiego serialu, z racji jego specyfiki, nie miałem pojęcia, jak potoczą się losy mojego bohatera.
Zgodziłem się go jednak zagrać, bo wiedziałem, w jakich okolicznościach się pojawi i co wniesie. Miło wspominam tę pracę i spotkanie z Rafałem Mroczkiem, serialowym Pawłem Zduńskim, z którym miałem najwięcej scen. Wbrew opiniom zawistnych ludzi, zawsze podkreślam, że to cudowny, myślący chłopak. Dobrze wiem, co on czuje, bo znalazłem się kiedyś w podobnym położeniu. Też byłem niesprawiedliwie oceniany i traktowany.
* Kiedy?
- Gdy ponad 40 lat temu przyjechałem z Krakowa do Warszawy. Dawniej środowiska aktorskie z tych miast nie darzyły się sympatią i nie tolerowały przyjezdnych. Teraz jest zupełnie inaczej.
* Pamięta pan dzień, w którym przyjechał pan na stałe do Warszawy?
- Oczywiście! To było 15 sierpnia 1967 roku. Zapakowałem do torby szczoteczkę do zębów i kilka innych drobiazgów, wsiadłem w pociąg i przyjechałem do Warszawy. Tego dnia panował nieprawdopodobny upał. Podczas próby czytanej w Teatrze Polskim, do którego zaangażował mnie jego ówczesny dyrektor Jerzy Kreczmar, ze wszystkich lał się pot. Mój problem polegał na tym, że nie miałem gdzie spać.
Wyszedłem z teatru prawie ze łzami w oczach. Usiadłem w kościele Świętego Marcina i pomyślałem, że jeżeli znajomi, którzy mieszkali w podwarszawskim Brwinowie, nie odbiorą telefonu, wsiądę w pociąg do Krakowa i nigdy w życiu nie przyjadę do Warszawy.
* Jak się skończyła ta historia?
- Wszedłem do budki telefonicznej przy murach Starego Miasta i zadzwoniłem. Dopiero po siódmym sygnale usłyszałem znajomy głos w słuchawce. To była wieczność! Okazało się, że w Brwinowie czeka na mnie wolny pokój.
* Jak teraz, po tylu latach, czuje się pan w Warszawie?
- Cudownie! Jestem już warszawiakiem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?