Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpital na skraju zapaści

Paweł Więcek
Przed szpitalem cisza i spokój, żywej duszy. Ale w środku aż wrze. Lekarze postawili sprawę na ostrzu noża: albo podwyżki, albo rezygnacja.
Przed szpitalem cisza i spokój, żywej duszy. Ale w środku aż wrze. Lekarze postawili sprawę na ostrzu noża: albo podwyżki, albo rezygnacja. P. Więcek
Od lutego lekarze z jędrzejowskiego szpitala odejdą od łóżek pacjentów. Jeśli nie dostaną podwyżek.

Lekarze zgodzili się na pracę w styczniu po przyznaniu im 1500 złotych podwyżki. Jeśli o tyle właśnie wzrośnie ich stała pensja, zostaną w szpitalu. - Nie mam na to pieniędzy - zastrzega Stanisław Stelmasiński, dyrektor ZOZ w Jędrzejowie.

Dramatyczną sytuację, w jakiej znalazł się szpital, wywołała obowiązująca od 1 stycznia bieżącego roku ustawa o 48-godzinnym tygodniowym trybie pracy lekarzy. Tak zwana klauzula op-out daje eskulapom możliwość wyboru, czy chcą pracować więcej, czy nie. Ci, którzy nie chcą ze względu na niskie zarobki, mają prawo odmówić dyżurowania. Dyrekcja staje wtedy przed wyborem: podnieść wynagrodzenie lekarza lub nie, ale to jest jednoznaczne z problemami przy obsadzie dyżurów, co z kolei odbije się na pacjentach.

TRUDNY DIALOG

Przed Stanisławem Stelmasiński, dyrektorem Zespołu Opieki Zdrowotnej w Jędrzejowie, stoi ciężkie zadanie. Podwyżek domagają się zarówno lekarze, jak i pielęgniarki. Dyrektor czeka na propozycje, choć już dziś wie, że nie będzie w stanie ich spełnić. - Do 1 lutego mamy zabezpieczoną obsługę medyczną na wszystkich oddziałach. Lekarze z oddziałów pedriatycznego, chirurgii, intensywnej opieki medycznej oraz noworodków domagają się półtora tysiąca stałej podwyżki. Ale ja nie mogę im tyle dać, bo nie mam. Przedłożę więc swoje stanowisko - mówi dyrektor. A co jeśli okaże się, że propozycja dyrekcji nie zadowoli lekarzy? - Jak się nie dogadamy i lekarze przestaną pracować, będziemy zmuszeni czasowo zamykać oddziały - dodaje dyrektor.

Jolanta Moś, przewodnicząca Związku Zawodowego Lekarzy jędrzejowskiego szpitala, przyznaje, że ta perspektywa jest bardzo realna. - Na razie satysfakcjonuje nas uzyskana kwota. Chcemy jednak rozmawiać dalej, ale rozmów nie ma i nie wiem, co będzie. Jeśli dyrektor powie, że więcej nie da, lekarze najpewniej się zwolnią, bo mają już propozycje z innych placówek - mówi. Nie ma więc chyba szansy na kompromis, ponieważ żądania lekarzy są twarde, a postulowana kwota ostateczna. - Nie chcemy ani złotówki mniej - mówi Jolanta Moś.

I trudno im się dziwić, skoro - jak przyznała Jolanta Moś - mają dwa tysiące brutto podstawy, a resztę muszą dorobić z dyżurów. - W strajkach udało nam się wywalczyć niewielką podwyżkę, którą włączono do podstawy, ale nie po równo. Dyrektor wyróżnił tylko jeden oddział, przyznając lekarzom sześćset złotych. Moje oddziały dostały o połowę mniej - skarży się.

DZIURAWE KOŁO RATUNKOWE

Skąd zatem wziąć pieniądze na podwyżki dla lekarzy i zatrzymać ich przy łóżkach? Szansą byłaby prywatyzacja, ale póki co ta idea upadła, bo Starostwo Powiatowe wyśrubowało zbytnio cenę dzierżawy budynku i sprzętu.

Na nowy pomysł wpadło Jędrzejowskie Forum Lewica Razem. - Uważamy, że już dziś trzeba podjąć działania restrukturyzacyjne, ponieważ jutro może nie być czego prywatyzować. Dlatego zwracamy się do wszystkich ludzi dobrej woli o podjecie akcji "Ratujmy szpital". Niech każdy mieszkaniec powiatu przekaże miesięcznie tylko skromną złotówkę, a to pozwoli na dalsze funkcjonowanie placówki - twierdzi Henryk Michalkiewicz, radny powiatowy.

Dyrektor Stelmasiński patrzy na ten pomysł bardzo sceptycznie. I przypomina, że już niejednokrotnie występował do gmin powiatu i prywatnych przedsiębiorców o pomoc. - W 2004 roku zwróciliśmy się do rad gmin o wsparcie finansowe. Poza jedną gminą żadna inna nie dała ani złotówki. Pisaliśmy też do biznesmenów, ale odzew z ich strony był taki, że dwa podmioty gospodarcze przekazały łącznie pięćset złotych, a jeden piekarz przez dwa dni dostarczał nam darmowy chleb - opowiada dyrektor.

Wygląda na to, że lewica rzuca dziurawe koło ratunkowe, podczas gdy szpitalowi potrzebny jest natychmiastowy cud, bo na reanimację może być już w lutym za późno. Problem w tym, że tego cudu z utęsknieniem, ale chyba bez większych nadziei, czekają wszystkie placówki opieki zdrowia. Nie ma cudu, żeby wystarczyło go dla każdego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie