Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Detektyw Rutkowski kontra kielecki komornik. Historia jak z filmu (WIDEO)

Paulina Baran/Monika Dereń
Dariusz Kuliński poprosił o pomoc w rozwiązaniu sprawy detektywa Krzysztofa Rutkowskiego.
Dariusz Kuliński poprosił o pomoc w rozwiązaniu sprawy detektywa Krzysztofa Rutkowskiego. Dawid Łukasik
Historia rodem z amerykańskiego filmu dzieje się w Kielcach. W grę wchodzą duże pieniądze i… mercedes za ponad pół miliona. Dwie zupełnie różne wersje wydarzeń mają reprezentowany przez detektywa Krzysztofa Rutkowskiego, przedsiębiorca Dariusz Kuliński oraz kielecki komornik Włodzimierz Hersztański. Obaj panowie przekonują, że są ofiarami wielkiego przekrętu.

Luksusowe auto kością niezgody
Włodzimierz Hersztański w październiku ubiegłego roku wziął w leasing mercedesa klasy S, którego wartość wynosiła wtedy około 400 tysięcy złotych. Na początek zapłacił za auto 140 tysięcy złotych i zobowiązał się do comiesięcznych wpłat w wysokości ponad 4 tysięcy złotych. Po kilku miesiącach Hersztańskiemu trafił się klient do przejęcia leasingu, niestety wynikły z tego same problemy…

Przedsiębiorca czuje się oszukany
W wtorek, 23 sierpnia zwołano konferencję prasową na której pojawił się przedsiębiorca Dariusz Kuliński, który twierdził, ze został oszukany przez kieleckiego komornika. Kością niezgody jest transakcja przejęcia leasingu luksusowego mercedesa, do której ostatecznie... nie doszło. – W kwietniu spotkaliśmy się z panem Hersztańskim i podpisaliśmy stosowne dokumenty. Przekazałem mu 120 tysięcy złotych i leasing miał przejść na mnie –mówi Kuliński. Wyjaśnia, że nie dostał żadnego pokwitowania wpłaty, co komornik wykorzystał i teraz twierdzi, że dostał w gotówce jedynie 60 tysięcy.

Akcja z bronią w ręku?
Ostatecznie, po wpłaceniu zaliczki (jako by ona nie była) Dariusz Kuliński odjechał mercedesem, a ponieważ zajmuje się długoterminowym wynajmem aut, przekazał je swojemu klietowi. Po trzech tygodniach, kiedy auto stało w serwisie, pan Hersztański miał tam „wparować” z jakimiś „dobrze zbudowanymi typami” i z bronią palną, aby siłą odebrać auto.

O sprawie powiadomiono izbę komorniczą, która odpowiedziała, że nie może nic zrobić, ponieważ jest to prywatna sprawa komornika. Problemem zajęła się także policja, przekazując sprawę do prokuratury, ale ostatecznie ją umorzono więc przedsiębiorca zgłosił się do Krzysztofa Rutkowskiego. Według relacji detektywa sprawą zainteresował się teraz poseł Piotr „Liroy” Marzec, który zamierza interweniować.

Komornik: - To ja jestem ofiarą przekrętu
Skontaktowaliśmy się więc z komornikiem Włodzimierzem Hersztańskim, który twierdzi, że to on jest ofiarą przekrętu zaplanowanego przez kieleckiego przedsiębiorcę.
–Nie mam nic do ukrycia, dlatego proszę w artykule podać moje imię i nazwisko - mówił komornik.

Znany kielecki komornik Włodzimierz Hersztański broni się mówiąć, że to on jest ofiarą wielkiego przekrętu.
Znany kielecki komornik Włodzimierz Hersztański broni się mówiąć, że to on jest ofiarą wielkiego przekrętu. Dawid Łukasik

Włodzimierz Hersztański przekonuje, że w kwietniu tego roku między nim a panem Kulińskim faktycznie doszło do podpisania wniosku na przejęcie leasingu, ale dostał od przedsiębiorcy 60 tysięcy złotych, a nie 120, na co ma pokwitowanie. Według jego relacji, po przekazaniu pieniędzy kielecki przedsiębiorca miał dokonać ostatnich formalności z bankiem (który w przypadku leasingu jest właścicielem samochodu), ale tego nie zrobił więc ostatecznie do cesji, czyli przejęcia leasingu nigdy nie doszło.

- Nie podejrzewając tego, co może się stać przekazałem panu Kulińskiemu kluczyki do mojego auta, żeby je sprawdził. Kiedy uświadomiłem sobie, że w banku nie dopełniono żadnych formalności i to ja nadal muszę spłacać leasing, a w razie jakiegokolwiek wypadku jestem odpowiedzialny za auto, było już za późno, bo mój samochód na blisko miesiąc… przepadł bez wieści –mówi komornik. – Jak on mógł przekazać auto osobie trzeciej, skoro nie doszło do cesji więc zgodnie z prawem nie mógł rozporządzać autem? – pyta komornik. Wyjaśnia, że na szczęście w samochodzie zamontowany był GPS, dlatego cały czas śledził jego drogę i jak się okazało auto zrobiło w tym czasie około 7 tysięcy kilometrów.

Kiedy Mercedes trafił do warszawskiego serwisu pan Hersztański postanowił się po niego zgłosić. Na miejsce wezwał nawet policję, po to, żeby nikt nieupoważniony nie odebrał auta.

Sprawa w prokuraturze
Włodzimierz Hersztański podkreśla, że jest w stanie oddać pieniądze, które pan Kuliński miał mu przekazać. Problem w tym, że obaj panowie nie mogą dogadać się w kwestii kwoty.
– Muszę te sprawę doprowadzić do końca złożyłem więc do kieleckiej prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, którym jest usiłowanie doprowadzenia mnie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w kwocie 60 tysięcy złotych. Pieniądze, które dostałem od pana Kulińskiego znajdują się w depozycie sądowym – podsumowuje Włodzimierz Hersztański.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie