Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kulesza: Najważniejsza jest satysfakcja

Anna Szewczyk
Agata Kulesza wygrała ósmą edycję programu „Taniec z gwiazdami”, w którym partnerował jej Stefano Terrazzino.
Agata Kulesza wygrała ósmą edycję programu „Taniec z gwiazdami”, w którym partnerował jej Stefano Terrazzino.
Popularna aktorka okazała się świetną tancerką. Zaskoczyła wszystkich wygrywając ósmą edycję "Tańca z gwiazdami".

* Gratuluję zwycięstwa w "Tańcu z gwiazdami". Spodziewała się go pani?

- Kiedy przyjęłam propozycję udziału w "Tańcu z gwiazdami", w ogóle nie myślałam o wygranej. Chciałam tylko nie odpaść jako pierwsza (śmiech). Przyznam jednak, że od momentu, gdy dostaliśmy razem ze Stefanem nasze pierwsze cztery dziesiątki od jurorów, myśl o wejściu do finału programu przemknęła mi przez głowę. Ale wciąż nie przypuszczałam, że mam jakiekolwiek szanse pokonać piękne i młode dziewczyny - Natalię Lesz i Martę Żmudę Trzebiatowską.

* Udało się!

- Do dziś nie wiem, jak!

* Co z tych ostatnich kilku miesięcy zapamięta pani do końca życia?

- Morderczą pracę, straszny wysiłek ale i dużo świetnej zabawy. No i na pewno tę chwilę, gdy Piotr Gąsowski powiedział: "Ósmą edycję Tańca z gwiazdami wygrała Agata Kulesza!" Usłyszałam swoje nazwisko i pomyślałam, że to... pomyłka. Dopiero kiedy Stefano chwycił mnie w ramiona, doszło do mnie, że zwyciężyliśmy.

* Cieszyła się pani z nagrody? Samochód, jaki pani dostała, warty jest ponad 200 tysięcy złotych.

- Ucieszyłam się, że dzięki tej nagrodzie będę mogła pomóc chorym i potrzebującym dzieciakom. Jak pani wie, samochód przekazałam na licytację, z której dochód zasili konto jednej z fundacji zajmującej się pomaganiem dzieciom.

* Nic pani nie zostanie po "Tańcu z gwiazdami"!

- Zostanie mi bardzo dużo fantastycznych wspomnień, wiara, że mogę wyzwolić w sobie energię, o jaką nawet bym się nie podejrzewałam, świadomość, że zdobyłam sympatię wielu milionów widzów i... Kryształowa Kula. Samochód to tylko rzecz. A ja nie przywiązuję dużej wagi do rzeczy. Ważniejsza jest satysfakcja.

* Czy w czasie trwania programu zaprzyjaźniła się pani z konkurentkami?

- Na pewno bardzo je polubiłam, myślę, że z wzajemnością. Nie chcę jednak nadużywać słowa "przyjaźń". Nie jestem takim typem człowieka, któremu bardzo łatwo przychodzi zaprzyjaźnianie się ze wszystkimi. Nie potrafię poklepać kogoś po ramieniu i od razu się zaprzyjaźnić. Przyjaźń wymaga czasu i poświęcenia. A potem pielęgnowania. Mam trzy przyjaciółki, bez których nie wyobrażam sobie codziennego egzystowania. Są mi bardzo potrzebne do życia. Dziwię się ludziom, którzy nie mają przyjaciół. Uważam, ze obok miłości jest to najważniejsza pośród wszystkich międzyludzkich relacji. Świadomość tego, że zawsze mogę zadzwonić do moich przyjaciółek, jest bardzo komfortowa. Mam absolutną pewność, że cokolwiek by się stało, one zawsze mi pomogą. Potęga kobiecej przyjaźni jest niewiarygodna (śmiech).

* Jest pani aktorką, ale też autorką pomysłów na scenariusze kilku odcinków "Daleko od noszy". W "Moich pieczonych kurczakach" stanęła pani nawet za kamerą. Czy nie myśli pani czasem, żeby zrealizować własny film?

- Wiem, że wielu aktorów tego próbuje, ale ja chyba bym się nie odważyła stanąć po drugiej strony kamery. Co prawda mam kilka napisanych i niezrealizowanych scenariuszy, trochę pomysłów np. na dość ciekawy serial telewizyjny, ale nie mam śmiałości wyjść z tym "do ludzi". Jednak nie mówię "nigdy". Kto wie, co się jeszcze zdarzy w moim życiu.

* Czy pani córka chce pójść w pani ślady i zostać aktorką?

- O nie, Marianka ma bardzo duży dystans do mojego zawodu - absolutnie i pod żadnym pozorem nie chce zostać aktorką. Ma dopiero 11 lat, więc wszystko może się zmienić. Na razie marzy, aby być architektem wnętrz. Uważa, że aktorstwo jest nieciekawe i za dużo trzeba się w tym zawodzie uczyć na pamięć. A to, że jej mama jest aktorką, traktuje całkiem zwyczajnie.

* Podobno jest pani molem książkowym?

- Nie wyobrażam sobie, żeby cokolwiek mogłoby mnie pozbawić przyjemności czytania. Czytanie jest dla mnie bardzo ważne, a nawet lecznicze. Kiedy mam chandrę, tylko książka potrafi mnie z niej wyleczyć. Mam zawszę parę książek przy łóżku i w zależności od nastroju wybieram jedną i czytam przed snem. To zawsze pomaga. Teraz uroki czytania odkrywa moja córka.

* Ostatnio pewnie nie miała pani zbyt wiele czasu, by sobie poczytać?

- To prawda. Mam zamiar teraz nadrobić zaległości. Nie tylko w czytaniu... (śmiech)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie