Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Handel dopalaczami przy kieleckim Urzędzie Miasta. Policja bezradna

Paulina Baran
W środę, lokal przy ulicy Koziej,  w którym policja i sanepid wielokrotnie zabezpieczali nielegalne środki,  kolejny raz został skontrolowany przez funkcjonariuszy.
W środę, lokal przy ulicy Koziej, w którym policja i sanepid wielokrotnie zabezpieczali nielegalne środki, kolejny raz został skontrolowany przez funkcjonariuszy. Krzysztof Krogulec
Tuż obok Urzędu Miasta w Kielcach można kupić substancje odurzające. Mieszkańcy mówią o dantejskich scenach.

W jednym z lokali kamienicy przy ulicy Koziej w Kielcach kwitnie dopalaczowy biznes. Mieszkańcy boją się o własne życie i opowiadają o dantejskich scenach, które tutaj mają miejsce. Okazuje się, że sprawa jest doskonale znana policji, straży miejskiej, sanepidowi oraz urzędnikom z kieleckiego ratusza. Niestety wszystkie te instytucje utkwiły w pułapce niedoskonałych przepisów. Za każdym razem, kiedy właściciel znajdującego się tu „sklepu” dostaje zakaz prowadzenia działalności, zmienia tylko nazwę firmy i dalej rozprowadza zakazane substancje.

Mieszkańcy przerażeni

Mieszkańcy pobliskich budynków nie mogą dłużej bezczynnie patrzeć na to, co się dzieje.
- Samochody zatrzymują się tutaj tylko na chwilę, kierowcy zostawiają je na włączonym silniku i wpadają do lokalu tylko na chwilę. To samo rowerzyści, którzy rzucają rower przed sklepem, koła się kręcą, a ci wbiegają do lokalu i wynoszą małe zawiniątka - informuje kielczanka. - Sąsiedztwo jest straszne, te osoby załatwiają swoje potrzeby na podwórku, ostatnio włamali się do jednego z opuszczonych mieszkań na parterze, spali tam i urządzali libacje. Jak dowiedziało się „Echo Dnia”, po tym jak Miejski Zarząd Budynków zabezpieczył wejścia do swoich opuszczonych lokali, „miłośnicy“ dopalaczy zaczęli włamywać się do drwalek na węgiel, powyrywali kłódki i tam urzędowali.

Kielczanka, która zgłosiła problem absolutnie nie narzeka na służby, ponieważ policja codziennie patroluje to miejsce, ale z czasem „to towarzystwo ” robi się coraz bardziej agresywne. - Wydaje mi się, że ponieważ mają teraz rzadszy dostęp do dopalaczy, to biorą ich większe dawki, a potem biją się na podwórku. Ostatnio widziałam, jak jeden drugiego rzucał na znajdujące się tam samochody. Kiedyś była też sytuacja, że ze sklepu wyszedł chłopak i zaczęło go tak strasznie trzepać, że musiało go zabrać pogotowie. Przychodzą tu ludzie w różnym wieku. Są tacy, którym już nic nie pomoże, to widać od razu i są też młode dzieci, które początkowo boją się tam wejść, mają opory, są też i panowie w garniturach, którzy podjeżdżają wypasionymi brykami a wszystko odbywa się migiem - mówi kobieta. Wyjaśnia, że lokal przy ulicy Koziej już na pierwszy rzut oka wygląda dziwnie. To nie jest normalny sklep - mały przedsionek, są drzwi, jest zrobiona dziura, wkłada się w nią rękę i wyciąga towar - opisuje kielczanka.

Kary nie da się ściągnąć

Powiatowa Stacja Sanepidarno - Epidemiologiczna w Kielcach już wielokrotnie przeprowadzała w budynku przy ulicy Koziej kontrole, które wykazały, że sprzedawane są tutaj zakazane środki. - Po każdej kontroli wysyłamy próbki do laboratorium i wielokrotnie wydawaliśmy decyzje zakazujące działalności sklepu na okres trzech miesięcy - wyjaśnia Marzena Lankowska, kierownik stacji nadzoru środowiska pracy w Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Kielcach. Niestety okazuje się, że za każdym razem nagle zmieniano nazwę firmy i pod wskazanym adresem działała już inna, która nie reagowała na żadne pisma, nie poczuwała się do odpowiedzialności. - Po wydaniu decyzji zakazującej dalszego rozprowadzania danych środków wydajemy karę pieniężną wynoszącą minimum 20 tysięcy złotych, ale Urząd Skarbowy nawet jej nie ściąga, bo w Krajowym Rejestrze Sądowym firma ma tylko 5 tysięcy złotych kapitału początkowego - mówi Marzena Lankowska. Co więcej urzędnicy nie są w stanie nawet ściągać od właściciela sklepu kosztów badań, bo nikt z firmy „widmo” nie odbiera korespondencji. - W ten sposób koło się zamyka. Idziemy na kolejną akcję z policją, a firm pod tym adresem było już naprawdę dużo - podsumowuje pani kierownik.

„Po tych środkach miałam myśli samobójcze”

Problem dopalaczy w lokalu przy ulicy Koziej doskonale zna kielecka straż miejska i policja. Jak wyjaśnia Wojciech Bafia, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Kielcach, w ostatni weekend zgłosiła się kobieta alarmująca, że ma myśli samobójcze po tym, jak zażyła substancje, które kupiła w sklepie na ulicy Koziej.
Jak informuje Karol Macek, oficer prasowy kieleckiej policji, funkcjonariusze interweniowali pod wskazanym adresem już kilkadziesiąt razy.

- Cały czas monitorujemy to miejsce. Patrole sprawdzają, czy w pobliżu tego lokalu nie ma osób, które mogą posiadać jakieś środki zabronione - wyjaśnia Karol Macek. Dodaje, że funkcjonariusze wielokrotnie sprawdzali także sam lokal przy ulicy Koziej i ostatnio zabezpieczyli 350 opakowań rożnych substancji, które trafiły już do badań laboratoryjnych.

Świętokrzyska policja apeluje o kontakt do osób, które wiedzą coś więcej na temat tajemniczego lokalu lub widzą osoby, które przyjechały odebrać zakazane substancje. - Kierujmy się dobrem drugiego człowieka, po to aby nie wpadł w takie środowisko, które może doprowadzić go do kiepskiej sytuacji zdrowotnej - mówi Karol Macek.

Wspólnie dadzą radę?
Okazuje się, że lokal przy ulicy Koziej nie jest własnością miasta lecz ma prywatnego właściciela, który wynajmował go jednej z śląskich spółek. Krzysztof Przybylski dyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego w kieleckim ratuszu wyjaśnił, że miasto od kilku miesięcy współpracuje z policją i sanepidem, ma obszerną dokumentację w tej sprawie i w najbliższych dniach wezwie właściciela lokalu do tego, aby przestał go wynajmować pod rygorem kary.

Czy to przyniesie skutek? Nie wiadomo. Może bowiem okazać się, że nawet jeśli ten lokal będzie pusty, to któraś z kolejnych śląskich spółek może wynająć inny lokal w Kielcach, może też prowadzić działalność dystrybucyjną z samochodów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie