Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezdomny mieszka w kieleckim lesie. Przetrwał nawet największe mrozy

Paulina Baran
Pan Zdzisław rozbił namiot w środku kieleckiego lasu. Konstrukcja jest bardzo mocna. W środku są ciepłe kołdry i poduszki.
Pan Zdzisław rozbił namiot w środku kieleckiego lasu. Konstrukcja jest bardzo mocna. W środku są ciepłe kołdry i poduszki. Dawid Łukasik
Chociaż wydaje się to niewiarygodne to od listopada, w kieleckim lesie „koczuje” mężczyzna. Bezdomny żartuje, nie ma tu stałego miejsca zamieszkania, ale w lesie czuje się jak w domu. - Kiedyś pracowałem na budowie więc bez problemu postawiłem sobie bardzo mocny namiot, którego nie pokona ani śnieg ani deszcze - mówi mężczyzna, który przedstawił się nam jako Zdzisław, wychowanek domu dziecka w Solcu. Mężczyzna podkreśla, że nie chce od nikogo pomocy, sam bowiem doskonale daje sobie radę.

Człowiek z lasu. Codziennie pali ognisko

Co ciekawe, dzień pana Zdzisława niewiele różni się od dnia przeciętnego człowieka. - Rano wychodzę „ do pracy” i przynoszę do mojego namiotu to, co udało mi się znaleźć - mówi bezdomny, po czym otwiera swoje, skryte pod czarną folią, „szafy”, w których faktycznie jest wiele owoców, wiele bułek i kilka butelek piwa.

Pan Zdzisław nieco przypomina człowieka prehistorycznego. Codziennie popołudniu rozpala ognisko w specjalnym palenisku wykonanym obok swojego namiotu, tutaj sobie coś „pichci”, suszy tytoń na papierosy oraz grzeje wodę, którą potem się myje. Trzeba przyznać, że odporność musi mieć niezwykłą, bo można się domyśleć, jakby czuła się „zwykła” osoba, która umyłaby głowę na 10 - stopniowym mrozie. A dla pana Zdzisława nie jest to niczym dziwnym. - Proszę dotknąć, jakie mam miękkie i czyste włosy. Brodę też golę trzy razy w tygodniu, bo to, że mieszkam w lesie, nie znaczy, że o siebie nie dbam - mówi bezdomny. Na pytanie czy mu nie zimno odpowiada, że nie i chyba nie powinno nas to dziwić, bo przecież widzimy, że „siedzi sobie w samym sweterku i rozsuniętej kurtce”.

Nie chce od nikogo pomocy

Bezdomny nie chce zbyt wiele o sobie mówić, choć absolutnie nie brakuje mu dobrego humoru. Zdradził nam tylko, że kiedyś mieszkał w „bidulu” w Solcu - Zdroju, nigdy nie miał żony i sam wybrał sobie takie życie. - Mi jest tu po prostu dobrze, nikomu nie przeszkadzam, nikt też nie burzy mojego spokoju - mówi „człowiek z lasu”. Przyznaje, że codziennie odwiedzają go strażnicy miejscy, ale on nie chce od nikogo pomocy i w życiu nie da się „zaciągnąć” do przytuliska dla bezdomnych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie