Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielka afera w Domu Dziecka w Winiarach

Iwona Rojek
Piotr Zeljaś, dyrektor placówki twierdzi, że jest niewinny, a osoba mu nieprzychylna chce zniszczyć jego ciężką pracę.
Piotr Zeljaś, dyrektor placówki twierdzi, że jest niewinny, a osoba mu nieprzychylna chce zniszczyć jego ciężką pracę. Iwona ROJEK
Po anonimie na dyrektora Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej w Winiarach, w powiecie buskim, ruszyły kontrole.

ZOBACZ TAKŻE:
Chcą jej zabrać dziecko, bo jest niepełnosprawna

(Dostawca: x-news)

W anonimie napisano, że dyrektor Piotr Zeljaś źle traktuje wychowanków i personel. On sam twierdzi, że jest niewinny, padł ofiarą ludzkiej zawiści i politycznych przepychanek.

- Chcą mnie zniszczyć - mówi Piotr Zeljaś, dyrektor Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej w Winiarach. - Działałem wyłącznie dla dobra podopiecznych, a oskarżono mnie o niebotyczne rzeczy. Nie spodziewałem się tego.

Pismo do wielu instytucji

Obszerny, kilkunastostronicowy anonim na temat tego, że w Domu Dziecka w Winiarach koło Buska-Zdroju ma miejsce niewłaściwe traktowanie dzieci i wychowawców przez dyrektora, został wysłany do Wydziału Polityki Społecznej w Świętokrzyskim Urzędzie Wojewódzkim w Kielcach, Rzecznika Praw Dziecka w Warszawie, Wrocławskiego Stowarzyszenia Antymobbingowego, starosty buskiego i dyrektora Powiatowego Ośrodka Pomocy Społecznej w Busku-Zdroju. Wydział Polityki Społecznej skierował sprawę do prokuratury.

Piotr Zeljaś, dyrektor Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej w Winiarach, który pełni tę funkcję od czterech lat, jest zbulwersowany donosem, który ktoś na niego napisał. - To musi być człowiek, który nie tylko chce zniszczyć moją karierę, ale także bezpieczeństwo wychowanków- mówi dyrektor, absolwent Wydziału Pedagogiki i Resocjalizacji na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie i studiów podyplomowych z zarządzania.

Dzieci, które do tej pory żyły spokojnie, stały się nerwowe i boją się, że zostaną przeniesione do innej placówki.

Dyrektor Zeljaś przyznaje, że przez tę nagonkę jest wykończony, nie śpi po nocach. - Ktoś może robi zakusy na ten budynek, chce tutaj urządzić coś innego, może Dom Pomocy Społecznej - zastanawia się. - Albo się na mnie odegrać za politykę lub niechęć do mojego ojca. Najbardziej zaskakujące jest to, że dwa lata temu dostałem wyróżnienie i list gratulacyjny od poprzedniej wojewody Bożentyny Pałki-Koruby za moje zaangażowanie i poświęcenie. Teraz okazuje się, że działam na szkodę podopiecznych. Czy aż tak się zmieniłem? Odbieram to wyłącznie jako ludzką złośliwość. Dlaczego władzę biorą pod uwagę anonim? Przecież teraz mamy takie czasy, że każdego można w ten sposób zniszczyć.

Kontrola dla dobra wychowanków

Jerzy Kolarz, starosta buski, na pytanie dlaczego potraktowano poważnie anonim wyjaśnia, że często nie rozpatrują donosów, ale w tym wypadku postanowiono się do niego ustosunkować i przeprowadzić kontrolę placówki, bo chodziło o dobro wychowanków. - Nie chcieliśmy zamiatać sprawy pod dywan, tylko ją wyjaśnić - informuje.

Anonim zawiera zarzuty, że dyrektor źle odnosi się do pracowników i wychowanków, często krzyczy, wychowawcy nie mają swojego pokoju, wyrzucił dwóch podopiecznych z placówki, toleruje pobłażliwy stosunek pedagoga do swoich obowiązków, wprowadził wrogą atmosferę, zamontował monitoring, przez który kontroluje kadrę i młodzież.

Wychowankowie, z którymi rozmawialiśmy, nie potwierdzają tych oskarżeń. Mówią, że mają do dyrektora zaufanie. Starosta buski Jerzy Kolarz mówi, że już cała wymowa donosu jest mocno wątpliwa, ponieważ zanim dyrektor Zeljaś objął stanowisko, to w Domu Dziecka naprawdę źle się działo.

- Właśnie poprzedni dyrektor został odwołany z funkcji za nieprawidłowości, dzieci były zaniedbane, do placówki często podjeżdżała policja - wylicza. - Dyrektor Zeljaś wprowadził ład i porządek, wychowankowie czuli się bezpiecznie. Ale po tym anonimie chcieliśmy dojść do prawdy, więc przeprowadziliśmy kontrolę, podobnej dokonał Wydział Polityki Społecznej z Kielc. Jej wyniki nie stanowią żadnej podstawy do odwołania pana dyrektora, wystarczy, że wprowadzi pewne zmiany zalecone w protokole pokontrolnym. Niektóre zarzuty, o niepotrzebnym zamontowaniu monitoringu w placówce, są moim zdaniem bezzasadne, ponieważ taki monitoring wprowadziło wielu dyrektorów. Poza tym dzisiaj dzieci, młodzież też nie są aniołami, bywają roszczeniowe, agresywne. Ale chodzi o to, żeby dojść do porozumienia i kompromisu. W takich placówkach jak Domy Dziecka musi być jakaś dyscyplina i kontrola. Teraz trzeba myśleć, jak tę sytuacją uzdrowić z korzyścią dla dzieci i pracowników. Jestem przekonany, że dyrektor Zeljaś wyciągnie z całej sytuacji właściwe wnioski.

Zdaniem Andrzeja Smulczyńskiego, dyrektora Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Busku-Zdroju, który dobrze zna placówkę w Winiarach trzeba poczekać na ustalenia prokuratury. - Pewne zarzuty w kontroli się potwierdziły, sam byłem świadkiem choć jednego niewłaściwego stosunku dyrektora do podopiecznych, ale to, co postanowi prokuratura, będzie miarodajne - mówi dyrektor Smulczyński. - Zanim ocenimy, kto jest winien, trzeba wykazać się cierpliwością.

Z protokołu po kontroli przeprowadzonej przez Annę Konieczną i Katarzynę Arendarską, inspektorów wojewódzkich z Wydziału Polityki Społecznej Świętokrzyskiego Urzędu Wojewódzkiego wynika, że pewne zgłoszone nieprawidłowości potwierdziły się, a inne nie. Nie znalazł potwierdzenia zgłoszony w anonimie nieformalny związek pedagoga z wychowankiem placówki.

Wychowankowie dobrze ocenili relacje z dyrektorem i wychowawcami, pozytywnie ocenili też warunki materialno-bytowe. Nie podobał im się monitoring korytarzy, czy sali komputerowej, młodsi wychowankowie odbierali stosowane zakazy jako ograniczenie ich swobody i samodzielności.

Daniel Prokopowicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Kielcach informuje, że sprawę tę bada prokuratura Rejonowa w Busku-Zdroju. - Wyniki tego postępowania będą znane pod koniec listopada - wyjaśnia.

Też zgłasza sprawę do prokuratury
Dyrektor Piotr Zeljaś mówi, że będzie bronił swojego dobrego imienia. Wychowanków nie usunąłem z placówki, sami nie chcieli podporządkować się regulaminowi, nie wracali na noce, przychodzili pijani. Nauczyciele mają pokój, gdzie mogą przebywać. Szkoda mi tego, że włożyłem tak wiele pracy w prowadzenie tej placówki, dbałem o dyscyplinę, a ktoś jednym anonimem to niszczy - mówi zdesperowany. - Ale wierzę, że prawda się obroni. Sam złożyłem zawiadomienie na policję o szkalowanie mnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie