Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Socha: Ślubu jeszcze nie będzie

Magdalena Adamska
Małgorzata Socha na razie tylko marzy o tym, by wyjść za mąż.
Małgorzata Socha na razie tylko marzy o tym, by wyjść za mąż. Oko Cyklopa
Małgorzata Socha bezsprzecznie należy do najbardziej rozchwytywanych aktorek młodego pokolenia w naszym kraju.

* Gratulacje! Jeden z plotkarskich portali internetowych donosi, że wychodzisz za mąż…

- Też obiło mi się to o uszy. Ponoć lada dzień, w kościółku na warszawskim Mokotowie (śmiech). Od rana wydzwaniają do mnie dziennikarze z pytaniem, czy to prawda. W ogóle ostatnio jestem notorycznie wydawana za mąż. Niestety, muszę wszystkich rozczarować, ślubu nie będzie.

* Ostatnio nie schodzisz z ekranu. Skąd takie zapotrzebowanie na Sochę?

- Ja tego tak nie odczuwam. Tak się rzeczywiście złożyło, że zbiegła się emisja seriali, w których zagrałam wcześniej, jak na przykład "Halo Hans" czy "Determinator", z produkcjami, w których występuję na bieżąco. To dlatego wydaje się, że jestem wszędzie. Mam nadzieję, że nie odbije mi się to czkawką i nikt nie powie "Mam dość Sochy!" (śmiech).

* Dorota z "Tylko miłość", Zuza z "Na Wspólnej", Jasna z "Halo Hans", Paula z "Determinatora". Z którą z tych bohaterek wybrałabyś się na zakupy?

- Lubię je wszystkie, nawet Zuzę, która jest dwuznaczną postacią. Każda z nich jest żywa, wiarygodna i zupełnie inna. Pewnie dlatego wybrałabym się na zakupy ze wszystkimi.

* Socha wraca do domu, włącza telewizor i ogląda na Polsacie "Tylko miłość" lub w TVN "Na Wspólnej"?

- Nie! Nawet gdy zdarza mi się oglądać te seriale, to jeśli tylko są sceny z moim udziałem, natychmiast zmieniam kanał. Po prostu chcę uniknąć sytuacji, że oglądam siebie, a potem analizuję i myślę, co mogłabym zrobić jeszcze lepiej. Ale lubię słuchać różnych opinii na temat mojej gry.

* Rozumiem, że po każdym odcinku dzwoni mama i mówi: "Małgosiu, byłaś świetna!"…

- Ostatnio, po obejrzeniu "Na Wspólnej", wyznała, że nie mogła patrzeć na to, jak jej córka cierpi. Starałam się jej przypomnieć, że cierpiała Zuza, a nie ja (śmiech).

* A czy mama zadzwoniła do Ciebie po scenie w serialu "Regina", w której to doszło do Twojego namiętnego pocałunku z Dominiką Ostałowską?

- Nie. Przede wszystkim nie zrobiłyśmy z Dominiką niczego, co nie byłoby ujęte w scenariuszu. Przyjaźń między moją bohaterką a Reginą od początku była podszyta erotyzmem, ale nie tylko. Także tęsknotą za bliską osobą, dotykiem, czułością. Może tego potrzebują kobiety, które siedzą w więzieniu? Tak czy inaczej, ta scena była dla mnie dużym wyzwaniem, bo nigdy wcześniej nie było mi dane zagrać kobiety, która jest biseksualna.

* Choć jesteś jedną z najbardziej rozchwytywanych aktorek młodego pokolenia, nie tańczysz z gwiazdami ani na lodzie. Nie wiemy też, jak śpiewasz. Dlaczego?

- Aktor to aktor, tańczy, śpiewa, żongluje. Jeśli jakaś rola będzie wymagała ode mnie nauki czegoś szczególnego, z chęcią to zrobię. Ale - i może to niedobrze - nie zależy mi na popularności, która płynie z występu w takich show. Jasne, jestem aktorką, ale nie pcham się na pierwsze strony gazet, nie chcę być śledzona przez paparazzi. Taka sytuacja byłaby krępująca i dla mnie, i dla moich bliskich. Po prostu nie widzę potrzeby, by wciągać na przykład mojego narzeczonego, który nie jest z branży, w zamieszanie, które wiązałoby się z moją osobą.

* W reklamie proszku do prania też Cię nie zobaczymy?

- Proszku do prania (śmiech)? Chyba nie…

* Ale twarzą perfum Christiny Aguilery zostałaś…

- Brzmi nieźle, ale ambasadorką tej marki nie jestem, żadnej gratyfikacji związanej z promocją nie dostałam. I to kolejna rzecz wykreowana.

* Dla "Playboya" też się nie rozbierzesz?

- O Boże! Rzeczywiście, nigdzie mnie nie można zobaczyć (śmiech)! Podobają mi się takie sesje koleżanek, ale czy sama bym się zdecydowała? Nie wiem, na szczęście nie mam takiego problemu, bo na razie nikt mi tego nie zaproponował.

* Jak spędzasz wolny czas? Leżysz i pachniesz, uprawiasz jogging, czy może przesadzasz kwiaty?

- Różnie. Generalnie priorytet mają zawsze zaległości, które muszę nadgonić. Uczę się tekstów, sprzątam, porządkuję szafę, sadzę kwiaty na tarasie…

* To gwiazdy robią takie rzeczy?

- No właśnie, ktoś, kto pojawia się w telewizji, powinien unosić się nad ziemią. A jednak aktorzy w Polsce nie mają rezydencji z basenem, prywatnych szoferów ani ochroniarzy, jak nasi koledzy z Hollywood. Nie możemy też sobie pozwolić na to, by zagrać w jednym filmie, a potem przez trzy lata odpoczywać i szukać nowych inspiracji. Bo nas po prostu na to nie stać. Pracujemy na scenie, w telewizji, przy dubbingu…

* Myślałaś kiedyś, by rzucić aktorstwo?

- Tak. Taka chwila przyszła po skończeniu szkoły teatralnej. W trakcie nauki dużo grałam, ale gdy zaczęło się prawdziwe życie, nie miałam już żadnego klosza, który mnie chronił, nikt mnie nie głaskał po głowie, mój dzień nie był wypełniony zajęciami od rana do wieczora.

Nagle okazało się, że nie mam angażu w teatrze, bo o tym po prostu nie pomyślałam, nikt nie dzwoni z propozycjami. Wtedy zaczęłam się zastanawiać, że może aktorstwo nie jest mi pisane i co ja tak naprawdę potrafię innego. Nie miałam pracy ani pieniędzy na życie, więc otworzyłam dodatek "Praca" i zaczęłam szukać sobie jakiegoś zajęcia. W ten sposób zostałam agentką nieruchomości… Nawet udało mi się sprzedać jedno mieszkanie, a inne wynająć!

* Długo trwała Twoja kariera w agencji?

- Miesiąc. I był to najdłuższy i najtrudniejszy miesiąc w moim życiu. Ale dużo się wtedy nauczyłam, m.in. pokory i świadomości, ile warta jest codzienna harówka. Doceniłam też to, co mam, i ludzi, którzy walczą o każdą złotówkę.

* W Twoim życiu nie ma żadnych skandali, romansów, pijackich awantur. Nuda…

- Rzeczywiście, ten sam narzeczony od lat i zero afer. Śmiałam się ostatnio, bo zadzwoniła do mnie dziennikarka i powiedziała: "Pani Małgosiu, jak coś się będzie działo u pani ciekawego, to niech pani da znać". Grzecznie podziękowałam (śmiech).

* Zaglądasz czasami do Internetu, by poczytać o sobie?

- Zdarza się i bardzo mnie bawią niektóre komentarze. Najlepsze są te o moich brwiach. Gdzieś nawet wyczytałam, że mam brwi takie jak Breżniew. Urocze, pozdrawiam osobę, która to wymyśliła.

* Masz do siebie dużo dystansu, jak na aktorkę. Woda sodowa nigdy nie uderzyła Ci do głowy?

- Gdy po szkole teatralnej mogła mi uderzyć "sodówa", chwilę potem niemalże roztrzaskałam się o rzeczywistość. A jeśli kiedyś jednak mi uderzy, to liczę na to, że ktoś szybko mi powie: "Socha, zejdź na ziemię".

* Czego Ci można życzyć?

- (śmiech) Oczywiście tego, bym wyszła za mąż.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie