Artur Rola (wideo)

Żona Jolanta pracuje w usługach finansowych. Dwóch synów: 6-letni Przemek i 3-letni Dominik. Jak sam przyznaje jego problemy z nadwagą, to przede wszystkim brak ruchu: kiedyś dużo spacerował, żeglował, pływał na kajaku, teraz jego hobby - modelarstwo nie sprzyja wysiłkowi fizycznemu.

Zamiast na rower- na fotel

Jeszcze dziesięć lat temu jego sylwetka mogła uchodzić za wzór. Żadnej nadwagi, za to wyćwiczone mięśnie. Z chwilą, gdy komputer zaczął zastępować regularny wysiłek fizyczny, zaczął się pojawiać tak charakterystyczny u panów brzuszek...
Pan Artur jest zapalonym cyklistą, uwielbia spływy kajakowe, rejsy żeglarskie i wszelkiego rodzaju wędrówki. Dziś to wszystko jest bardziej miłością teoretyczną.

- Niestety, pracy było coraz więcej i kiedy wracałem do domu, nic mi się już nie chciało - przyznaje Artur Rola. - Po woli rezygnowałem ze sportów i rekreacji. Zamiast na rower, wolałem iść na ...fotel z dobrą książką. Albo pooglądać telewizję. W dodatku hobby mam takie raczej siedzące. Jestem modelarzem-amatorem, a to też nie jest zajęcie wymagające wysiłku fizycznego. I skutek jest, jaki jest. Przy 181 centymetrach wagi - 113 kilogramów wagi. Uznałem, że muszę się jakoś zmobilizować.

Próbował sam. Zaczął wyciągać starszego syna na piesze wędrówki. Ale 6-letni Przemek jeszcze nie potrafi narzucić takiego tempa i przejść tylu kilometrów, by odbiło się to wyraźnie na sylwetce taty. Dlatego akcja "Echa Dnia" ma być tym momentem zwrotnym. A dodatkowo osobą dyscyplinującą ma być żona, Jolanta.
- Jola jest szczupła i żadnego odchudzania - moim zdaniem nie potrzebuje - mówi pan Artur. - Ale jak każda kobieta narzeka, że gdzieś się jej jakaś fałdka pojawiła czy czegoś ma za dużo. Więc będziemy próbować razem.

Zdaniem doktor Katarzyny Krekory-Wollny dobrze się stało, że Artur Rola
zdecydował się wziąć udział w akcji "Zmień się na zdrowie". Cierpi on bowiem na ten rodzaj nadwagi, który nazywany jest fachowo nadwagą metamoniczną, a popularnie jabłkową. Bardzo częstą u panów i może dlatego lekceważoną. Tymczasem jest to najgroźniejszy typ nadwagi - nie leczony doprowadza do nadciśnienia, miażdżycy, a w konsekwencji do zawałów i udarów i to u zupełnie młodych ludzi.